Mail od mojego serdecznego kolegi:
Kumpel powiedział mamie o sobie i nie zareagowała najlepiej. Jakieś porady?
I miałem lekką zagwozdkę. No bo przecież podobnej sytuacji praktycznie nie miałem, co prawda moja Rodzicielka przez dłuższy czas od coming outu nie poruszała tego tematu, ale każdy oswaja się na swój sposób, w swoim czasie.
A co gdyby ona też nie zareagowała najlepiej? Byłoby mi przykro, to pewne. Ale to moja mama, więc kochałbym tak samo. Nie unosiłbym się honorem, nie powiedziałbym "sajonara, odezwij się, jak zmądrzejesz". Starałbym się być takim samym synem jak wcześniej. A kiedy chciałaby ze mną w końcu porozmawiać, byłbym przy niej.
Nie jestem jakimś guru, nie znam wszystkich tajemnic świata. Ale gdyby mnie taka sytuacja spotkała, powiedziałbym jej mniej więcej tak:
Mamo, jestem już dorosłym facetem. Wiem co robię, wiem jaki jestem, i jaka trudna droga mnie w życiu czeka. Ty mnie wychowywałaś, opiekowałaś się mną gdy byłem chory, cieszyłaś się moimi powodzeniami i pocieszałaś, kiedy przydarzyło mi się coś złego, dlatego zawsze będę Cię kochał, obojętnie jak to, że jestem gejem wpłynie na postrzeganie mnie przez Ciebie.
Mam tylko nadzieję, że wiesz, że jestem takim samym Tomkiem/Andrzejem/Krzychem, jak wczoraj, rok, czy piętnaście lat temu temu. I ciągle potrzebuję Ciebie w moim życiu. To, że jestem gejem, jest tylko cząstką, ułamkiem tego, jaki jestem. Wierzę, że ta jedna cecha nie wpłynie na to, że nie będziesz mogła na mnie patrzeć, bo wtedy mi będzie mi o wiele ciężej, niż tobie. Jeśli ta wiadomość jest dla Ciebie ciężka i nie jesteś gotowa, to rozumiem. Będę przy Tobie, nawet, jeśli nie będziesz tego chciała. Ale jeśli kiedyś będziesz chciała o tym porozmawiać, to po prostu powiedz. Przyjadę jak najszybciej.
Bo bardzo Cię kocham.
W ten bardzo rodzinny czas Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam jak najmniej takich sytuacji.
Więzi rodzinnych trwałych, jak ze stali.
Światełka oświetlającego Wasze życiowe drogi.
Zapachu piernika, który wydobywa się z rozżarzonej miłością kuchni.
Życzliwych rozmów przy świątecznym stole.
I powiedzcie rodzicom, że ich kochacie. Może wydaje się to na pierwszy rzut oka żenujące. Ale "kocham" to takie słowo - klucz. Otwierające wszystkie drzwi.
Kumpel powiedział mamie o sobie i nie zareagowała najlepiej. Jakieś porady?
I miałem lekką zagwozdkę. No bo przecież podobnej sytuacji praktycznie nie miałem, co prawda moja Rodzicielka przez dłuższy czas od coming outu nie poruszała tego tematu, ale każdy oswaja się na swój sposób, w swoim czasie.
A co gdyby ona też nie zareagowała najlepiej? Byłoby mi przykro, to pewne. Ale to moja mama, więc kochałbym tak samo. Nie unosiłbym się honorem, nie powiedziałbym "sajonara, odezwij się, jak zmądrzejesz". Starałbym się być takim samym synem jak wcześniej. A kiedy chciałaby ze mną w końcu porozmawiać, byłbym przy niej.
Nie jestem jakimś guru, nie znam wszystkich tajemnic świata. Ale gdyby mnie taka sytuacja spotkała, powiedziałbym jej mniej więcej tak:
Mamo, jestem już dorosłym facetem. Wiem co robię, wiem jaki jestem, i jaka trudna droga mnie w życiu czeka. Ty mnie wychowywałaś, opiekowałaś się mną gdy byłem chory, cieszyłaś się moimi powodzeniami i pocieszałaś, kiedy przydarzyło mi się coś złego, dlatego zawsze będę Cię kochał, obojętnie jak to, że jestem gejem wpłynie na postrzeganie mnie przez Ciebie.
