Moderowanie postów czasowo włączone

Moderowanie postów czasowo włączone

niedziela, 29 listopada 2015

548) Żadnych cyrków!

Zadzwoniła do mnie dzisiaj Rodzicielka z newsami rodzinnymi (bo cały weekend siedziałem w poznańskim M ucząc się pilnie i nie miałem kontaktu z nikim oprócz Starego, który przychodził do pokoju co chwilę i mówił: "przynieść Ci coś do jedzenia?" "może chcesz pograć na konsoli?" "nie ucz się tyle bo od nadmiaru nauki można umrzeć"). No i mówi, że Młody wrócił z Warszawy, że Rodziciel dał się namówić na jakąś prezentację, siedział 5 h na prezentacji i dostał takie tyci tyci wino za 5 zł, Rodziciel Rodzicielki ma grypę a Rodzicielka Rodzicielki zadzwoniła przejęta opowiedzieć rodzinnym skandalu.

Otóż, do Rodzicielki Rodzicielki jakiś czas temu zadzwoniła Jadzia (kuzynka Rodzicielki starsza od Rodzicielki Rodzicielki, w życiu kobiety nie widziałem, dużo o niej słyszałem - ktoś w stylu psiapsiółki Rodzicielki Rodzicielki) z newsem, że jej wnuczka wzięła ślub w Holandii. Wczoraj Jadzia zadzwoniła znowu, żeby powiedzieć, że ten ślub to wnuczka wzięła z DZIEWCZYNĄ a Jadzia dowiedziała się o tym przy okazji, bo życzliwy sąsiad pokazał jej zdjęcia z ceremonii opublikowane na fejsie. 

Bo to, że wnuczka Jadzi była lesbijką, to było tajemnicą poliszynela. Nie wiedziała tylko biedna Jadzia.

Z ciekawości zapytałem się Rodzicielki jaka była reakcja Rodzicielki Rodzicielki.

"A wiesz, Aniołku, babcia jak to babcia, powiedziała, że są różni ludzie na świecie, ale jak ktoś jest homo to powinien żyć samotnie a nie jakieś cyrki robić".

No to żyję sobie samotnie.
Bez żadnych cyrków.

środa, 25 listopada 2015

547) Dwa bieguny

Czasem jak przeglądam portale "randkowe" to myślę sobie, że psycholodzy jeszcze długo będą mieli pełne ręce roboty.

Na przykładzie randomowego kolesia z romka:


Myślisz sobie "Słodko! Fajnie, że są ludzie, którzy szukają kogoś niekoniecznie do seksu.".

A później czytasz jego nagłówek:



poniedziałek, 23 listopada 2015

546) Niedostępny Anioł

Siedzę w domu i staram się uczyć bo do kolejnego w chuj ważnego egzaminu coraz mniej czasu. Idzie mi na razie średnio, dlatego podjąłem odpowiednie kroki, zmierzające do intensyfikacji nauki i zaplanowałem sobie kilka dni wolnego na rycie. Ale w międzyczasie muszę znaleźć też czas na inne rzeczy, na przykład wysypianie się i chodzenie na rozmowy kwalifikacyjne, bo (nie wiem czy to magia nowego zdjęcia w CV, na którym się, uwaga(!), uśmiecham), ale zaczęły dzwonić telefony.

------------------

W przerwach na kucie czasem odbiorę jaką wiadomość. I tak przed chwilą dostałem e-maila od faceta, z którym się spotkałem jakiś tydzień temu na randce w życiowej formie. Napisał, że u niego w porządku i że mimo kiepskiej pogody dobrze się trzyma. Napisał też:
"(...)usłyszałem od mojego bardzo bliskiego przyjaciela narzekania odnośnie Twojej osoby:) że taki niedostępny i nie ma najmniejszych szans na spotkanie bo zawsze coś tam, więc nawet nie warto zaczynać;)".

I się zastanawiam, czy to prawda.

Chyba każdy z nas ma takiego "serdecznego przyjaciela". Kogoś, kto tak jak my, jest gejem, polubiliście się i często rozmawiacie m.in. o Waszych randkach (pozdrawiam Cię Hope!). I chcąc, czy nie chcąc, w jakiś sposób przenosimy na siebie wzajemne sympatie i antypatie. A przecież czasem może być po prostu tak, że komuś się ten "serdeczny przyjaciel" zwyczajnie nie podoba, albo nie czuje bluesa w trakcie rozmowy, czy to wirtualnej, czy to realnej. A w naszym przypadku obcowanie z tym kimś może wyglądać zupełnie inaczej. W rozmowie wirtualnej można znaleźć fajną nić porozumienia a na spotkaniu może być czuć chemię jak w zupkach chińskich, czy w dziale z detergentami hipermarketu.

