Moderowanie postów czasowo włączone

Moderowanie postów czasowo włączone

sobota, 1 sierpnia 2009

236)-242) sierpień 2009

242) insomnia

Jest 02.41 w nocy. Siedzę w kawalerskim, poznańskim mieszkaniu, surfuję po globalnej sieci, słucham London Calling w wykonaniu Gaby Kulki, popijam trzecią zieloną herbatę i czekam na sen.
Może jestem dziwny, ale naprawdę lubię przesiadywać nocą w półmroku, słuchać odprężającej muzyki i rozmyślać o tym, co mnie spotkało w minionym dniu. To taka moja modlitwa, rachunek sumienia. Rozmowa z samym sobą.
—————————
Chyba ludzie mnie lubią. Tzn. ci, którzy mnie zdołali poznać. Wczoraj byłem z wizytą u jednej koleżanki, która przyjechała do stolicy wielkopolski się pożegnać, gdyż wyjeżdża na jakiś czas poza granicę naszego kraju. Dzisiaj spotkałem się z kimś innym, wieczorem poszedłem do Pani Doskonałej. Miło tak nawet, usiąść z kimś, kogo się lubi, przy kawie, porozmawiać o różnych ważnych i mniej ważnych rzeczach.
—————————
Zdałem jedną poprawkę. Za 3 tygodnie czeka mnie druga, taka o wiele, wiele trudniejsza. Zobaczymy jak to będzie. Ponoć warunki też są dla ludzi (choć w sumie raczej tych bogatszych – 800 zł za jeden przedmiot).
—————————
Zapisałem się na siłownię. Od października będę prężył muskuły przed lustrem i porównywał ich wielkość ze współtowarzyszami ćwiczeń. Perspektywa zajebiście w ręcz zajebista. Ale tak na serio to trzeba coś ze sobą zrobić, bo wejście na 4 piętro pokutuję kolką i pragnieniem zapalenia. Papierosy też rzucę, kiedyśtam.
—————————
Powoli zamykają mi się oczy. Nie chcę zasnąć przed komputerem. Jeszcze tylko wieczorna toaleta i wtulę się w poduszkę. To był całkiem udany tydzień.

241) Och jenny (czyli po polsku – ja pierdolę)

Posprzątałem dzisiaj kuchnię, przedpokój, łazienkę i mój pokój… czyli w sumie całe mieszkanie. I kurwa nawet okna pomyłem!
Bo jak jestem zdenerwowany to sprzątam. To znaczy albo sprzątam, albo jadę rowerem Gdzieśtam. Takie głupie przyzwyczajenie. A że w Poznaniu roweru nie mam, zostało mi to pierwsze.
Okazało się, że wszyscy na moim wydziale pobrali sobie wolne. Nie wiem, chyba jakoś telepatycznie się dowiedzieli o tym, że mam być teraz przez dwa tygodnie w Poznaniu. Albo czytają tego bloga.
  • Miałem załatwić wpisy z ćwiczeń – nie mogę, doktorzy są na urlopie.
  • Miałem zdać w końcu ten pierdolony fakultet, który miał być zajebiście ciekawy, a okazał się w chuj nudny. Słooodko.
  • Miałem zebrać wpis z niezdanego przedmiotu, żeby mieć go na poprawkę, która już za czas jakiś. I nawet jebanej dwójki do indeksu dostać nie mogę, bo profesor na urlopie.
Tak więc słodko i czarownie usiądę na dupie, wyciągnę notatki i będę się uczył, czekając, aż problem rozwiąże się sam. Bo już to pierdolę.
(nieno, dobra, pójdę w poniedziałek na wydział i pomodlę się do Pań Z Dziekanatu, może one coś wymyślą).
Ze słodkimi pozdrowieniami i życzeniami miłego końca wakacji
Diabeł

240) Mój drogi pamiętniczku!

Kochany Pamiętniczku!

