259) Refleksje porandkowe
Lubię randki z facetami.
Ot, po prostu, spotykamy się pod kupcem, palimy fajki i zastanawiamy się, gdzie teraz iść, czy chce nam się piwa, czy może lepiej napić się kawy.
Totalny spontan.
Zero fochów pod tytułem „wiesz, skoro zaprosiłeś mnie to powinieneś wiedzieć, gdzie idziemy, a nie stoimy na dworze i marzniemy!”
Potem siadamy sobie w jakimś miejscu, pijemy piwo, czy kawę i przeklinamy, opowiadając historie ze swojego życia („i ja wtedy kurwa wiesz, powiedziałem do niego „I co, może Twojej Starej je wyślesz?”).
I rozjeżdżamy się w dwie strony, sprzedając grabę i mówiąc: „Narazie! Trzeba to kiedyś powtórzyć!”, myśląc „Ojapierdziu, jaki on słodki”
Ot, po prostu, spotykamy się pod kupcem, palimy fajki i zastanawiamy się, gdzie teraz iść, czy chce nam się piwa, czy może lepiej napić się kawy.
Totalny spontan.
Zero fochów pod tytułem „wiesz, skoro zaprosiłeś mnie to powinieneś wiedzieć, gdzie idziemy, a nie stoimy na dworze i marzniemy!”
Potem siadamy sobie w jakimś miejscu, pijemy piwo, czy kawę i przeklinamy, opowiadając historie ze swojego życia („i ja wtedy kurwa wiesz, powiedziałem do niego „I co, może Twojej Starej je wyślesz?”).
I rozjeżdżamy się w dwie strony, sprzedając grabę i mówiąc: „Narazie! Trzeba to kiedyś powtórzyć!”, myśląc „Ojapierdziu, jaki on słodki”
258) Fellow i inne chuje muje
Ostatnio zarejestrowane profile ze zdjęciami ludzi z Poznania na fellow:
————————————————-
A propos fellow – Przedwczoraj jeden z użytkowników tego zacnego portalu zarzucił mi homofobię. Oryginalnie tak, być gejem homofobem.
————————————————-
Dzisiaj spotkałem się z czytelnikiem tego bloga. Było całkiem miło, sympatycznie i uroczo. Ponoć w realu jestem tak popierdolony jak w wirtualnym świecie. I że w realu przeważa Diabeł, nie dopuszczając Anioła do głosu.
Ciekawe.
- Dupa
- Goła Klata
- Gola Klata
- Czarno-Biała Dupa
- Klata W Bawełnianej Koszulce
- Goła Klata
- Połyskująca Goła Klata
- Gola Klata
- Goła Klata (Nie Na Zdjęciu Głównym, szaleństwo, pewno jakaś ciotka purystka!)
- Goła Klata Z Kawałkiem Brody
————————————————-
A propos fellow – Przedwczoraj jeden z użytkowników tego zacnego portalu zarzucił mi homofobię. Oryginalnie tak, być gejem homofobem.
————————————————-
Dzisiaj spotkałem się z czytelnikiem tego bloga. Było całkiem miło, sympatycznie i uroczo. Ponoć w realu jestem tak popierdolony jak w wirtualnym świecie. I że w realu przeważa Diabeł, nie dopuszczając Anioła do głosu.
Ciekawe.
257) Poznańscy przyjaciele.
Naprawdę, uwielbiam moich poznańskich przyjaciół.
Kocham Wyzwoloną za to, że mogę z nią porozmawiać o wszystkim. Dosłownie, od moich problemów, poprzez fantazje erotyczne aż po nasze ulubione produkty spożywcze. A ona nigdy mnie nie skrytykuje, czasem tylko powie „Aniołku, ale wiesz, lepiej tego nie rób. Bo będziesz żałował”.
Uwielbiam Modelkę, która mimo że jest od pewnego czasu stateczną i zakochaną na zabój Narzeczoną, to pisze ze mną na ćwiczeniach pierdoły w zeszycie i wszyscy znajomi uważają, że mamy mały, sekretny romans.
Lubię z Panią Doskonałą wyjść do supermarketu na zakupy. Wtedy ta nudna czynność staje się wyjątkowa. Bo potrafimy przez 20 minut stać przy słodyczach i zastanawiać się, czy kupić na wieczór żelki, czy lepiej może mleczną czekoladę.
