242) insomnia
Jest 02.41 w nocy. Siedzę w kawalerskim, poznańskim mieszkaniu, surfuję po globalnej sieci, słucham London Calling w wykonaniu Gaby Kulki, popijam trzecią zieloną herbatę i czekam na sen.
Może jestem dziwny, ale naprawdę lubię przesiadywać nocą w półmroku, słuchać odprężającej muzyki i rozmyślać o tym, co mnie spotkało w minionym dniu. To taka moja modlitwa, rachunek sumienia. Rozmowa z samym sobą.
Może jestem dziwny, ale naprawdę lubię przesiadywać nocą w półmroku, słuchać odprężającej muzyki i rozmyślać o tym, co mnie spotkało w minionym dniu. To taka moja modlitwa, rachunek sumienia. Rozmowa z samym sobą.
—————————
Chyba ludzie mnie lubią. Tzn. ci, którzy mnie zdołali poznać. Wczoraj
byłem z wizytą u jednej koleżanki, która przyjechała do stolicy
wielkopolski się pożegnać, gdyż wyjeżdża na jakiś czas poza granicę
naszego kraju. Dzisiaj spotkałem się z kimś innym, wieczorem poszedłem
do Pani Doskonałej. Miło tak nawet, usiąść z kimś, kogo się lubi, przy
kawie, porozmawiać o różnych ważnych i mniej ważnych rzeczach.
—————————
Zdałem jedną poprawkę. Za 3 tygodnie czeka mnie druga, taka o wiele,
wiele trudniejsza. Zobaczymy jak to będzie. Ponoć warunki też są dla
ludzi (choć w sumie raczej tych bogatszych – 800 zł za jeden przedmiot).
—————————
Zapisałem się na siłownię. Od października będę prężył muskuły przed
lustrem i porównywał ich wielkość ze współtowarzyszami ćwiczeń.
Perspektywa zajebiście w ręcz zajebista. Ale tak na serio to trzeba coś
ze sobą zrobić, bo wejście na 4 piętro pokutuję kolką i pragnieniem
zapalenia. Papierosy też rzucę, kiedyśtam.
—————————
Powoli zamykają mi się oczy. Nie chcę zasnąć przed komputerem. Jeszcze tylko wieczorna toaleta i wtulę się w poduszkę.
To był całkiem udany tydzień.
241) Och jenny (czyli po polsku – ja pierdolę)
Posprzątałem dzisiaj kuchnię, przedpokój, łazienkę i mój pokój… czyli w sumie całe mieszkanie. I kurwa nawet okna pomyłem!
Bo jak jestem zdenerwowany to sprzątam. To znaczy albo sprzątam, albo jadę rowerem Gdzieśtam. Takie głupie przyzwyczajenie. A że w Poznaniu roweru nie mam, zostało mi to pierwsze.
Okazało się, że wszyscy na moim wydziale pobrali sobie wolne. Nie wiem, chyba jakoś telepatycznie się dowiedzieli o tym, że mam być teraz przez dwa tygodnie w Poznaniu. Albo czytają tego bloga.
(nieno, dobra, pójdę w poniedziałek na wydział i pomodlę się do Pań Z Dziekanatu, może one coś wymyślą).
Ze słodkimi pozdrowieniami i życzeniami miłego końca wakacji
Bo jak jestem zdenerwowany to sprzątam. To znaczy albo sprzątam, albo jadę rowerem Gdzieśtam. Takie głupie przyzwyczajenie. A że w Poznaniu roweru nie mam, zostało mi to pierwsze.
Okazało się, że wszyscy na moim wydziale pobrali sobie wolne. Nie wiem, chyba jakoś telepatycznie się dowiedzieli o tym, że mam być teraz przez dwa tygodnie w Poznaniu. Albo czytają tego bloga.
- Miałem załatwić wpisy z ćwiczeń – nie mogę, doktorzy są na urlopie.
- Miałem zdać w końcu ten pierdolony fakultet, który miał być zajebiście ciekawy, a okazał się w chuj nudny. Słooodko.
- Miałem zebrać wpis z niezdanego przedmiotu, żeby mieć go na poprawkę, która już za czas jakiś. I nawet jebanej dwójki do indeksu dostać nie mogę, bo profesor na urlopie.
(nieno, dobra, pójdę w poniedziałek na wydział i pomodlę się do Pań Z Dziekanatu, może one coś wymyślą).
Ze słodkimi pozdrowieniami i życzeniami miłego końca wakacji
Diabeł
240) Mój drogi pamiętniczku!
239) Randki
Wiecie, że tylko z dwa razy byłem na prawdziwej randce?
Takiej, na której czas płynie tak szybko, że zamiast dwóch godzin, zegarek pokazuje 6,7,8…
Zupełnie niezaplanowanej, tzn „zaplanowanej”, ale w końcu i tak przezwyciężał zupełny spontan.
Po której miałem te do bólu tendencyjne motyle w brzuchu i siłą powstrzymywałem się od tego, żeby napisać Mu SMSa, że było zajebiście… a po kilku minutach dostawałem podobną wiadomość, od Niego.