I przez to "serdeczne" wymienianie się poglądami z "serdecznym przyjacielem" można stracić szansę na poznanie kogoś ciekawego.

Ze mną jest tak, że trzeba trafić na dobry okres. Potrafię być spontaniczny i wyluzowany i spotkać się jeszcze tego samego wieczoru na spacer po mieście o północy, mimo, że za siedem godzin budzik każe mi wstać do pracy. Ale jeśli ktoś nie zainteresuje mnie w jakiś sposób już na etapie wirtualnej znajomości, to raczej w realu do spotkania nie dojdzie. Po prostu szkoda mi na to czasu i tak naprawdę chyba nie chcę poznać każdego faceta, który chce poznać mnie. I zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że nie każdy chce poznać mnie. Mimo wszystko nie lubię takich randek.

Apeluję o rozsądek w rozmowach o facetach. Bo owszem, miło jest wiedzieć, czy ktoś nie jest jakimś totalnym idiotą, ale przecież nie zawsze nie dochodzi do spotkania z tego powodu. Czasem po prostu brak tego "czegoś".




niedziela, 22 listopada 2015

545) "Jak było?" "Fajnie, ale drugiego spotkania nie będzie"

Tytułem wstępu:

Ja wiem, że nie jestem jakimś modelem i zdaję sobie z tego świetnie sprawę, że nie muszę się każdemu podobać (nie jestem zupą pomidorową czy Adele). Bo wiem też, że nie wszyscy mi się podobają.

Ostatnio rozmawiałem z Hope po jego randce z jednym kolesiem, i na moje pytanie: "jak było?" odpowiedział "fajnie, ale drugiej randki nie będzie". Zapytałem się, skąd wie, że nie będzie kontynuacji, a on powiedział, że takie rzeczy się wie.

I faktycznie, czasem można to rozpoznać od pierwszych chwil.
Widać to na przykład przy pierwszym spojrzeniu kolesia, który szybko cię mierzy od stóp do głów, gdy nie patrzysz. 
Czasem widać to po stwierdzeniu w pierwszych minutach rozmowy, że spotkanie nie będzie długie, bo koleś spieszy się do domu wziąć leki/wyprowadzić psa/zrobić zakupy na wieczór (siostra przyjeżdża na kolacje). 
Czasem widać to po tonie rozmowy i tym, że koleś nie patrzy Ci się w oczy, gdy z Tobą konwersuje, przyglądając się wszystkiemu dookoła.
Czasem widać to w tym, że koleś zaczyna mówić o swoim byłym, jakby to była jedyna ciekawa rzecz w jego życiu.
Czasami widać to, gdy koleś zaczyna zapewniać, że tak naprawdę to na razie nie chce się z nikim wiązać, bo ma ciężki okres w życiu/leczy się po ostatnim związku/jest mu dobrze, jak jest singlem (nieważne, że we wcześniejszych rozmowach nagminnie wspominał, że jednak chciałby poznać kogoś, z kim mógłby stworzyć fajną partnerską relację).

I jesteś na tej randce. Jest miło, bo przecież ze sobą rozmawiacie. Uśmiechasz się. Słuchasz i próbujesz utrzymać tempo rozmowy. Potakujesz, kiedy się zgadzasz z czymś. Opowiadasz o sobie. Czas mija, trzeba się rozstać, bo przecież ten nieszczęsny pies zaraz się w domu sfajda. Mówisz "cześć, miło było się spotkać" i słyszysz "no, było miło, trzymaj się".

I po pożegnaniu wiesz, że raczej już się ze sobą nie spotkacie.
Było miło. Żyjesz dalej.





poniedziałek, 16 listopada 2015

544) Złota, polska ...

Nie lubię jesieni.
Nie lubię wracać do domu po pracy po ciemku.
Nie lubię chodzić wszędzie w płaszczu.
Nie lubię pamiętać o parasolu.
Nie lubię nagłych przeziębień, smarkania i kichania.
Nie lubię ubierać się na cebulę.
Nie lubię i chuj.

