Moderowanie postów czasowo włączone

Moderowanie postów czasowo włączone

czwartek, 1 stycznia 2009

190)-195) Styczeń 2009

195)Sparowanie

Wyzwolona znalazła sobie chłopaka, taki taki mój kolega ze studiów. Jest między nimi cud – miód i orzeszki. No cóż… lepszy on niż facet prosto z ulicy.
Modelka romansuje na 102 ze swoim bojem. Też jest cud – miód, choć jest o mnie zazdrosny, że ojapierdolę.
I w ogóle jakoś tak…
————————————————-
Kurde, no. Boję się, a co! Boję się, że zapomną o biednym aniołku, że wielkie lov przesłoni im świat i stwierdzą, że po co im przyjaciel, skoro mają facetów i są szczęśliwe.
Że…
————————————————-
A może po prostu jestem zazdrosny? O to, że teraz nie mają dla mnie tyle czasu, że mają swoje życie i nie przybiegną za każdym razem, kiedy będę tego potrzebował. Że jednak kogoś mają, a ja nadal sam jak palec. I kurde, chujowo mi w sumie.
 ___
|o_O|
=| |=
//\

194) Nowy Men (3)

Ostatnio rzadko wracam do domu.
Jakoś tak moje życie krąży coraz bardziej intensywnie wokół Poznania. Przyjaciele są w Poznaniu, uczelnia jest w Poznaniu, znajomi są w Poznaniu. Do rodziców wracam kiedy za nimi tęsknię, kiedy zgłodnieję (nic nie smakuje tak, jak lasagne mamy), albo kiedy wielkomiejskość stolicy Wielkopolski zacznie mnie irytować.
Jakiś tydzień temu wróciłem na weekend do rodzinki. Dokładnie nie wiem, który z powyższych czynników zaważył – Poznań mnie wkurwił, mialem ochotę pospacerować po lasach, stęskniłem się za karkówką rodzicielki…Ale nie, jednak to za rodziną tęskniłem najbardziej.
Wróciłem do domu, zjadłem obiad, potem wszedłem do mojego pokoju. Mama jak zawsze wszystko posprzątała, meble lśniły czystością, kilka kubków, które zawsze zostawiam przed komputerem, znalazło się w szafie… Ale nie, coś jednak było nie tak.
-Aniołku, tylko się na mnie nie obraź. Wiesz, ostatnio nie mam co robić w domu. Weszłam posprzątać w Twoim pokoju i zauważyłam, że płyty leżały na wierzchu. Chciałam je włożyć do szufladki ale okazało się, że miałeś tam tyle gratów, że już się nie zmieściły. No i sobie pomyślałam, że Ty nigdy nie masz czasu, więc może ja posprzątam w Twoich szafach.
Poczułem się tak, jakby ktoś mnie zdzielił obuchem.
Ja pierdolę, jak mogła grzebać w moich szafkach! Chyba odrobinę prywatności mi się należy od życia!
-Mamo! Jak mogłaś! Przecież ja Ci nie grzebię w Twoich osobstych rzeczach!
-Wiedziałam, że się wkurzysz. Ja chciałam dobrze…
Nie mogłem się opanować. Słowa wyrzuciłem z siebie szybciej, niż zdążyłem pomyśleć nad ich sensem.
-A gdybyś znalazła w mojej szafie jakieś pornole gejowskie???!!!
Mama popatrzyła na mnie, zrobiła pauzę i po chwili powiedziała:
-To bym odłożyła je na miejsce.
————————————————————
Cała złość na nią wyparowała.
Bo to dobra kobieta jest. Bardzo dobra.