Wkurwia mnie to wszechobecne „randkowanie”. Maile w stylu „umówimy się na randkę?”, albo „chodź na miasto, pójdziemy na piwo, będzie zajebiście”. Bo to raczej dla mnie nie jest randka, tylko spotkanie.
Byłem na wielu „spotkaniach”. Zwykle na piwie, albo w kawiarni. Czasem w parku. Wkurzało mnie zawsze udawanie kogoś innego. Mówienie pełnymi zdaniami, miarowanie głosu, żeby był bardziej seksi. Opowiadanie o swoim życiu, pomijając niechlubne epizody. Półtora godzinne spotkania, które ciągnęły się w nieskończoność. Pożegnanie, w którym conajmniej jedna strona mówiła „Było miło! Musimy to kiedyś powtórzyć”, myśląc przy tym „no fucking way!”.
Marzy mi się trzecia randka. Prawdziwa randka. Z pożegnaniem „kurwa, było zajebiście! Naprawdę.”
Naprawdę.
Takiej, na której czas płynie tak szybko, że zamiast dwóch godzin, zegarek pokazuje 6,7,8…
Zupełnie niezaplanowanej, tzn „zaplanowanej”, ale w końcu i tak przezwyciężał zupełny spontan.
Po której miałem te do bólu tendencyjne motyle w brzuchu i siłą powstrzymywałem się od tego, żeby napisać Mu SMSa, że było zajebiście… a po kilku minutach dostawałem podobną wiadomość, od Niego.
Wkurwia mnie to wszechobecne „randkowanie”. Maile w stylu „umówimy się na randkę?”, albo „chodź na miasto, pójdziemy na piwo, będzie zajebiście”. Bo to raczej dla mnie nie jest randka, tylko spotkanie.
Byłem na wielu „spotkaniach”. Zwykle na piwie, albo w kawiarni. Czasem w parku. Wkurzało mnie zawsze udawanie kogoś innego. Mówienie pełnymi zdaniami, miarowanie głosu, żeby był bardziej seksi. Opowiadanie o swoim życiu, pomijając niechlubne epizody. Półtora godzinne spotkania, które ciągnęły się w nieskończoność. Pożegnanie, w którym conajmniej jedna strona mówiła „Było miło! Musimy to kiedyś powtórzyć”, myśląc przy tym „no fucking way!”.
Marzy mi się trzecia randka. Prawdziwa randka. Z pożegnaniem „kurwa, było zajebiście! Naprawdę.”
Naprawdę.
238) Z cyklu „listy do Anioła”
Od: | XXXXXX |
Data wysłania: | 11.08.2009 00:05:03 |
Status wiadomości: | |
Temat wiadomości: | (Brak tematu) |
Treść wiadomości: |
|
Do: | XXXXXX |
Data wysłania: | 11.08.2009 00:06:34 |
Status wiadomości: | |
Temat wiadomości: | Re: (Brak tematu) |
Treść wiadomości: |
|
Od: | XXXXXX |
Data wysłania: | 11.08.2009 00:07:40 |
Status wiadomości: | |
Temat wiadomości: | Re: Re: (Brak tematu) |
Treść wiadomości: |
|
237) GG
Skasowałem dzisiaj z listy znajomych na GG ok. 40 numerów. Połowę
wszystkich, których miałem. Kontaktów, które już dawno wyparowały i
niepotrzebnie zaśmiecały widok.
Mało kto wie, ale mam dwa numery gg. Jeden dla znajomych ze świata realnego – znajomych z liceum, kolegów ze studiów, rodziny, przyjaciół. Drugi, że tak powiem tajny, przeznaczony jest do rozmów z ludźmi spoza realnej otoczki. Ostatnio, tj. od czasu, kiedy założyłem sobie konto na ciotonaszejklasie (czyt. fellow) i prowadzę tego bloga, ten numer gg stał się medium łączącym mnie z gejświatem.
Trzy lata to dosyć sporo, co nie? Od trzech lat mam bloga, od trzech lat siedzę na fellow, od trzech lat staram się znaleźć kogoś „niezwykłego”. Jedyny tego efekt to owe 40, zupełnie niepotrzenych, nadających się tylko do utylizacji, kontaktów.
Numer gg jakiejś dziewczyny, z którą rozmawiałem raz, z dwa lata temu, o tym, że na pewno ciężko jest mi żyć w Polsce, kiedy połowa ludzi na dzień dobry skreśla mnie z racji mojej orientacji. Jakiegoś starszego faceta, który napisał, że prowadzę zajebistego bloga, z którym gadałem przez kilka dni, do momentu, kiedy nie poprosił mnie o moje nagie fotki. Kilka kontaktów, których nazwy już nic mi nie mówiły. Z 10 numerów mężczyzn, z którymi mi nie wyszło, bo albo spotkanie było tak jałowe, jak ziemia w doniczce mojego kaktusa, albo ja się i nie spodobałem. Trudno.
Można powiedzieć, że te trzy lata były totalnie z dupy, co nie?
Niekoniecznie.