Mam tylko nadzieję, że wiesz, że jestem takim samym Tomkiem/Andrzejem/Krzychem, jak wczoraj, rok, czy piętnaście lat temu temu. I ciągle potrzebuję Ciebie w moim życiu. To, że jestem gejem, jest tylko cząstką, ułamkiem tego, jaki jestem. Wierzę, że ta jedna cecha nie wpłynie na to, że nie będziesz mogła na mnie patrzeć, bo wtedy mi będzie mi o wiele ciężej, niż tobie. Jeśli ta wiadomość jest dla Ciebie ciężka i nie jesteś gotowa, to rozumiem. Będę przy Tobie, nawet, jeśli nie będziesz tego chciała. Ale jeśli kiedyś będziesz chciała o tym porozmawiać, to po prostu powiedz. Przyjadę jak najszybciej.
Bo bardzo Cię kocham.
W ten bardzo rodzinny czas Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam jak najmniej takich sytuacji.
Więzi rodzinnych trwałych, jak ze stali.
Światełka oświetlającego Wasze życiowe drogi.
Zapachu piernika, który wydobywa się z rozżarzonej miłością kuchni.
Życzliwych rozmów przy świątecznym stole.
I powiedzcie rodzicom, że ich kochacie. Może wydaje się to na pierwszy rzut oka żenujące. Ale "kocham" to takie słowo - klucz. Otwierające wszystkie drzwi.
Tyle reakcji ilu ludzi, chcielibyśmy wszyscy usłyszeć słowa akceptacji, że to nie jest problem. Oczekujemy od rodziców pełnej akceptacji, lecz musimy zaakceptować fakt, że czasami potrzebny jest czas na pełne zrozumienie. Dlatego Twój Kumpel musi dać czas rodzinie na poukładanie sobie tych klocków.
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa - niech nie traci kontaktu z rodziną, tylko dlatego, że może czasem usłyszeć kilka niemiłych słów - i pokaże, że ciągle jest tym samym człowiekiem ;)
UsuńCiężko będzie, mnie takie wyznania nie przechodzą przez gardło.
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie, że też miałem z tym problemy - akurat chodziło o skierowanie tych słów do mojego Rodziciela i Starszego. Ale kiedyś się przemogłem, było dziko, było żenująco, dopóki nie usłyszałem 'ja Ciebie też, Aniołku" :)
Usuńnie gniewaj się ale twoja "porada" co byś powiedziałem mamie...
OdpowiedzUsuńech aż mi się mdło zrobiło...jakbyś w serialu miał wystąpić ;]
koledze możesz radzić cierpliwości, i czasu bo z nim czasem się coś zmienia...z naciskiem na czasem :)
Ha, i mówi to ta osoba, która kasuje moje komentarze na fejsie, bo niby za dużo tam krytyki ;)
UsuńHope, to nie jest tak, że życie to serial. Życie to życie, ale kreujemy je na swój własny sposób. Może Ty nie odczuwasz potrzeby kontaktu z Twoją rodziną, ale wiele osób - tak. Czy było mdło, czy niemdło - nie mnie to oceniać. Wyobraź sobie jednak, że mój monolog był zbitkiem dwóch rozmów - z Młodym i z Rodzicielką. W sumie powiedziałem to samo, serducho mi dudniło, bo też nie jestem jakimś człowiekiem, który uwielbiał rozmawiać o prywatnych przemyśleniach. Młody się popłakał, ale po pewnym czasie powiedział, że dziękuje za te wszystkie słowa. Rodzicielka zaś powiedziała "przecież wiem, że jesteś moim Synkiem i nic tego nie zmieni".
Może to strasznie dziwne, że czasem życie przypomina łzawe serialowe historie, ale moim zdaniem w normalnym domu pełnym miłości ludzie mogą ze sobą szczerze porozmawiać. Jeśli ktoś żyje w innym, to trochę współczuję, bo zamienić bym się nie chcial ;-)
Zdrówka na święta!
mógłbym dalej dyskutować ale po co?
OdpowiedzUsuńidę na pks do rodziny z którą wbrew temu co myślisz, mam bardzo dobry kontakt i potrzebujemy się nawzajem... po prostu nie wszystkie rodziny są takie jak z Klanu ;)
Amen!
miłego :)
Nie wiem, jakie są rodziny w Klanie, bo go nie oglądam ;-) Ale jak takie, jak moja, to muszę zacząć ;)
Usuń:*
OdpowiedzUsuńkocham na swieta to lekka hipokryzja niczym zakochane pary, ktore tylko 14-go lutego celebruja swoje kolejne dni/tygodnie/miesiace razem wymuszone tym, ze skoro wszyscy to ja tez cos musze.
OdpowiedzUsuńkwestia coming out'u... najpierw pomysl, potem powiedz. i niech ta zasada przyswieca tym, ktorzy dopiero przed. bo mam wrazenie, ze duza czesc gejowskiej spolecznosci najpierw sie obnaza swiatu, a potem dopiero zastanawia gdzie ja bede mieszkal i jak przezyje kolejny miesiac.