264) 2009/2010
Święta, święta i kurwa po świętach.
Prezenty rozpakowane, kukułówka wypita, choinka się sypie.
Po tygodniu spędzonym w domu pora wracać do Poznania. W planach mam sylwester z przyjaciółmi, później może jakaś randka… i napierdalanie na sesji. Doprawdy, szczyt lenistwa, mieć tydzień czasu i wykorzystać go na oglądanie kolejnego amerykańskiego sitcomu.
———————————————–
Za dwa dni przyjdzie do nas nowy rok. Całkiem miło, ten 2009, stary, był taki niezbyt przyjazny. Bo był rak w mojej rodzinie, było podejrzenie jaskry u Młodego i kilka miesięcy później strach, że ma coś niefajnego w płucach, rodzicielka straciła pracę i milion innych pomniejszych problemów. Były nieudane randki, była utrata wiary w siebie. Nic ciekawego.
Oczywiście staruszek pozostawia po sobie też dobre wspomnienia. Bo coraz więcej osób wie, że jestem gejem. Zaprzyjaźniłem się z ParąDoskonałą, Wyzwoloną traktuję już jak siostrę (tyle razem przeżyliśmy, że to szok). Jestem już na trzecim roku studiów, za dwa lata obronię się i będę panem magistrem. Fajnie fajnie.
Mimo wszystko, mam nadzieję, że 2010 rok będzie lepszy. Że wszystkie problemy się rozwiążą, że znajdzie się u mojego boku jakiś fajny facet i że znajdę sobie w końcu jakąś ciekawą pracę. Bo kurwa fajnie by było.
——————————————–
Postanowień noworocznych nie będzie. Bo i tak po kilku pierwszych dniach Nowego Roku się o nich zapomina. Choć mam parę marzeń i planów… Nic, niech to wyjdzie spontanicznie.
Prezenty rozpakowane, kukułówka wypita, choinka się sypie.
Po tygodniu spędzonym w domu pora wracać do Poznania. W planach mam sylwester z przyjaciółmi, później może jakaś randka… i napierdalanie na sesji. Doprawdy, szczyt lenistwa, mieć tydzień czasu i wykorzystać go na oglądanie kolejnego amerykańskiego sitcomu.
———————————————–
Za dwa dni przyjdzie do nas nowy rok. Całkiem miło, ten 2009, stary, był taki niezbyt przyjazny. Bo był rak w mojej rodzinie, było podejrzenie jaskry u Młodego i kilka miesięcy później strach, że ma coś niefajnego w płucach, rodzicielka straciła pracę i milion innych pomniejszych problemów. Były nieudane randki, była utrata wiary w siebie. Nic ciekawego.
Oczywiście staruszek pozostawia po sobie też dobre wspomnienia. Bo coraz więcej osób wie, że jestem gejem. Zaprzyjaźniłem się z ParąDoskonałą, Wyzwoloną traktuję już jak siostrę (tyle razem przeżyliśmy, że to szok). Jestem już na trzecim roku studiów, za dwa lata obronię się i będę panem magistrem. Fajnie fajnie.
Mimo wszystko, mam nadzieję, że 2010 rok będzie lepszy. Że wszystkie problemy się rozwiążą, że znajdzie się u mojego boku jakiś fajny facet i że znajdę sobie w końcu jakąś ciekawą pracę. Bo kurwa fajnie by było.
——————————————–
Postanowień noworocznych nie będzie. Bo i tak po kilku pierwszych dniach Nowego Roku się o nich zapomina. Choć mam parę marzeń i planów… Nic, niech to wyjdzie spontanicznie.
Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim!
263) Życzenia
Wszystkim czytelnikom blogu
halfdevilangel.blog.onet.pl i tym, którzy weszli tu zupełnie
przypadkowo, chcielibyśmy złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji
zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia, przede wszystkim:
-Radości na każdym kroku, bo co to za życie, kiedy się przechodzi przez nie ze smutną miną?
-Zdrowia dla Was i Waszych bliskich, bo to jednak bardzo ważne, żeby nie dać się chorobom (obojętnie, czy to świńska grypa, przeziębienie, rak, czy hemoroidy).
-Pomyślności, żeby każdy Wasz pomysł (każdy projekt, każde nowe zlecenie w pracy, referat z WOSu itp) okazał się Waszym małym, lub większym sukcesem.
-Żeby każdy dzień rozpoczynał się od słów „Kurwa, ten dzień na pewno będzie udany” i kończył się słowami „Ja pierdolę, rzeczywiście był udany„.
Ze świątecznymi uściskami
Redakcja
(czyli DevilAngel, ale „redakcja” brzmi bardziej lansersko)
Nowa, świąteczna kolęda, dla widzów o mocniejszych nerwach i żołądkach
262) Przedwigiliowo.
Cześć czołem klusku z rosołem!
Trochę dawno nie pisałem, ale wybaczcie. Ostatnio nie narzekam na brak wolnego czasu, nie żebym się uczył, czy pracował – po prostu tak jak pisałem w ostatnim poście, okres przedświąteczny rządzi się swoimi prawami. Sprzątałem, gotowałem, zmywałem kupy gołębi z okien a wieczorem spotykałem się ze znajomymi, żeby wspólnie pożegnać się przed świętami, zgarnąć parę prezentów i pośpiewać kolędy. Ale po kolei.
