103)Zmęczony…
Czy to możliwe, że można mieć alergię na niepalenie? Nie paliłem
kilka dni, przez które kichałem, kaszlałem niemiłosiernie (jakby w
środku szalało stado dzikich bestii!) i w ogóle czułem się z dupy.
Nie wytrzymałem i poszedłem na długi spacer, który zupełnie przypadkowo zbiegł się z miejscem w którym stoi sklep z papierosami.
……………….
-Paczkę LM light proszę.
-Nie ma.
-To normalne LM proszę.
-Nie ma.
-A jakie są?
-Malboro czerwone.
……………….
Malboro czerwone cuchną siarką i betonem. Ale da się palić.
Kaszel nie minął.
……………….
Wczoraj poszedłem spać o godzinie 3.40 (no, w sumie nie wczoraj, dzisiaj). Od 22.00 z czymśtam prowadziłem ożywioną konwersację z dwoma facetami – jednym kolegą z bloga, który jest naprawdę zajebistym człowiekiem i jeszcze jednym Poznaniakiem, który stwierdził, że jestem nawet zabawny.
Dostałem w życiu parę komplementów, ale to „nawet zabawny” postawię chyba sobie na górnej półce, zaraz obok „Devil Angel, ale Ty kurwa jesteś zajebisty w pytkę”.
Nie wytrzymałem i poszedłem na długi spacer, który zupełnie przypadkowo zbiegł się z miejscem w którym stoi sklep z papierosami.
……………….
-Paczkę LM light proszę.
-Nie ma.
-To normalne LM proszę.
-Nie ma.
-A jakie są?
-Malboro czerwone.
……………….
Malboro czerwone cuchną siarką i betonem. Ale da się palić.
Kaszel nie minął.
……………….
Wczoraj poszedłem spać o godzinie 3.40 (no, w sumie nie wczoraj, dzisiaj). Od 22.00 z czymśtam prowadziłem ożywioną konwersację z dwoma facetami – jednym kolegą z bloga, który jest naprawdę zajebistym człowiekiem i jeszcze jednym Poznaniakiem, który stwierdził, że jestem nawet zabawny.
Dostałem w życiu parę komplementów, ale to „nawet zabawny” postawię chyba sobie na górnej półce, zaraz obok „Devil Angel, ale Ty kurwa jesteś zajebisty w pytkę”.
102) Powroty
Uczę się. Siedzę w rodzinnym domu i się uczę, ale za cholerę nie mogę skupić swych myśli.
Miałem już w czwartek wrócić do Poznania – mieszkanie puste, bo współlokatorzy postanowili nie wracać do nowego roku. Cisza i spokój – idealne do nauki. Wystarczyłoby tylko puścić w tle Simone White (znacie?) i powstałaby atmosfera iście naukowa.
Ale zostałem w domu do niedzieli. Mama prosiła. „Aniołku, przecież nie musisz jechać do Poznania! W domu też możesz się uczyć. Że niby masz ustawione spotkania ze znajomymi? Ale przecież możesz się z nimi spotkać po sylwestrze. Tak rzadko wracasz do domu… Ja wiem, że masz już swoich znajomych, ale proszę…”.
Tak więc zostałem. Jako że w święta nie uczyłem się wcale, muszę nadrobić zaległości. Ale kiepsko mi to idzie.
Czekajcie, z/w, idę po kawę.
……………………………
Kompletnie nie mogę się skupić! Moja paczka papierosów skończyła się już w środę. Do sklepu nie pójdę, bo mieszkam w małej wiosce, w której każdy zna każdego i dopiero byłaby rewelacja, gdyby się okazało, że TEN D.A., stawiany za wzór cnót wszelakich przez rodziców, PALI!
