Moderowanie postów czasowo włączone

Moderowanie postów czasowo włączone

niedziela, 3 czerwca 2012

363) Pan Domu

Pierwszy weekend w Poznaniu od niepamiętnych czasów i wszyscy bliscy wyjechali, a to do dziadków czy cioć, a to zaczerpnąć świeżego powietrza nad morzem, a to (tak jak ja przez ostatnie tygodnie) zaszyli się w rodzinnych pieleszach i piszą te swoje magisterki.

Okazało się, że niepotrzebnie napierdalałem jak ruski messerschmit, moje opracowanie przeleży dwa tygodnie u promotora bo "nie będzie miał czasu jej sprawdzić wcześniej". Zajebiście, mógł powiedzieć wcześniej, to bym nie zarywał nocy, żeby stworzyć studziesięciostronnicowe coś z trzystoma dwudziestoma przypisami i stu dziesięcioma pozycjami w bibliografii. A co, przynajmniej tutaj się pochwalę. ;-)

W każdym razie siedziałem przez praktycznie cały weekend w mieszkaniu u uskuteczniałem tryb Anioła - Pana Domu. Przesadziłem kwiatki, zrobiłem pranie, pichciłem obiady (dzisiaj na przykład kurczak z brokułami na parze i marchewką z bulionu a na deser naleśniki miodowe z bananem i bitą śmietaną), trochę posprzątałem. Książki poszły w kąt, choć w sumie powinienem się uczyć na ostatni egzamin na tych studiach, czyli tzw. obronę pracy magisterskiej, która ponoć wygląda mniej więcej tak:


Zresztą po oddaniu pracy w końcu miałem czas, żeby spotkać się z całkiem sporą częścią moich znajomych. Znajomi z seminarium poszli ze mną na piwo. Wyzwolona i Pedagożka wyskoczyły na gruszkową herbatę w jednej z moich ulubionych poznańskich kawiarni. Hope i znajomi wyciągnęli mnie na wtorkową imprezę w Heaven and Hell, co zresztą mam zamiar powtórzyć w nadchodzący wtorek. Fajnie, ostatnie chwile błogiego lenistwa.

Z Mojej Wymarzonej Pracy nie zadzwonili. Widocznie moje ponad dwuletnie doświadczenie w branży to dla nich za mało ;) I znów uciera się stereotyp, że najlepszym kandydatem do pracy jest 20 letnia blondynka z 5letnim doświadczeniem, dwoma fakultetami i biegłym językiem. Spoko, może kiedyś docenią moje talenty ;-p

Odwiedziła mnie i Modelkę w Poznaniu Eliza ze swoim Poślubionym. Znów zrobiliśmy mały rajd po "naszych" miejscach i znów skończyliśmy lekko zajebani w Dragonie, z którego zresztą wychodziliśmy jakoś tak po trzeciej. Wspominaliśmy stare czasy i że nikt by nie pomyślał z nas, że po czterech latach dziewczyna, która rzuciła nasze studia będzie zarabiać fajną kasę i kończyć drugi kierunek studiów, druga znowu, z bodajże czterema poprawkami na pierwszym roku powalczy o ocenę bardzo dobrą na dyplomie a ja ze średnią 3,0 po dwóch semestrach będę składał aplikację do największej firmy w Polsce i brał udział w projektach za 'grube melony'.
Świat się trochę zmienił, ale ten wieczór był dla mnie podróżą w czasie. Znów się poczułem jak na pierwszym roku studiów. I to jest piękne, że takie fajne chwilę powracają do nas raz na jakiś czas. A my mamy co wspominać ;-)