193) Nowy Men (2) /retrospekcja/

Historia opowiedziana w ostatnim poście ma dalszy ciąg. Ale żebyście ją zrozumieli, muszę Wam się do czegoś przyznać.
Jestem fanem komiksów.*
Od dzieciaka lubiłem czytać komiksy. Nauczyłem się czytać na „Kaczorze Donaldzie” w wieku 3 lat. Później familia połknęła bakcyla i zamiast kupować mi jakieś badziewne kolorowanki, jak innym dzieciom, to zawsze jej przedstawiciele podarowywali mi nowe numery różnych komiksów. Kilkanaście lat temu można było dostać w kioskach całkiem ciekawe, ambitniejsze niż opowieści o Kaczorze Donaldzie, pozycje – jak te o Spidermanie, czy też Batmanie (strasznie mroczne, bałem się tej serii). Wychowałem się na nich. Jednak po kilku latach coraz trudniej było znaleźć w kiosku coś ciekawszego i w końcu wszystkie wydawnictwa przestały chyba pamiętać o wiernych czytelnikach, bo po prostu wszystko zniknęło, a zamiast komiksów zaczęły się ukazywać jakieś pierdoły w stypu Power Rangers.
Jak wielkie było moje szczęście, gdy jedno z wydawnictw postanowiło wznowić stare, zapomniane serie o superbohaterach i znowu komiksy trafiły do kiosków. I to jakie?! Supermen&Batman, Ultimate X-Men, New X-Men… Musiałem mieć je wszystkie.
Kiedyś wychodząc z mojego liceum stwierdziłem, że jest czwartek i właśnei wyszedł nowy numer „NewX-Men”. Podszedłem do kiosku, wyciągnąłem gotówkę, uśmiechnąłem się do pani kioskarki i powiedziałem:
-Dzień dobry, miły dziś dzień, prawda?
-O, strasznie ciepło, wiosna idzie!
-Tak… Poproszę Angorę.
-Proszę bardzo.
-I nowego x-mena.
-… – Popatrzyła się na mnie dziwnym wzrokiem i poszła do kantorka. Po chwili wróciła z nowym menem, czyli czasopismem gejowskim, które nie tak dawno dzierżyłem w swych dłoniach. – Proszę. Trzymam je na zapleczu, bo gorszy ludzi.
-Nieeeeeeeee, ja nie chciałem tej gazety, tylko komiks z serii „Dobry komiks”.
-Aaaaa – uśmiechnęła się z ulgą -Proszę, sześć dziewięćdziesiąt.
Zapłaciłem.
Po powrocie do domu opowiedziałem tę historię Młodemu, który jeszcze nie wiedział, że jestem gejem. Uśmiał się jak ja pierdolę. Po pół godziny z pracy wróciła moja mama.
-Mamo, mamo, a aniołek kupił sobie pornosa gejowskiego!
Pierwszy raz widziałem matkę taką przestraszoną. Myślałem, że zaraz zejdzie na zawał. Łzy jej stanęły w oczach i już miała coś powiedzieć, krzyknąć albo nie wiadomo jeszcze co, kiedy Młody powiedział:  -Żartowałem, po prostu żartowałem.
Mamie ulżyło. Mi też.
Trochę.
*) No kaman, przecież ponoć każdy facet ma w sobie coś z dziecka. Ja uwielbiam komiksy… To nie takie złe… Niektórzy bawią się ludźmi.