środa, 11 listopada 2015

543) Rogale, Sałata i życiowa forma

Jestem jednym z tych, którzy mają dodatkowy żołądek na słodkie ale po weekendzie u Rodzicieli Rodzicielki, imprezie urodzinowej Wyzwolonej (i jej torcie czekoladowo-ciasteczkowym,), trzech dniach z rogalami w roli głównej i dużej paczce czekolady od wdzięcznej klientki to nawet ja mam dość.

W ogóle to ostatnio lekko mi się przytyło i jestem wkurwiony, bo nie po to przez rok zrzuciłem 25 kilo, żeby teraz to wszystko nadrobić pączkami, serniczkami i masą makową. A przecież absztyfikantów nie ujmę samą moją osobowością, dupę też trzeba mieć ładną.

Od jutra sałata.

---------------------------------

Apropo absztyfikantów, to przedwczoraj przeżyłem ciekawe doświadczenie z jednym panem, który na co dzień mieszka hen hen daleko, w Niemczech przy granicy z Francją. Kiedyś, dawno temu, rozmawialiśmy ze sobą bardzo miło przez niebieski portal i przedwczoraj odezwał się do mnie na grindrze
"Cześć, jestem pod Poznaniem, chciałbyś napić się piwa?"
"OK"

No i poszliśmy na to piwo. Spotkanie odbyło się na totalnym luzie (za stary jestem już na słyszenie oczyma duszy mojej ślubnych dzwonów a w tym przypadku dochodziła jeszcze ogromna odległość między nami, więc no sorki), poza tym byłem jeszcze naładowany pozytywną energią po wizycie u Rodzicieli Rodzicielki więc było bardzo sympatycznie. Żarcik za żarcikiem, mimowolne komplementy, spontaniczny dotyk, nic więc dziwnego, że następnego dnia dostałem rano taką oto sympatyczną wiadomość:

Nie chciałem nic pisać wczoraj żebyś nie pomyślał że słodzę Tobie pod wpływem alkoholu. Tak więc całkiem na trzeźwo musze przyznać że jesteś bardzo fajnym facetem. Totalnie w moim typie to znaczy jesteś duuuży, zarośnięty i masz piękny uśmiech. Najbardziej jednak spodobało mi się w Tobie to że masz mnóstwo empatii w sobie. Po prostu dobry facet z Ciebie a do tego bardzo sexy. Ponieważ w najblizszym czasie sie nie zobaczymy to mogę sobie pozwolić na zupełną szczerość z Tobą i napisać że przez cały czas kiedy rozmawialiśmy (i to jeszcze przed wypiciem pierwszego piwa) miałem ochotę Ciebie pocałować:) o tym że to był dla mnie udany wieczór nie muszę chyba wspominać:) chętnie zapakowałbym Ciebie do walizki i porwał do mojego miasta ;)

 No kurwa, byłem w życiowej formie i chyba sam bym się ze sobą bzyknął :P. Szkoda, że taka życiowa forma pojawia się znienacka, szybko też ucieka. I dziś znów się czuję Zwykłym, Szarym Aniołem z oponką od rogali.


poniedziałek, 9 listopada 2015

542) Blog jako terapia dla (nie)szczęśliwego singla

Jeśli jeszcze kiedyś powiem, że przeciwieństwa się przyciągają to możecie mnie kopnąć w tyłek.
Może i się przyciągają, ale na dłuższą metę to nie ma sensu, jeśli dzieli Was wszystko, od godziny, o której chodzicie spać i tej, o której wstajecie, poprzez sposoby spędzania wolnego czasu, aż po poważne rzeczy, takie jak poglądy na tematy rodzinne, przyjaźnie i zamiłowanie do alkoholu.

Było, minęło, historia z Tatuażem skończyła się pod koniec września, po pół roku, a momentem, w którym stwierdziłem "no sorry Anioł, to nie to, daj sobie spokój" był fakt, że wolał imprezować do rana, niż pojechać ze mną do rodzinnego Zapiździajewa na spotkanie zapoznawcze z moimi Rodzicielami (swoją drogą, to bardzo miłe, że Rodziciele zaprosili nas do siebie wspólnie, jeszcze kilka lat temu nie wyobrażałem sobie tego, że Rodziciel zadzwoni do mnie i powie "Anioł, może wpadniesz do nas z Twoim chłopakiem?", szkoda, że wyszło jak wyszło).

Dlatego, po raz kolejny, wracam, do pisania, singlowania, randkowania - życia, które znam najlepiej.
I zaczynam rozglądać się za kimś, kto jest bardziej podobny do mnie.
Żadnych tatuaży!