Fajnie z Panem Doskonałym usiąść przy wódce i Etherlordsach. I swojsko się najebać, przekrzykując się „O ty chamie! 1:1, rewanż, teraz ja mam kleszczową talię. Przejebiesz”.
Miło z Pedagożką zrobić sobie raz na jakiś czas Domowe Przedszkole, pomalować stare koszulki farbami, spróbować zrobić w chuj trudne origami, które zwykle nie wychodzi i zakończyć spotkanie o trzeciej w nocy, ze zdziwieniem krzycząc „już ta godzina?!”
A Młody? Cóż. Młody to Młody. Najlepszy człowiek, jakiego kiedykolwiek miałem przyjemność w życiu poznać.
Kocham Wyzwoloną za to, że mogę z nią porozmawiać o wszystkim. Dosłownie, od moich problemów, poprzez fantazje erotyczne aż po nasze ulubione produkty spożywcze. A ona nigdy mnie nie skrytykuje, czasem tylko powie „Aniołku, ale wiesz, lepiej tego nie rób. Bo będziesz żałował”.
Uwielbiam Modelkę, która mimo że jest od pewnego czasu stateczną i zakochaną na zabój Narzeczoną, to pisze ze mną na ćwiczeniach pierdoły w zeszycie i wszyscy znajomi uważają, że mamy mały, sekretny romans.
Lubię z Panią Doskonałą wyjść do supermarketu na zakupy. Wtedy ta nudna czynność staje się wyjątkowa. Bo potrafimy przez 20 minut stać przy słodyczach i zastanawiać się, czy kupić na wieczór żelki, czy lepiej może mleczną czekoladę.
Fajnie z Panem Doskonałym usiąść przy wódce i Etherlordsach. I swojsko się najebać, przekrzykując się „O ty chamie! 1:1, rewanż, teraz ja mam kleszczową talię. Przejebiesz”.
Miło z Pedagożką zrobić sobie raz na jakiś czas Domowe Przedszkole, pomalować stare koszulki farbami, spróbować zrobić w chuj trudne origami, które zwykle nie wychodzi i zakończyć spotkanie o trzeciej w nocy, ze zdziwieniem krzycząc „już ta godzina?!”
A Młody? Cóż. Młody to Młody. Najlepszy człowiek, jakiego kiedykolwiek miałem przyjemność w życiu poznać.
256) Trzydziestolatek
Na mój profil nastąpił nalot trzydziestolatków.
Wszystko zaczęło się od rozmowy z Badnejmem. On znalazł sobie jakiegoś trzydziestolatka do randkowania, więc ja stwierdziłem, że w sumie dobry trzydziestolatek nie jest zły.
Bo wiecie, ale taki trzydziestolatek* to doroślejszy jest niż jakiś maturzysta, bo poukladane w głowie ma, bo nie boi się, że jeszcze mama się dowie, że jest pedałem i z domu wyrzuci. Bo czasem zdarzy się, że ma włosy na klacie i nie jest chudy jak wieszak. Bo nie mieszka w akademiku i ma poukładane życie, a nie zastanawia się nadal „czy na pewno jestem gejem?!”. Bo ma zmarszczki mimiczne (a to jest sexy!).
Wszedłem na fellow i poprzeglądałem parę profili trzydziestolatków. Źle nie jest, niektórzy nawet ciekawi.
Dzisiaj wszedłem na Ciotonasząklasę (czyli fellow) i na dzieńdobry posypały się propozycje seksu od rzeczonych trzydziestolatków. Grzecznie podziękowałem, co zdenerwowało jednego pana („A bo co? Ty myślisz że jak młody to od razu może mieć wszystkich i odrzucać trzydziestolatków? Żal mi Ciebie”). Oprócz rzeczonych propozycji było też parę maili w stylu „och, jaki fajny profil, zakochałem się w twoich oczach, spotkaj się ze mną dziś, proszę!”. Szczerze mówiąc, takich ludzi się boję. Jeśli potrafią zakochać się w paru pikselach to równie szybko mogą się odkochać (albo są w stanie okazać się psychopatycznymi zabójcami ze skłonością do młodych chłopców).
I mail od FajnegoGrzesia.
Pamiętacie FajnegoGrzesia? Pierwszy facet, z którym spotkałem się w Poznaniu. Napisał, że kontakt urwał się trochę głupio i że to jego wina. I że chciałby to jakoś odkręcić. Że może na kawie jutro?
A ja tutaj jestem kilkadziesiąt kilometrów od Poznania, w szlafroku ojca, z gorączką i antybiotykami szalejącymi w moim brzuchu.