U mnie prawie po staremu. Od niedzieli jestem w Poznaniu, miałem uczyć się na poprawki. Ale oczywiście wyszło, jak wyszło.
Na przykład dzisiaj przeuroczo sobie spierdoliłem dzień nic nie robieniem.

O, przepraszam, nie! Byłem u Pedagożki na kawie (tzn miała być kawa a okazało się, że kawy nie ma, będzie herbata. A że ona ma ok 50 różnych herbat to wkurwiłem ją niemiłosiernie tym, że wybrałem zwykłego liptona). Pogadaliśmy, poobgadywaliśmy naszych przyjaciół (wstyd!) a potem poszedłem z nią do Supersamu z zamiarem kupienia tylko paczki fajek.

I wyszedłem ze sklepu ze składnikami na sałatkę a’la Anioł, choć na koncie nie mam nic, oprócz debetu, który mi się za jakiś czas skończy.

Zrobiłem sałatkę z kurczakiem w sosie czosnkowo-curry (wersja oficjalna – dlatego, że Młody byl na praktykach i chciałem mu zrobić dobrze, nieoficjalna, że nie chciałem się uczyć i robiłem wszystko, żeby tego nie robić).
I wyszło całkiem smacznie.
Później obejrzałem sobie kilka odcinków sitcomu, kibicowałem tyczkarkom, kiedy zdobywały złoto i srebro dla Polski (jestem z nich taki dumny!), teraz rozmawiam z Badnejmem, bo tęsknie za nim troszeczkę (wyjechał do Polski B i nie chce na razie wrócić). A później pójdę spać, bo jestem nadzwyczaj zmęczony tym jakże pasjonującym i pracowitym dniem.
A jutro zrobię porządek na pulpicie i w zakładkach na firefoxie!

239) Randki

Wiecie, że tylko z dwa razy byłem na prawdziwej randce?
Takiej, na której czas płynie tak szybko, że zamiast dwóch godzin, zegarek pokazuje 6,7,8…
 Zupełnie niezaplanowanej, tzn „zaplanowanej”, ale w końcu i tak przezwyciężał zupełny spontan.
Po której miałem te do bólu tendencyjne motyle w brzuchu i siłą powstrzymywałem się od tego, żeby napisać Mu SMSa, że było zajebiście… a po kilku minutach dostawałem podobną wiadomość, od Niego.
Wkurwia mnie to wszechobecne „randkowanie”. Maile w stylu „umówimy się na randkę?”, albo „chodź na miasto, pójdziemy na piwo, będzie zajebiście”. Bo to raczej dla mnie nie jest randka, tylko spotkanie.
Byłem na wielu „spotkaniach”. Zwykle na piwie, albo w kawiarni. Czasem w parku. Wkurzało mnie zawsze udawanie kogoś innego. Mówienie pełnymi zdaniami, miarowanie głosu, żeby był bardziej seksi. Opowiadanie o swoim życiu, pomijając niechlubne epizody. Półtora godzinne spotkania, które ciągnęły się w nieskończoność. Pożegnanie, w którym conajmniej jedna strona mówiła „Było miło! Musimy to kiedyś powtórzyć”, myśląc przy tym „no fucking way!”.
Marzy mi się trzecia randka. Prawdziwa randka. Z pożegnaniem „kurwa, było zajebiście! Naprawdę.”
Naprawdę.

238) Z cyklu „listy do Anioła”

Od: XXXXXX
Data wysłania: 11.08.2009 00:05:03
Status wiadomości: Czytana wiadomość
Temat wiadomości: (Brak tematu)

Treść wiadomości:
cze
mam pytanko
masz moze spodnie skorzane?
Do: XXXXXX
Data wysłania: 11.08.2009 00:06:34
Status wiadomości:
Temat wiadomości: Re: (Brak tematu)

Treść wiadomości:
Nie… Ale naprawdę mnie zaintrygowałeś… po co Ci wiedza, czy mam skórzane spodnie?
Od: XXXXXX
Data wysłania: 11.08.2009 00:07:40
Status wiadomości: Czytana wiadomość
Temat wiadomości: Re: Re: (Brak tematu)

Treść wiadomości:
:)
A masz moze jakas skorzana kurtke rekawiczki lub glany/kowbojki?
Hm… stawiam na to, że ma zaproszenie na bal przebierańców i potrzebuje kostiumu kowboja, a Wy?