Dzięki nim poznałem również człowieka, z którym chciałbym utrzymywać kontakt jeszcze dłuuugo. Kilka osób ze świata blogowego, z którymi rozmawia mi się wręcz wyśmienicie, choć ostatnio zdecydowanie za rzadko. Faceta, do którego chyba pierwszy raz w życiu poczułem coś więcej niż przyjaźń.
——————————————————
Bo czasem warto zrobić sobie w życiu miejsce na nowe znajomości, lepsze i gorsze. Zastąpić puste, nic nie znaczące czerwone słoneczka na własnej liście życiowych kontaktów innymi, tymi, na widok których również własne usta wyginają się w coś na kształt uśmiechu.
Pozdrowienia dla M.
Żeby nie było dołująco, nuta na najbliższe wieczory:
http://zen11.wrzuta.pl/audio/1Ay0QankYiC/kazik_edyta_bartosiewicz_-_cztery_pokoje
Mało kto wie, ale mam dwa numery gg. Jeden dla znajomych ze świata realnego – znajomych z liceum, kolegów ze studiów, rodziny, przyjaciół. Drugi, że tak powiem tajny, przeznaczony jest do rozmów z ludźmi spoza realnej otoczki. Ostatnio, tj. od czasu, kiedy założyłem sobie konto na ciotonaszejklasie (czyt. fellow) i prowadzę tego bloga, ten numer gg stał się medium łączącym mnie z gejświatem.
Trzy lata to dosyć sporo, co nie? Od trzech lat mam bloga, od trzech lat siedzę na fellow, od trzech lat staram się znaleźć kogoś „niezwykłego”. Jedyny tego efekt to owe 40, zupełnie niepotrzenych, nadających się tylko do utylizacji, kontaktów.
Numer gg jakiejś dziewczyny, z którą rozmawiałem raz, z dwa lata temu, o tym, że na pewno ciężko jest mi żyć w Polsce, kiedy połowa ludzi na dzień dobry skreśla mnie z racji mojej orientacji. Jakiegoś starszego faceta, który napisał, że prowadzę zajebistego bloga, z którym gadałem przez kilka dni, do momentu, kiedy nie poprosił mnie o moje nagie fotki. Kilka kontaktów, których nazwy już nic mi nie mówiły. Z 10 numerów mężczyzn, z którymi mi nie wyszło, bo albo spotkanie było tak jałowe, jak ziemia w doniczce mojego kaktusa, albo ja się i nie spodobałem. Trudno.
Można powiedzieć, że te trzy lata były totalnie z dupy, co nie?
Niekoniecznie.
Dzięki nim poznałem również człowieka, z którym chciałbym utrzymywać kontakt jeszcze dłuuugo. Kilka osób ze świata blogowego, z którymi rozmawia mi się wręcz wyśmienicie, choć ostatnio zdecydowanie za rzadko. Faceta, do którego chyba pierwszy raz w życiu poczułem coś więcej niż przyjaźń.
——————————————————
Bo czasem warto zrobić sobie w życiu miejsce na nowe znajomości, lepsze i gorsze. Zastąpić puste, nic nie znaczące czerwone słoneczka na własnej liście życiowych kontaktów innymi, tymi, na widok których również własne usta wyginają się w coś na kształt uśmiechu.
Pozdrowienia dla M.
Żeby nie było dołująco, nuta na najbliższe wieczory:
http://zen11.wrzuta.pl/audio/1Ay0QankYiC/kazik_edyta_bartosiewicz_-_cztery_pokoje
236) Gadżeciarz
Kurde, zrobili mi to specjalnie.
Nie dość, że lwią część pieniędzy na życie przepierdalam na fajki, piwo i książki w empiku, to jeszcze do tego otworzyli mi w Poznaniu sklep „toys4boys”. Miło, zastanawiam się znowu, ile może kosztować używana nerka 21-letniego palacza.
Bo ja, jak każdy facet, uwielbiam zabawki. Wyzwolona i reszta przyjaciół wiedzą o tym nadzwyczaj dobrze, dlatego na każde urodziny, czy co roku 24. grudnia, kupują mi zupełnie niepotrzebne gadżety, z których cieszę się jak dziecko.
Na najbliższą okazję chciałbym to: http://toys4boys.pl/Aquazaury-item365.html
(taka mała sugestia) ;-D
Nie dość, że lwią część pieniędzy na życie przepierdalam na fajki, piwo i książki w empiku, to jeszcze do tego otworzyli mi w Poznaniu sklep „toys4boys”. Miło, zastanawiam się znowu, ile może kosztować używana nerka 21-letniego palacza.
Bo ja, jak każdy facet, uwielbiam zabawki. Wyzwolona i reszta przyjaciół wiedzą o tym nadzwyczaj dobrze, dlatego na każde urodziny, czy co roku 24. grudnia, kupują mi zupełnie niepotrzebne gadżety, z których cieszę się jak dziecko.
Na najbliższą okazję chciałbym to: http://toys4boys.pl/Aquazaury-item365.html
(taka mała sugestia) ;-D