192) Nowy Men (1) /retrospekcja/

Właśnie wróciłem do rodzinnego gniazdka, żeby się trochę zregenerować pomiędzy egzaminami i zaliczeniami.
Siedzę sobie w moim pokoju, sprzawdzam blogi znajomych, rozjebałem się na moim arcy wygodnym fotelu i słucham Muzyki Dla Mnie Relaksacyjnej.  I tak mnie jakoś naszło na wspomnienia. O takich duperelach, które wpływały na moje życie.
Wiecie? Kupiłem sobie kiedyś pismo erotyczne dla gejów. Jakoś tak byłem chyba w pierwszej klasie liceum i nie miałem internetu w domu, a wiadomo – krew nie woda, a kiedy człowiek ma już 17 lat to czuje straszny chuci wiatr.
W moim maciupeńkim mieście znajdowały się chyba tylko dwa kioski, gdzie można było znaleźć tego rodzaju gazetki. W sumie nic trudnego: podejść, poprosić, zapłacić i zwiać. Pismo nazywało się Nowy Men a ja zbierałem się na odwagę chyba z miesiąc.
Problem w tym, że zawsze kiedy podchodziłem do kiosku to wydawało mi się, że ktoś znajomy mnie obserwuje, żeby przyłapać mnie na gorącym uczynku i krzyknąć: „TY PEDALE!”.
W każdym razie kiedyś po szkole poczułem przypływ wielkiej odwagi, wstąpiłem do tego kiosku i z drżącym głosem wydukałem : „Dzień dobry, nowego mena proszę”. Nie zauważyłem, że w kioskowej budce znajdują się cztery starsze kobiety, które spożywały ciasteczka, piły kawusie i zapewne plotkowały o tym, co będzie w najnowszym odcinku M jak Miłość. Panie popatrzyły się po sobie, wymieniły zdziwione spojrzenia i zaczęły się zastanawiać. Widać było, że raczej nie były skore dotknąć tego rodzaju pisma. Popatrzyły na znajdujący się w mojej dłoni banknot 20-złotowy i pewnie stwierdziły w myślach, że żadne pieniądze nie śmierdzą. Dały mi gazetę, ja zapłaciłem i zaraz potem zza pleców usłyszałem przerażające: „CZEŚĆ ANIOŁKU!”.
Kilka metrów za mną stała moja bardzo miła, ale świętoszkowata koleżanka z gimnazjum. Zwinąłem pismo  w rulonik, uśmiechnąłem się do niej, blady jak ściana, schowałem rulonik do plecaka i powiedziałem: „Cześć! A, gazetę kupowałem. Ty wiesz, że lubię czytać. Spadam, mama na mnie czeka”.
Wróciłem do domu. Zjadłem obiad. Potem zaszyłem się w pokoju i zacząłem „czytać”. Znudziło mi się po kilkunastu minutach. Odpaliłem Diablo 2 na komputerze a gazetę schowałem do szafy pod ciuchy.
Co zrobiłem z tą gazetką? Ano, wyrzuciłem ją dzień później.
W nocy śniło mi się, że zobaczyła ją moja mama i wyrzuciła mnie z domu.

191)Telefony, telefony.

Dzwoniła Eliza. Zapłakana, wzruszona, zagubiona.
Przeglądała nasze stare zdjęcia i tak jej się smutno zrobiło.
Stwierdziła, że tęskni. Że w Warszawie nie ma nikogo bliskiego i że czuje się samotna. Najchętniej by się do mnie przytuliła, kupiłaby wino, odpaliła swojego laptopa, poczęstowałaby mnie papierosem i razem zrobilibyśmy sobie wieczór singlowski przy jakiejś głupiej komedii romantycz
No ja pieprzę, a ja nie tęsknię?
Cholera, zaktywizowałem się ostatnio! Biegam jak głupi, wykonuję różne telefony, chodzę na spotkania z Bardzo Ważnymi Osobami i próbuję Cośtam załatwić. Miło, przynajmniej nie siedzę w domu przed TV. I trochę się ruszam.
Właśnie! Ostatnio z tym ruszaniem było średnio. Po świętach wszedłem na wagę i się przeżegnałem. Teraz od kilku dni próbuję się odchudzać i skakać czy ruszać się w jakiś inny sposób. Ale jak tu się odchudzać, kiedy Wyzwolona zaprasza mnie na obiad i podaje kurczaka z owocami na słodko-ostro?
Nie da się, kurde!
Ale mimo wszystko próbuję  ;-]

190) Weekend

Cały weekend w dupę. Projektów nie zrobiłem, na egzamin się nie pouczyłem, nie posprzątałem w mieszkaniu, nie poszedłem na poświąteczne zakupy.
Impreza posylwestrowa w moim przypadku potrwała z 40 godzin. Zmieniały się tylko lokale, trunki i łóżka, w których próbowałem się zregenerować.
Ostatnio cośtam wspominałem o tym, że bawię się tylko wtedy, kiedy mam ochotę, co nie? No, to prawda. W ten weekend ochotę miałem przeogromną.
Od jutra się uczę, obiecuję poprawę i proszę o rozgrzeszenie.
Kac jest chyba najlepszą pokutą?
BTW. God bles ‘tajgera’