Moderowanie postów czasowo włączone

Moderowanie postów czasowo włączone

wtorek, 1 listopada 2011

327)-329) Listopad 2011

329) Depesza z pociągu

Mknę z zawrotną prędkością 50 km/h przez miasteczka i wioski Wielkopolski. Znowu pokonuję drogę z rodzinnego Zapiździajewa do ukochanego Poznania.
Miałem delikatne problemy z uskutecznianiem mojego cyfrowego „Ja”.
Mój komputer osobisty stwarzał pewne problemy wychowawcze, toteż przez 3 tygodnie przeleżał w serwisie. Dopiero w czwartek wrócił, prawie cały i zdrowy. Prawie – bo sformatowany. Niby nic takiego strasznego, wszystkie programy można zainstalować na nowo, ale…
No właśnie.
Nie mam archiwum wiadomości na gg. Nie mam moich dokumentów, tych blogowych, z zapisanymi notkami i tych zawodowo – studenckich. Że niby taaaak, wiem, trzeba było zrobic kopię zapasową.
Mądry Anioł po szkodzie.
W ogóle to ten bezkomputerowy czas i dwugodzinna utrata telefonu komórkowego („zgubiłem” go w samochodzie Rodziciela, kiedy zawoził mnie na dworzec) uzmysłowiło mi, jakimi jesteśmy więźniami nowoczesnej technologii. No bo jak tu się skontaktować z kimkolwiek, jak sprawdzić wiadomości na portalach informacyjnych, jak ogarnąć cokolwiek do pracy magisterskiej?
Na początku byłem trochę zagubiony. Później, po odzyskaniu telefonu, dzwoniłem do każdego bliższego znajomego, żeby zapełnić swój wolny czas. Od Wyzwolonej dostałem Grę o Tron. Kupiłem gazety, żeby uzyskać jakiekolwiek informacje o świecie.
Przeżyłem te trzy tygodnie.
Aniołkowy komputer wrócił.
Włączyłem go. 
Sprawdziłem, czy wszystko działa.
Wyłączyłem.
Puściłem muzykę z radia.
Wróciłem do Gry o Tron.
———–
Nie chcę być więźniem internetowego świata.

328) „Ja mam faceta”, czyli nowy kącik czas zacząć.

Jest prawie pierwsza w nocy.
Czat.
Nick „poz23zwiazku” (sorry, o tej godzinie ciężko wymyślić coś super-wyjebiście-oryginalnego-i-intrygującego), czyli „nudzi mi się, wejdę na czat, bo limit na megavideo wyczerpany”.
Jak zwykle w ciągu pierwszych 10 sekund wiadomość od pewnego stałego bywalca czatu.  
Nowy kącik Gejowych-Diabełkowych znalezisk uważam za otwarty.

327) Uwielbiam

Uwielbiam nocne aftery u Wyzwolonej.
Kiedy sobie wracamy z jakiejś imprezy, niej lub bardziej lamerskiej, odprowadzam ją do bloku (bo mieszkamy blisko), ona zaprasza mnie na herbatę/kawę, wyciąga jakieś ciacho, które dopiero-co-upiekła i sobie gadamy, godzinę, dwie.
Wyzwolona nie jest już tak wyzwolona, znalazła sobie faceta, ustatkowała się, myśli o ślubie. Ale ciągle ma dla mnie czas i ciągle jest ciekawa, co w Aniołkowym życiu piszczy.
Tak więc sobie siedzimy, śmiejemy się, jest fajnie, zupełnie tak samo, jak kilka lat temu, kiedy się poznaliśmy. Z przejęciem słucha o kolejnych Aniołkowych niewypałach i dopinguje w Aniołkowych-Staraniach-O-Znalezienie-Faceta. Czasem opierdoli, czasem przytuli. 
——————————————–
Uwielbiam moją Rodzicielkę, która tak naprawdę przestała być moją matką, a ciągle nią jest.
Trochę to skomplikowane, zupełnie jak metafory Pałlo Coełlo, ale tak się sprawa ma. No bo z jednej strony jak z nią rozmawiam, to przy akompaniamencie piosenek z jutuba („A znasz to?!”) potrafimy przejść przez najtrudniejsze tematy, wplatając między nimi te te najbardziej błahe. Z drugiej strony – ciągle się o mnie boi.
Jak na przykład ostatnio – prosiłem ją o wygrzebanie z pen-drive’a dwóch dokumentów (bo aktualnie cały dorobek mojego życia mieści się w takim małym gówienku, komputer pojechał do sanatorium do Czech, bo niedomagał). Piętnaście minut później zadzwoniła do mnie przejęta, że będę zły, ale ona zauważyła tam dwa dokumenty o nazwie „Hamerykanin.doc” i „Blog.doc”, bała się, że ktoś może poznać sekrety Aniołkowego życia i je usunęła.
W ten sposób pozbyłem się całej historii listów z Hamerykaninem, i kilku nowych notek z bloga (bo oczywiście musiałem nauczyć ją, jak usuwać pliki z pominięciem kosza).
Tak się biedulka przejmowała, że aż głupio było się na nią złościć.
—————————————-
Uwielbiam je obie, bo w sumie – są do siebie zadziwiająco podobne.
I tak mogę być szczęściarzem, że mam mamę w Poznaniu i przyjaciółkę w rodzinnym Zapiździajewie.