Tak więc zostałem trochę przymuszony… ekhm, że tak powiem przez los (albo moją ignorancję, mogłem kupić DWIE albo TRZY paczki na święta!), żeby nie palić. Do poniedziałku…
……………………………
Wiecie ile rzeczy może się zmieścić w studenckiej torbie podróżnej? Ciuchów już od dawna nie zabieram z powrotem do domu, żeby je wyprać, moje koleżanki stwierdziły że świetną zabawą jest „Wasching party”, więc się bawimy raz na tydzień w pranie własnych majtek i innych jeansów. Fajnie, co nie? Zamiast ciuchów do Poznania zabieram: Kurczaka, udka z takowegoż, kotlety mielone, piersi z kurczaka w sosie meksykańskim, pastę do zębów, jakieś rzeczy w proszku, proszek, makaron, jajka (!) i milion innych spożywczych i niespożywczych rzeczy.
-Mamo, ty wiesz, że w Poznaniu też są sklepy? Też jest „Biedronka”, „Lidl”, „Auchan” i milion innych?
-Wiem synku, ale zostaw swoje pieniądze na imprezy. I kup sobie coś ładnego.
-…
I jak tu nie kochać mojej rodzicielki?
……………………………
Rafał, wróć! ;-(
Miałem już w czwartek wrócić do Poznania – mieszkanie puste, bo współlokatorzy postanowili nie wracać do nowego roku. Cisza i spokój – idealne do nauki. Wystarczyłoby tylko puścić w tle Simone White (znacie?) i powstałaby atmosfera iście naukowa.
Ale zostałem w domu do niedzieli. Mama prosiła. „Aniołku, przecież nie musisz jechać do Poznania! W domu też możesz się uczyć. Że niby masz ustawione spotkania ze znajomymi? Ale przecież możesz się z nimi spotkać po sylwestrze. Tak rzadko wracasz do domu… Ja wiem, że masz już swoich znajomych, ale proszę…”.
Tak więc zostałem. Jako że w święta nie uczyłem się wcale, muszę nadrobić zaległości. Ale kiepsko mi to idzie.
Czekajcie, z/w, idę po kawę.
……………………………
Kompletnie nie mogę się skupić! Moja paczka papierosów skończyła się już w środę. Do sklepu nie pójdę, bo mieszkam w małej wiosce, w której każdy zna każdego i dopiero byłaby rewelacja, gdyby się okazało, że TEN D.A., stawiany za wzór cnót wszelakich przez rodziców, PALI!
Tak więc zostałem trochę przymuszony… ekhm, że tak powiem przez los (albo moją ignorancję, mogłem kupić DWIE albo TRZY paczki na święta!), żeby nie palić. Do poniedziałku…
……………………………
Wiecie ile rzeczy może się zmieścić w studenckiej torbie podróżnej? Ciuchów już od dawna nie zabieram z powrotem do domu, żeby je wyprać, moje koleżanki stwierdziły że świetną zabawą jest „Wasching party”, więc się bawimy raz na tydzień w pranie własnych majtek i innych jeansów. Fajnie, co nie? Zamiast ciuchów do Poznania zabieram: Kurczaka, udka z takowegoż, kotlety mielone, piersi z kurczaka w sosie meksykańskim, pastę do zębów, jakieś rzeczy w proszku, proszek, makaron, jajka (!) i milion innych spożywczych i niespożywczych rzeczy.
-Mamo, ty wiesz, że w Poznaniu też są sklepy? Też jest „Biedronka”, „Lidl”, „Auchan” i milion innych?
-Wiem synku, ale zostaw swoje pieniądze na imprezy. I kup sobie coś ładnego.
-…
I jak tu nie kochać mojej rodzicielki?
……………………………
Rafał, wróć! ;-(
101) Przebudzenie
Obiecałem sobie, że po 100 postach się skończy.
…
Jak zawsze nie dotrzymam danego słowa.
O.K.Dotrzymam. Powiedziałem, że nie napiszę już nigdy jako Marcus. Dlategozmieniłem nicka, zmieniłem szatę graficzną, nawet adres zmieniłem.
