Moderowanie postów czasowo włączone

Moderowanie postów czasowo włączone

sobota, 1 października 2011

323)-326) Październik 2011

326) Czy gej jest tolerancyjny? (I)

http://www.youtube.com/watch?v=xxn-fz9mjo4

Niedawno na kumpello (całkiem ładnie zapowiadający się nowyserwis randkowy, który zapewne za jakiś czas zrobi się tak samo zjebany jakfellow), rozmawiałem z pewnym facetem. Facet przystojny i mądry (w końcu doktornauk humanistycznych!), po pewnym czasie zaczął wkurwiać.
Najpierw zaczęło się dosyć spokojnie, że geje w Polsce mająprzejebanie i w ogóle masakra. Później zaczęły się rozmowy o innych rzeczach.Że nie lubi ciotek, które się ubierają jak laski i są przegięci. Że by jepowybijał, bo później wszyscy myślą, że każdy jest właśnie TAKIM pedałem.
W odpowiednim okienku w rubryczce „coming out?” odpowiedział „nie” („bo po co ludzie mają wiedzieć, że jest gejem? Przecież pomyślą sobie, że jestem ciotą i przestaną się do mnie odzywać!”)
Noż kurwa. A jak mają myśleć inaczej, skoro właśnie tacychłopcy mają jaja, żeby być sobą i powiedzieć wszystkim „jestem gejem”, zamiastkryć się ze swoją orientacją w domu i nie mówić nikomu, „bo co oni o mniepomyślą?”. Jeżeli nie chcesz, by ludzie tak myśleli o gejach to wyjdź zukrycia, niekoniecznie zaraz przed całym światem, ale chociaż przed osobamiktóre kochasz. 
Zgadzam się z tym, że czasem to boli. Te wszystkie stereotypy. Bo nawet moja kochana Rodzicielka nazajutrz od usłyszenia wesołej nowiny, że jestem gejem, zapytała się mnie cała czerwona, czy jestem jednym z tych gejów, którzy przebierają się w damskie ciuszki. Ale czasem właśnie taka rozmowa i zanegowanie pewnej tezy przez osobę, którą zna się 22 lata, doprowadza do zmiany ludzkiego nastawienia.
Zacznij zmieniać świat od siebie, zamiast krytykować.
To nie jest tak że wielbię i gloryfikuję każdego gejaubierającego się w apaszki od Zary. Nie, powiem więcej, preferuję inny typmężczyzny, z większą ilością testosteronu. Ale nikomu nie grożę śmiercią przezwypatroszenie.
Tyle.

325) Wymarzony prezent od Św. Mikołaja…

Wiecie, jaki byłby najlepszy prezent dla mnie na nadchodząceświęta?
Nie, nie prywatny Święty Mikołaj do kochania.
Książka.
A właściwie, moja książka.
Jeszcze konkretniej – gdyby ktoś zebrał wszystkie mojeposty, ułożył chronologicznie, zmienił ma bardziej fancy czcionkę, zaniósł doksięgarni, albo chociaż zabindował ładnie , nazwał, zapakował i wręczył mi ją wten specjalny okres.
Wtedy byłbym w niebie.
————————————————-
No dobra, faceta też bym chciał. Na długie, zimowe wieczory,do przytulania i rozmawiania.
I do randkowania. Bo to, co napisałem przy okazji ostatniej,przydługaśnej notki, było stworzone pod wpływem jakichś negatywnych emocji.Przecież nie zawsze jest źle, czasem spotkanie trwa 6 godzin i mogłoby trwaćkolejne 6, ale trzeba wrócić do domu, bo nazajutrz praca. Czasem wizyta nacmentarzu w listopadowy wieczór jest o wiele bardziej romantyczna niż płatkiróży na sedesie. Czasem miło wspomina się fakt, że człowiek tak się spieszył naspotkanie, że wyjebał się dupą w błoto. A na randkę i tak poszedł ;) I była onajedną z najlepszych w życiu. ;)