Tak więc odpisałem, że raczej nie.
I że może kiedyś indziej.
*) Oczywiście wieeeem, nie każdy trzydziestolatek taki jest, ale co, nie można pomarzyć?
Wszystko zaczęło się od rozmowy z Badnejmem. On znalazł sobie jakiegoś trzydziestolatka do randkowania, więc ja stwierdziłem, że w sumie dobry trzydziestolatek nie jest zły.
Bo wiecie, ale taki trzydziestolatek* to doroślejszy jest niż jakiś maturzysta, bo poukladane w głowie ma, bo nie boi się, że jeszcze mama się dowie, że jest pedałem i z domu wyrzuci. Bo czasem zdarzy się, że ma włosy na klacie i nie jest chudy jak wieszak. Bo nie mieszka w akademiku i ma poukładane życie, a nie zastanawia się nadal „czy na pewno jestem gejem?!”. Bo ma zmarszczki mimiczne (a to jest sexy!).
Wszedłem na fellow i poprzeglądałem parę profili trzydziestolatków. Źle nie jest, niektórzy nawet ciekawi.
Dzisiaj wszedłem na Ciotonasząklasę (czyli fellow) i na dzieńdobry posypały się propozycje seksu od rzeczonych trzydziestolatków. Grzecznie podziękowałem, co zdenerwowało jednego pana („A bo co? Ty myślisz że jak młody to od razu może mieć wszystkich i odrzucać trzydziestolatków? Żal mi Ciebie”). Oprócz rzeczonych propozycji było też parę maili w stylu „och, jaki fajny profil, zakochałem się w twoich oczach, spotkaj się ze mną dziś, proszę!”. Szczerze mówiąc, takich ludzi się boję. Jeśli potrafią zakochać się w paru pikselach to równie szybko mogą się odkochać (albo są w stanie okazać się psychopatycznymi zabójcami ze skłonością do młodych chłopców).
I mail od FajnegoGrzesia.
Pamiętacie FajnegoGrzesia? Pierwszy facet, z którym spotkałem się w Poznaniu. Napisał, że kontakt urwał się trochę głupio i że to jego wina. I że chciałby to jakoś odkręcić. Że może na kawie jutro?
A ja tutaj jestem kilkadziesiąt kilometrów od Poznania, w szlafroku ojca, z gorączką i antybiotykami szalejącymi w moim brzuchu.
Tak więc odpisałem, że raczej nie.
I że może kiedyś indziej.
*) Oczywiście wieeeem, nie każdy trzydziestolatek taki jest, ale co, nie można pomarzyć?
255) 11 listopada
Dzień dobry!
Jest środa, 11. listopada. Dzień Niepodległości,
imieninyMarcinów i Święto Miasta Poznania w jednym. Takie combo. Na
ulicach stolicy Wielkopolskiludzi od narąbania, każdy dzierży w ręce
rogala za dychę. Bo taka tradycja. Znajomiz Poznania dali mi do
zrozumienia, że to jeden z najlepszych dni w tym mieście.„Bo czuć tę
magię, diabełku! Magię Poznania”.
A ja stwierdziłem, że to pierdolę. To znaczy,
miałem zostać w Poznaniu do środy, bowe wtorek miał wpaść do mnie Facet
z Zapiździajewa (w celu dalszego poznawaniasiebie nawzajem miałem go
zabrać do Proletaryatu i wypić ciemne piwo z sokiemimbirowym a potem
wyjść gdzieś na obiad), ale że mu się odwidziało, tostwierdziłem, że
pierdolę świąteczny Poznań i wróciłem do Zapiździajewa.
Kiedy zawitałem do mojego kochanego Zapiździajewa,
rodzicielkama złapała się za głowę i zaczęła dawać wykład. Było coś o
tym, że o siebie niedbam, że chodzi się z czapką na głowie a jak coś
mnie bierze to mam usiąść natyłku i się leczyć a nie łazić po imprezach i
pubach.
Mam szlaban na wychodzenie z domu do niedzieli.
Spoooczko. I tak nie miałem zamiaru nigdzie wychodzić.
Swoją drogą, fajnie mieć taką mamę. Bo wiecie,
kiedy mieszkasię samemu to trochę olewacko podchodzi się do wielu
kwestii: między innymi zdrowegożywienia, noszenia ciepłych ubrań, brania
lekarstw i wysypiania się. Ale kiedywracam do domu, to czuję się znowu
jak w gimnazjum. Wszystko podłożone pod tyłek,ja nie muszę się niczym
martwić i jest mi dooooooobrze.