Tylko starych postów mi było szkoda. Nie skasowałem. Niech zostaną sobie w archiwum i czekają, aż ktoś po nie sięgnie.
…
Oddzisiaj jestem D.A. Devil Angel. Nick nieprzypadkowy, ponieważ, jaksami mogliście się nieraz przekonać, walczą we mnie dwie natury -cząstka dobra styka się codziennie z tą złą. Jak u każdego człowieka.
Każdymoże tytuł interpretować inaczej, broń Boże, nie narzucam niczego. Choćprzyznam szczerze, że jedna z wielu interpretacji nasuwa się sama
…
Powiedziałem, że liczba 100 jest magiczna.
Kłamałem.
Bardziej magiczna jest liczba 1000, jak zresztą napisała jedna z moich czytelniczek.
Nodobrze, nie potrafię kłamać. Uzależniłem się od pisania. Od czytania.Od komentowania. Blogowy świat wciągnął mnie całkowicie. Dlatego nieprzestaję pisać.
…
Jesteście kochani, miło było czytać Waszekomentarze, maile o Was, rozmawiać z Wami na gg. Nie wiedziałem, że takwiele osób mnie czyta.
Czytajcie, cieszę się niezmiernie, że moje życie Wam się podoba
…
Jak zawsze nie dotrzymam danego słowa.
O.K.Dotrzymam. Powiedziałem, że nie napiszę już nigdy jako Marcus. Dlategozmieniłem nicka, zmieniłem szatę graficzną, nawet adres zmieniłem.
Tylko starych postów mi było szkoda. Nie skasowałem. Niech zostaną sobie w archiwum i czekają, aż ktoś po nie sięgnie.
…
Oddzisiaj jestem D.A. Devil Angel. Nick nieprzypadkowy, ponieważ, jaksami mogliście się nieraz przekonać, walczą we mnie dwie natury -cząstka dobra styka się codziennie z tą złą. Jak u każdego człowieka.
Każdymoże tytuł interpretować inaczej, broń Boże, nie narzucam niczego. Choćprzyznam szczerze, że jedna z wielu interpretacji nasuwa się sama
…
Powiedziałem, że liczba 100 jest magiczna.
Kłamałem.
Bardziej magiczna jest liczba 1000, jak zresztą napisała jedna z moich czytelniczek.
Nodobrze, nie potrafię kłamać. Uzależniłem się od pisania. Od czytania.Od komentowania. Blogowy świat wciągnął mnie całkowicie. Dlatego nieprzestaję pisać.
…
Jesteście kochani, miło było czytać Waszekomentarze, maile o Was, rozmawiać z Wami na gg. Nie wiedziałem, że takwiele osób mnie czyta.
Czytajcie, cieszę się niezmiernie, że moje życie Wam się podoba
100) Finito
Jak ten czas szybko leci. To już 100 postów.
Pośród tej stówki niektóre były gorsze, inne lepsze, alekażdy opisywał moje życie. Prawdziwe życie. Życie Markusa.
Na początku pisania tego bloga obiecałem sobie, że
będzie onzaprzeczeniem pewnym stereotypom, że niby każdy gej jest
różowy. Ja jestemczarny. Czy to pokazałem? Nie wiem, pewnie nie.
Za bardzo się tutaj otworzyłem. Pisałem o każdym
facecie,który mi się spodobał, dzięki temu pewnie zostanę zapamiętany w
pamięciczytelników jako „Ten gość, który z każdym by się chciał ruchać”.
A to nieprawda.
Chcę podziękować wszystkim za czytanie mojego bloga
i to, żebyli ze mną, nie tylko na nim, ale też w mailach, smsach i
wiadomościachgadulcowych.
Nie sposób wszystkich wymienić. Dziękuję.
Od początku chciałem napisać równe STO postów. Sto
tomagiczna liczba, dwa zera na końcu muszą coś znaczyć… STO i ani
jednego więcej.