324) A house is not a home

Siedzę w pociągu.
Po raz kolejny w ciągu ostatniego miesiąca wracam doPoznania z rodzinnego Zapiździajewa.
Znów wsiadłem w piątek po pracy do pociągu. Po raz kolejnyzostałem u rodziców nie do niedzieli, lecz do wtorkowego wieczora. Po razkolejny nie chce mi się w ogóle wracać do Poznania. Ale mam jakieśzobowiązania, pracę na pół etatu, serminarium magisterskie. I w sumie tylko tymżyję.
Jakaś niesamowita rutyna wkradła się do mojego życia.Wstaję, jem, zapierdalam Gdzieśtam, żeby zarobić na nową kurtkę/nowego laptopa/nowebuty na zimę, albo poczuć to, że mimo wszystko cały czas jestem studentem.Później zapierdalam do mojego poznańskiego mieszkania, zrobię obiad, obejrzęseriale, włączę TV, żeby nie było za cicho. I pójdę spać, bo nazajutrz czekamnie powtórka z rozrywki.
Jeszcze nigdy nie czułem takiej niemocy.
Praca magisterska leży i kwiczy. Praca zawodowa nie sprawiami już takiej satysfakcji jak kiedyś. Wszyscy moi przyjaciele i znajomi mająswoje życia i trudno im wygospodarować choćby chwile na wizytę z Aniołkiem. A wPoznańskim M. nie czuję się już tak dobrze jak kiedyś, bo wprowadził się domnie mój starszy brat, Pierworodny. Dopiero teraz zaczyna karierę i trzeba mupomóc, by większości wypłaty nie przepierdalał na kawalerkę („bo jak nie będę mieszkałz Wami, to będę musiał wynająć sam jakieś mieszkanie, PRZECIEŻ NIE BĘDĘMIESZKAŁ Z OBCYMI LUDŹMI!”).
W Poznaniu nie czuję się jak w domu. Przejadł mi się,zbrzydł, mój romans z nim trwał za długo i był zbyt problematyczny. Bo nibypozwalał mi na kontakty z przyjaciółmi, ale nie dawał miłości. Coraz częściejmyślę o zerwaniu.
A mimo wszystko wracam. Obładowany jakimś domowym żarciem(„Weź Młodemu i Pierworodnemu, bo na pewno zjedzą moje gołąbki”), czuję się jaktragarz, jak jakiś Kurier z DHLu, który po raz kolejny dostał zlecenie dlajakiegoś problematycznego i upierdliwego klienta. Z czystymi ciuchami dla całejnaszej „wesołej” gromadki. Bo oczywiście pralki jeszcze się nie dorobiłem (ktowie, może to będzie następny punkt na liście tego, co mam kupić, zaraz po tychzimowych butach?), a gromadka ma przecież swoje życie i nie może tak często dodomu przyjeżdżać, by użyczyć Rodzicielkowej pralki. Aniołek za to swojego życianie ma, więc może. A co mu tam!
Duszę się. Brakuje mi chwil spędzonych tylko z Młodym narozmowach o pierdołach czy słuchaniu muzyki na całą epę (poznańska gwararulez). Teraz muzyki mogę słuchać co najwyżej na słuchawkach, bo Pierworodnemuprzeszkadza, bo nie lubi musicali, bo nie przepada za jazzem, czy Marią Peszek.Mieszkanie, które było przez 3 lata moje, przestało być moje. Jestem intruzem,który przyjeżdża i śpi.
Randki przestały dla mnie istnieć, bo każda kolejna jestcoraz większym nieporozumieniem. Ostatnio trwała 45 minut. Facet, z którymprzegadałem tydzień mailowo a później SMSowo, zapomniał mi wysłać aktualnychfotek, zamiast tych, które zrobił 2 lata i 15 kilo temu. A że byliśmy naCytadeli, a on dopiero od dwóch tygodni mieszkał w Poznaniu, odprowadziłem gona tramwaj i życzyłem miłego weekendu. Chyba zrozumiał, że nie ma szans nadrugie spotkanie.
Utknąłem w miejscu. Czas na jakieś zmiany. Przeredagowałemmoje CV, od jutra zacznę je wysyłać. Chyba nie ograniczę się tylko do Poznania,może wyślę parę do rodzinnego Zapiździajewa? Co prawda ma tam gejów, nie ma tamkin, teatrów, centrum handlowe jest jedno i składa się z 5 sklepów na krzyż.Ale to właśnie tam czuję się ostatnio jak w domu.
Może się cofnę, może nie. Zobaczymy.

323) Nomada

74 dni od  mojego ostatniego wpisu.
Nie mogę znaleźć weny.
http://www.youtube.com/watch?v=U2TC0QoiQNg