237) GG

Skasowałem dzisiaj z listy znajomych na GG ok. 40 numerów.  Połowę wszystkich, których miałem. Kontaktów, które już dawno wyparowały i niepotrzebnie zaśmiecały widok.
Mało kto wie, ale mam dwa numery gg. Jeden dla znajomych ze świata realnego – znajomych z liceum, kolegów ze studiów, rodziny, przyjaciół. Drugi, że tak powiem tajny, przeznaczony jest do rozmów z ludźmi spoza realnej otoczki. Ostatnio, tj. od czasu, kiedy założyłem sobie konto na ciotonaszejklasie (czyt. fellow) i prowadzę tego bloga, ten numer gg stał się medium łączącym mnie z gejświatem.
Trzy lata to dosyć sporo, co nie? Od trzech lat mam bloga, od trzech lat siedzę na fellow, od trzech lat staram się znaleźć kogoś „niezwykłego”. Jedyny tego efekt to owe 40, zupełnie niepotrzenych, nadających się tylko do utylizacji,  kontaktów.
Numer gg jakiejś dziewczyny, z którą rozmawiałem raz, z dwa lata temu, o tym, że na pewno ciężko jest mi żyć w Polsce, kiedy połowa ludzi na dzień dobry skreśla mnie z racji mojej orientacji.  Jakiegoś starszego faceta, który napisał, że prowadzę zajebistego bloga, z którym gadałem przez kilka dni, do momentu, kiedy nie poprosił mnie o moje nagie fotki. Kilka kontaktów, których nazwy już nic mi nie mówiły. Z 10 numerów mężczyzn, z którymi mi nie wyszło, bo albo spotkanie było tak jałowe, jak ziemia w doniczce mojego kaktusa, albo ja się i nie spodobałem. Trudno.
Można powiedzieć, że te trzy lata były totalnie z dupy, co nie?
Niekoniecznie.
Dzięki nim poznałem również człowieka, z którym chciałbym utrzymywać kontakt jeszcze dłuuugo. Kilka osób ze świata blogowego, z którymi rozmawia mi się wręcz wyśmienicie, choć ostatnio zdecydowanie za rzadko. Faceta, do którego chyba pierwszy raz w życiu poczułem coś więcej niż przyjaźń.
——————————————————
Bo czasem warto zrobić sobie w życiu miejsce na nowe znajomości, lepsze i gorsze. Zastąpić puste, nic nie znaczące czerwone słoneczka na własnej liście życiowych kontaktów innymi, tymi, na widok których również własne usta wyginają się w coś na kształt uśmiechu.
Pozdrowienia dla M.
Żeby nie było dołująco, nuta na najbliższe wieczory:
http://zen11.wrzuta.pl/audio/1Ay0QankYiC/kazik_edyta_bartosiewicz_-_cztery_pokoje

236) Gadżeciarz

Kurde, zrobili mi to specjalnie.
Nie dość, że lwią część pieniędzy na życie przepierdalam na fajki, piwo i książki w empiku, to jeszcze do tego otworzyli mi w Poznaniu sklep „toys4boys”. Miło, zastanawiam się znowu, ile może kosztować używana nerka 21-letniego palacza.
Bo ja, jak każdy facet, uwielbiam zabawki. Wyzwolona i reszta przyjaciół wiedzą o tym nadzwyczaj dobrze, dlatego na każde urodziny, czy co roku 24. grudnia, kupują mi zupełnie niepotrzebne gadżety, z których cieszę się jak dziecko.
Na najbliższą okazję chciałbym to: http://toys4boys.pl/Aquazaury-item365.html
(taka mała sugestia) ;-D