Choć bardzo się przyzwyczaiłem do pisania co kilka
dni jakoMarcus, spełniam swoją obietnicę i kończę prowadzić
mynameismarcus.blog z dniemdzisiejszym.
Trzymam za Was kciuki i… do przeczytania na innych blogach!
99) Rozmowa z Kaśką
-Marcus… powiedz, dlaczego Ty jeszcze jesteś sam?
-Chcesz krakersa?
-No ale to niesprawiedliwe! Przecież Ty jesteś
idealnym facetem. (I tutaj nastąpiło słodzenie o tym, jaki to ja niby
fajny jestem i że każda dziewczyna z mojego liceum na mnie leciała…)*.
-Nie jestem ideałem, Kasiu. Palę, piję, puszczam
bąki pod kołdrą, jestem uzależniony od Internetu. Mi to rybka, czy się
podobam dziewczynom czy nie. Chcesz krakersa?
-Ojej co Ty z tym krakersem znowu. No ale dlaczego nie masz jeszcze dziewczyny?
-A kto Ci powiedział że nie mam? Mam, pięć. Ale ja uprawiam tylko z nimi seks, taki fajny układ – seks+zero odpowiedzialności.
-Nie kłam mi!
-Nie kłamię. Chcesz być szóstą?
-Nie chcę.
-To chcesz tego krakersa czy nie? Sam wszystkie zaraz zjem.
*) Skasowałem fragment rozmowy w której Kaśka
rozplywała się nad tym jaki jestem zajebisty i w ogóle idealny, bo kiedy
sobie o niej przypominam to aż się rumienię (a faceci się nie rumienią)
98)Papierosy
„Młody Człowieku, Ty wiesz co Ty robisz? Zabijasz się!”
Takie i inne teksty towarzyszą mi od trzech lat. Od trzechlat (z kawałkiem) palę papierosy.
To znaczy żeby nie było, że przez trzy lata paliłemnon-stop. Nie, nawet na rok rzuciłem, w drugiej klasie liceum…
Od czego to się zaczęło… Ach tak, pamiętam. Od
momentu,kiedy tak naprawdę zdałem sobie sprawę z tego, że jestem gejem
(późno,prawda?). Wcześniej po prostu myślałem że to normalne, że mi
przejdzie i że wkońcu zacznie mi się podobać ta Karolina z klasy, która
się wszystkim podobała.Aż do momentu, kiedy przyznałem się, że bardziej
lecę na Wojtka, najlepszegoprzyjaciela Karoliny. Wtedy się zaczęło.
———————————
Palenie strasznie uspokaja i odpręża. Czuję się
popapierosie jak po setce wódki (dlatego, że mam strasznie silny łeb do
alkoholu,strasznie słaby do dymu). Człowiek może sobie przemyśleć parę
spraw z fajką włapie. Dla mnie to taka modlitwa do swoich myśli, które
mi czasem odpowiadają.
Jestem czubkiem, prawda?
———————————
No, potem przyszedł czas na rozmowę z koleżanką
z gimnazjum,po której rzuciłem palenie. Powiedziała mi, że jestem zbyt
inteligentnym ifajnym chłopakiem, co by się truć dymem i mam przestać,
póki jeszcze mogę. Nie paliłem… zacząłem znowu w październiku,przed maturą. Stres przedmaturalny był tylko przykrywką.
Wtedy mój brat dowiedział się, że jestem gejem.
„Panie kochany, ja Panu nie rozmienię pieniędzy, skoro panna papierosy potrzebuje. Taki przystojny młody człowiek i się truje!”
Palę do dzisiaj. Średnio 6-7 papierosów dziennie, w
zależnościod tego gdzie jestem i co robię. W pubowy wieczór potrafię
wypalić całą paczkę. Nawet teraz, kiedy jestem w domu, wymykam siępod
byle pretekstem na dwór i jaram pod ścianą, żeby nikt nie zobaczył.