Tak więc posiedzę sobie w domu, przeczytam zaległe
książki ipooglądam telewizję a w niedzielę wrócę do Poznania. Rogalowi
szał się skończyi wszystko wróci do normy.*
*) Ej, ja lubię całkiem rogale marcińskie ale po
pierwsze sątrochę za ciężkie a po drugie za dychę to ja mogę upiec
takich z dziesięć!
http://www.youtube.com/watch?v=0k_Pe_iNYO4254) Rozum vs. serce.
Ja to chyba mam w życiu pecha.
To znaczy, nie chodzi o sprawy rodzinne,
studenckie, czy oprzyjaciół, bo rodzinę mam zajebistą, na studiach mi
się żyje a przyjaciół mamcudownych.
Chodzi mi o sprawy z zakresu tych męsko-męskich.
Bo patrzcie: Wyjechałem z Zapiździajewa do Poznania
dlatego,że w Zapiździajewie targetów męskich nie było, w Poznaniu
natomiast – jak misię wydawało – całe mnóstwo (No, w sumie wyjechałem na
studia, ale powiedzmy,że powyższy cel był tym celem drugorzędnym)!
I jak kurwa na złość okazało się, że w Poznaniu
wcale takdużo ciekawych gejów nie ma a w Zapiździajewie uchował się co
najmniej jeden.
Byłem z Nim na spotkaniu. W założeniu trwać miało
półtoragodziny, mieliśmy wypić po jednym piwie, trochę pogadać, parę
razy niezręczniezamilknąć, szukając tematu do rozmowy a potem się
rozejść do swoich domów zmyślami w stylu „całkiem miły facet, ale to
jednak nie to”. Jak zwykle sprawysię pokomplikowały.
Bo okazało się, że Tygrys jest… ciekawy,
inteligentny,przystojny, męski, zabawny, towarzyski i półtora godziny
zmieniły się w pięćgodzin a wracając do domu łapałem się na tym, że
rozmyślałem o rzeczach, októrych nie zdążyliśmy porozmawiać. Kojarzył
mnie z gimnazjum („Bo Ciebietrudno było nie kojarzyć, wszędzie Cię było
pełno”), stwierdził, że na fotkachwyglądam inaczej, niż w realu
(„Zdecydowanie gorzej”) i że buzia mi się niezamyka („Ale to całkiem
fajne! Tylko daj mi dojść czasem do słowa”). Po kilkupiwach poszliśmy na
spacer, na miejski cmentarz, do jego dziadków, później poszliśmyna
kolejne piwo i zasiedzieliśmy się chyba do 22.00 (swoją drogą – 5
LechówPilsów i wizyta na cmentarzu – idealna randka).
No, czyli mam w życiu pecha. Bo w rodzinnej wsi
kilkakilometrów od Zapiździajewa bywam coraz rzadziej. Życie wiążę sobie
z Poznaniem.Kiedy już odwiedzam familię, chcę spędzić czas z nimi, a
nie prosić się opodwózkę do Zapiździajewa, bo komunikacji od rodzinnej
wsi do Zapiździajewaprawie nie ma. Nie mogłem spotkać kogoś
Tygrysopodobnego w Poznaniu? Byłoby owiele prościej.
Wyzwolona powiedziała mi, że mi współczuje. Bo
gdybym byłhetero a Tygrys był kobietą, to za bardzo nie musiałbym się
przejmowaćproblemem transportów, wścibskich sąsiadek i planowania wielu
różnych mniejważnych (a jednak istotnych) rzeczy. Wracałbym słodko w
piątek wieczorem doZapiździajewa, przywitałbym się z rodzicami, potem
poszedłbym wieczorem zTygrysem do klubu (bo w Zapiździajewie ponoć
takowe istnieją!) i zostałbym uTygrysa na noc a w sobotę rano
przyjechałbym do rodzicieli na rosół i serniczek.
No cóż, orientacji nie wybrałem.
Rozum mówi „nie baw się w to, anioł”, serce: „a co Ci kurwaszkodzi?”.
Chyba pierwszy raz w życiu posłucham się serca i
spotkam zTygrysem jeszcze raz. Może okaże się, że nie jest tak idealny. A
jeśli jest?Cóż. Będzie trzeba kombinować.