Moderowanie postów czasowo włączone

Moderowanie postów czasowo włączone

niedziela, 31 lipca 2016

555) niemiłość 2

Jako że nadszedł pierwszy weekend od mojego postanowienia, żeby wychodzić do ludzi, dosyć wyczynowo uskuteczniłem ten sport i przeżyłem jeden z tych intensywnych weekendów, do których myślami będę wracał długo.
Bo było wszystko.
Była impreza z BlowJobkiem (tfu, Brianem Jonesem) oraz jego (c)H(ł)op(aki)em w miejscu, w którym aż się roiło od TYCH przystojnych facetów, do których to zdjęć każdy się ślini na portalach randkowych a później patrzy na ich oczekiwania i tego, czego szukają i myśl się "ach tak, wiadomo, to nie ma sensu zużywać klawiatury".
Był koncert Mikromusic nad Maltą, na który poszedłem z Parą Doskonałą i trochę na kanwie powyższej imprezy leżałem na kocyku i śpiewałem razem z Natalią "gdzie znajdę takieego, pięknie dobregooo".
Były litry piwa, trochę wódki, dużo herbaty, pyszne obiady (Blowjobek potrafi gotować!), były też spotkania z ludźmi, których nie widziałem długo i z tymi, których w ogóle, mimo kilku lat znajomości, jeszcze nie miałem okazji spotkać i poznać w realu. Było też poznawanie nowych ludzi (tak mi tego przez ostatnie kilka miesięcy brakowało, że omatko).

Przede wszystkim jednak było w tym wszystkim dużo luzów, mało zmartwień, które sobie zostawiam na nadchodzący tydzień.

W pracy jutro będzie waliło się i paliło, do obrobienia tyle rzeczy a do urlopu coraz mniej czasu, ale tym się będę przejmował rano.
Teraz leżę sobie na łóżku, słucham Mikromusic i śpiewam sobie:



poniedziałek, 25 lipca 2016

554) Północ

Północ.
Siedziałem dzisiaj w pociągu relacji Zapiździajewo - Miasto Doznań, wyglądałem za okno i przyglądałem się latu, które w mamy w pełni.
I myślałem o ostatnich miesiącach.
Miesiącach bez blogowania i z przerwą od gejowania, która się przedłużyła w związku z osobistymi wydarzeniami.
Rozmyślałem o miesiącach, w których moje życie poszło na dalszy plan, bo przejmowałem się życiem innych, tym, jak czuje się Rodzicielka, jak czuje się Rodzicielka Rodzicielki, która po 53 latach wspólnego życia z Rodzicielem Rodzicielki została sama.
Miesiącach praktycznie bez Zapiździajewa, za to z domem Rodzicieli Rodzicielki (od miesięcy już jedynie domem Rodzicielki Rodzicielki...).
Miesiącach, w których rozmyślałem o życiu i tym, że nie trwa ono wiecznie.
Miesiącach, w których pierwszy raz usłyszałem od Rodzicielki słowa, że muszę o siebie dbać, bo na starość nikt za mnie tego nie zrobi.
Myślę o miesiącach, w których zdałem sobie sprawę, że wszystko (i wszyscy) idą na przód. Przyjaciele wyprowadzają się, zakładają rodziny, zaręczają się, prowadzą swoje firmy i mają mniej czasu dla mnie.

A ja?
A ja teraz idę spać.
Jutro nowy dzień.
Zdałem sobie sprawę z tego, że z każdym dniem mamy coraz mniej czasu, by żyć.
Dzisiaj jesteś, jutro Cię może nie być. Dlatego trzeba żyć tak, jakby jutra miało nie być.

Wprowadzam plan naprawczy.
Mniej analizowania. Mniej martwienia się o innych. Mniej siedzenia w domu.
Więcej życia.