Jakdzieciak.
„Marcus, dlaczego Ty palisz? Nie pal, proszę”
Dlaczego palę? Bo nie mogę przestać. Bo mam
więcejproblemów, niż jesteś sobie w stanie wyobrazić, droga Marto. Nigdy
Ci o nichnie powiem, bo nigdy nie zasłużysz. Przecież prawie mnie nie
znasz.
„Znowu palisz! Byś skończył z tym świństwem raz a dobrze.Marcus… Chociaż spróbuj.”
W sumie mógłbym rzucić, ale nie mam dla kogo. Na
coś trzebaumrzeć, nie chcę być samotnym 70 latkiem, który mieszka w domu
starców, bo niktsię z nim nie chce widzieć.
Nie mam dla kogo.
Bo dla kogo mam rzucić? Dla rodziny? Widzę się z
nimi raz natrzy tygodnie. Dla znajomych? Przecież zawsze się pytam,
kiedy z nimi jestem,czy mogę zapalić. Dla przyjaciół? Przyjaciele
kochają mnie za to, kim jestem.Zresztą… oni też palą. Dla środowiska?
Przecież ja kurwa jestem wzorowympalaczem. Palę z daleka od przystanków,
żeby nikomu nie przeszkadzać. Wychodzęna balkon. Pety wrzucam do kosza.
Palę tam, gdzie mogę, nie tam, gdzie mi sięchce.
Dla siebie? Niee, to by było za proste.
97) Mój mąż
Kurcze…
Nie lubię gay slangu. Chyba bym komuś przypierdolił, jeśli by powiedział do mnie per „koleżanko”. To znaczy parę razy mi się zdarzyło usłyszeć ten tekst z ust moich przyjaciółek, ale to dlatego że się naprawdę bardzo z nimi trzymam i nie miało to na celu jakieś zdeprecjonowanie mnie – ot, walnęły głupim tekstem.
Słowo „mąż” wywołuje u mnie odruch wymiotny… Kiedy ktoś pisze/mówi „mój mąż” to mam przed oczyma dwie kobietofacetki ze zmiażdżonymi nadgarstkami.
„Słoneczko” mówię tylko do w/w przyjaciółek i innych znanych mi kobiet, co powoduje insynuacje, że jestem jakimś lovelasem i żadnej nie przepuszczę.
Jestem strasznie dziwny…
Ale „kocham Cię” to już chciałbym komuś powiedzieć. Bo to takie… męskie.
——————————————————–
Po wigilii… Prezenty rozpakowane, opłatek się trawi.
Kurcze, jakiś szczęśliwy jestem.
Nie z powodu tego, że Mikołaj był w tym roku bogaty (choć był… mam na ręce śliczny zegarek, słucham nowych płyt, pachnę świetnymi perfumami a w szafie czeka na mnie pasjonujący kryminał i ciepła bluza z kapturem). Po prostu… tak jakoś mi ciepło.
I mama mi nie życzyła świetnej dziewczyny, tylko tego, żebym był szczęśliwy.
Tego Wam również życzę.
Marcus
;-*
Nie lubię gay slangu. Chyba bym komuś przypierdolił, jeśli by powiedział do mnie per „koleżanko”. To znaczy parę razy mi się zdarzyło usłyszeć ten tekst z ust moich przyjaciółek, ale to dlatego że się naprawdę bardzo z nimi trzymam i nie miało to na celu jakieś zdeprecjonowanie mnie – ot, walnęły głupim tekstem.
Słowo „mąż” wywołuje u mnie odruch wymiotny… Kiedy ktoś pisze/mówi „mój mąż” to mam przed oczyma dwie kobietofacetki ze zmiażdżonymi nadgarstkami.
„Słoneczko” mówię tylko do w/w przyjaciółek i innych znanych mi kobiet, co powoduje insynuacje, że jestem jakimś lovelasem i żadnej nie przepuszczę.
Jestem strasznie dziwny…
Ale „kocham Cię” to już chciałbym komuś powiedzieć. Bo to takie… męskie.
——————————————————–
Po wigilii… Prezenty rozpakowane, opłatek się trawi.
Kurcze, jakiś szczęśliwy jestem.
Nie z powodu tego, że Mikołaj był w tym roku bogaty (choć był… mam na ręce śliczny zegarek, słucham nowych płyt, pachnę świetnymi perfumami a w szafie czeka na mnie pasjonujący kryminał i ciepła bluza z kapturem). Po prostu… tak jakoś mi ciepło.
I mama mi nie życzyła świetnej dziewczyny, tylko tego, żebym był szczęśliwy.
Tego Wam również życzę.
Marcus
;-*
96) Marcus niegej?
Tak sobie myślę… co ze mnie za gej?
Dzisiaj rozmawiałem z moim czytelnikiem via gg i po prostu łał.
Nie wiedziałem co to jest arafatka.
Zawstydziłem się, kiedy ów czytelnik powiedział że ma małą kolekcję szalików. Ja mam jeden, który ma już ładnych kilka lat. Ale Ładnie pachnie i jest miękki, więc go noszę do wszystkiego.
Ale do wszystkiego czego? Moja szafa jest nadzwyczaj uboga.
Ot, jakieś dwa garnitury, parę koszul, kilka krawatów, z 4 pary jeansów, znikoma liczba T-Shirtów, skarpety, dwa parciane paski (mega wygodne, nie trzeba celować w dziurkę, polecam!), kilka ciepłych bluz z kapturem.
Żadnego różu, żadnej arafatki, cekinów, obcisłych koszulek, stringów, okularów przeciwsłonecznych. NAWET KOLCZYKA W BRWI NIE MAM!
A, nie… <szuka w szafie>
Mam bokserki w kopulujące się króliczki. Jedden z nich jest różowy. Jestem uratowany!
Dzisiaj rozmawiałem z moim czytelnikiem via gg i po prostu łał.
Nie wiedziałem co to jest arafatka.
Zawstydziłem się, kiedy ów czytelnik powiedział że ma małą kolekcję szalików. Ja mam jeden, który ma już ładnych kilka lat. Ale Ładnie pachnie i jest miękki, więc go noszę do wszystkiego.
Ale do wszystkiego czego? Moja szafa jest nadzwyczaj uboga.
Ot, jakieś dwa garnitury, parę koszul, kilka krawatów, z 4 pary jeansów, znikoma liczba T-Shirtów, skarpety, dwa parciane paski (mega wygodne, nie trzeba celować w dziurkę, polecam!), kilka ciepłych bluz z kapturem.
Żadnego różu, żadnej arafatki, cekinów, obcisłych koszulek, stringów, okularów przeciwsłonecznych. NAWET KOLCZYKA W BRWI NIE MAM!
A, nie… <szuka w szafie>
Mam bokserki w kopulujące się króliczki. Jedden z nich jest różowy. Jestem uratowany!
95) Święta
Wczoraj:
Godz. 16.00
Prezenty – kupione.
Zakupy – zrobione.
Karp – zabity (nie, nie przeze mnie, przez mojego sadystycznego brata ze skłonnościami do zadawania bólu niewinnym zwierzakom).
Spakowany – oczywiście.
Mieszkanie – posprzątane.
No, to jedziemy na dworzec do domu! Za pół godziny mam pociąg!
Godz. 18.00
Stoję cały zmarznięty… nie, nie zmarznięty.
ZAMARZNIĘTY na peronie. Zapomniałem czapki, zapomniałem rękawiczek.
Fajki wziąłem. Świetnie zapomnieć o rzeczach zdrowych, a skupić się na
rakotwórczych. Więc sobie palę i paleniem się ogrzewam. Pociąg ma
półtoragodzinne spóźnienie. Zajebiście,uwielbiam PKP. Ale nie narzekam
na brak nudy – trzy razy przemiła pani przez głośnik prosiła pasażerów o
zmianę peronu. I tak sobie latam – z ciężką torbami: moją i mojej
koleżanki (bo ja jestem gentelmanem i nie pozwolę kobiecie dźwigać). O,
JEDZIE POCIĄG! Teraz tylko przedrzeć się przez tłum i do domu!
Godz. 22.00
Nareszcie w domu. Trochę dziwnie… Pokój sam się
posprzątał, ubrania same się wyprały, świece zapachowe same się zapaliły
i mój pokój pachniał konwalią. Kocham moją mamę. Jestem strasznie
zmęczony – podróżą,studiami, nauką i głupimi myślami, że nie mam z kim
dzielić mojej radości z powodu kilku rzeczy. Chciałbym się do kogoś
przytulić.
Wziąłem ze sobą misia którego dostałem od przyjaciółki.Trudno – musi wystarczyć.
Dzisiaj
Godz. 15.00
Lepię uszka, piekę ciasta, ubieram choinkę, trzepię
dywany,w przerwie opowiadam mojej babci jak mi się żyje w Poznaniu i
dlaczego jeszcze nie mam drugiej połówki („A po co się babciu ograniczać
co do jednej… mam około dziesięciu dziewczyn i zmieniam je sobie raz na
tydzień, w zależności od humoru ).
Czuję nastrój świąt.
Zaraz się zabieram do pakowania prezentów. Będą opakowane na różowo! Może familia sama się domyśli, że jestem pedałem.
——————————
Możliwe, że nie napiszę już do świąt. Po prostu
ostatnio mam wiele na głowie. Dlatego postanowiłem złożyć Wam wszystkim
życzenia świąteczne już dzisiaj. W sumie ten weekend jest typowo
świąteczny, nawet w TV trąbią, że to już święta, więc na jedno wychodzi.
Kochani!
Życzę Wam wszystkim Szczęścia, potrzebne chyba jest wszystkim, szczególnie tym, którzy mają odwagę żyć po swojemu, nie bacząc na innych.
Zdrowia, wiem że to trywialne, ale naprawdę, bez zdrowia trudno być szczęśliwym.
Miłości, ponieważ czym jest życie, nawet najzdrowsze, bez niej?
Radości – płynącej przede wszystkim z miłości.
Odwagi, bo tylko będąc odważnym można w życiu zaznać radości.
Wesołych Świąt!
Marcus.
I jeszcze prezent gwiazdkowy: 8312781 (gdyby ktoś chciał pogadać i przekonać się, jaki jest ten Marcus)
94) Po czym poznać człowieka?
Miałem wczoraj spotkanie wigilijne ze znajomymi z jednego z wielu kół
zainteresowań na mojej uczelni… Nie lubię takiego cyrku. Opłatki,
mandarynki, ciasta, pseudorodzinna atmosfera… Obcy ludzie którzy z
zajebiście nieszczerym uśmiechem składają sobie takie same życzenia… Że
niby „zdrowia i szczęścia… Rodzinnych świąt, zdania sesji… NO I
OCZYWIŚCIE UDANEGO SYLWESTRA!”. Z tamtej grupy czułem potrzebę złożenia
życzeń i pożegnania się przed wyjazdem z trzema osobami. Reszta mnie w
sumie średnio obchodziła.
Ale przynajmniej ciasta się najadłem.
—————————————–
Jestem już w domu i piekę sernik! Popiekę sobie z godzinę i jak mi się znudzi to pójdę spać.
Albo nie, jutro skończę, jestem strasznie zmęczony.
Nareszcie ferie!
Ale przynajmniej ciasta się najadłem.
—————————————–
Jestem już w domu i piekę sernik! Popiekę sobie z godzinę i jak mi się znudzi to pójdę spać.
Albo nie, jutro skończę, jestem strasznie zmęczony.
Nareszcie ferie!