W czwartek miałem gayfriendly wigilię. To znaczy, spędzoną z ludźmi, którzy wiedzieli, żem gej. Było nadzwyczaj miło, przynajmniej wuchta ludzi nie mówiła mi „I żebyś Aniołku dziewczynę znalazł!”. Zamiast tego mówili „Diabeł, znajdź sobie jakiegoś chłopa, który by Cię zaspokajał psychicznie i fizycznie bo zasługujesz na miłość”. Wróciłem do domu z fajnymi gadżetami od Gwiazdora (bo św. Mikołaj nie istnieje) i uśmiechem na ustach, mrucząc pod nosem „kurwa, fajnie mieć przyjaciół”.
W piątek byłem u znajomych na opłatkowym spotkaniu. Poznałem tam jednego fajnego faceta – choć zupełnie nie pasował do moich wcześniejszego targetu, bo był niski i szczupły, to miał coś w sobie takiego, że miękły kolana. Znając moje szczęście, pewno heteryk, ale miło choć trochę pomarzyć.
W sobotę przyjechała do mnie Eliza na kilka godzin. Posiedzieliśmy u Modelki, powspominaliśmy stare, dobre czasy, potem poszliśmy zjeść obiad do Sphinxa, pospacerowaliśmy przy -15 stopniach po parku i odprowadziłem ją na dworzec. Pożegnaliśmy się, wyściskaliśmy i rozeszliśmy w swoje strony. Następne spotkanie w bliżej nieokreślonym czasie.
„Aniołek, wiesz, gdybym miała sama wybrać siedem cudów świata, to byłbyś w pierwszej trójce”. Szał kurwa. ;]
Trzeba by skończyć sprzątać, ale tak mi się nie chce, że ja pierdolę. No cóż. Przedświąteczny czas, to zarówno zalety, jak i wady. Tak więc idę szorować kibel.
http://www.youtube.com/watch?v=zsat4e8jgHA
Trochę dawno nie pisałem, ale wybaczcie. Ostatnio nie narzekam na brak wolnego czasu, nie żebym się uczył, czy pracował – po prostu tak jak pisałem w ostatnim poście, okres przedświąteczny rządzi się swoimi prawami. Sprzątałem, gotowałem, zmywałem kupy gołębi z okien a wieczorem spotykałem się ze znajomymi, żeby wspólnie pożegnać się przed świętami, zgarnąć parę prezentów i pośpiewać kolędy. Ale po kolei.
W czwartek miałem gayfriendly wigilię. To znaczy, spędzoną z ludźmi, którzy wiedzieli, żem gej. Było nadzwyczaj miło, przynajmniej wuchta ludzi nie mówiła mi „I żebyś Aniołku dziewczynę znalazł!”. Zamiast tego mówili „Diabeł, znajdź sobie jakiegoś chłopa, który by Cię zaspokajał psychicznie i fizycznie bo zasługujesz na miłość”. Wróciłem do domu z fajnymi gadżetami od Gwiazdora (bo św. Mikołaj nie istnieje) i uśmiechem na ustach, mrucząc pod nosem „kurwa, fajnie mieć przyjaciół”.
W piątek byłem u znajomych na opłatkowym spotkaniu. Poznałem tam jednego fajnego faceta – choć zupełnie nie pasował do moich wcześniejszego targetu, bo był niski i szczupły, to miał coś w sobie takiego, że miękły kolana. Znając moje szczęście, pewno heteryk, ale miło choć trochę pomarzyć.
W sobotę przyjechała do mnie Eliza na kilka godzin. Posiedzieliśmy u Modelki, powspominaliśmy stare, dobre czasy, potem poszliśmy zjeść obiad do Sphinxa, pospacerowaliśmy przy -15 stopniach po parku i odprowadziłem ją na dworzec. Pożegnaliśmy się, wyściskaliśmy i rozeszliśmy w swoje strony. Następne spotkanie w bliżej nieokreślonym czasie.
„Aniołek, wiesz, gdybym miała sama wybrać siedem cudów świata, to byłbyś w pierwszej trójce”. Szał kurwa. ;]
Trzeba by skończyć sprzątać, ale tak mi się nie chce, że ja pierdolę. No cóż. Przedświąteczny czas, to zarówno zalety, jak i wady. Tak więc idę szorować kibel.
http://www.youtube.com/watch?v=zsat4e8jgHA
261) Świątecznie
Cześć czołem, kluski pod stołem!
U mnie ostatnio zapierdol, że oja. Bo Święta się
zbliżajądużymi krokami i trzeba coś posprzątać, coś upiec, udekorować
pierniki zWyzwoloną, pójść na zakupy (tzn. na „shopping” – teraz tak się
mówi) poprezenty i takie inne chujemuje dzikie węże. Roboty za kilka
osób. Za rok, jakjuż będę w chuj bogaty to pomyślę o zatrudnieniu
jakichś chińskich dzieci, żebyto wszystko za mnie zrobiły. Ja sobie będę
siedział na fotelu i drygował, pijącświąteczne malibu na ciepło.
A tak na serio, to lubię święta. Lubię być
zabiegany, lubiękupować prezenty najbliższym, nawet sprzątać przy
świątecznych badziewiachpuszczanych z głośnika lubię. W tym roku
przyjadę do rodzinnego Zapiździajewadopiero dwa dni przed
wigilią, więc zadużo w przygotowaniach nie pomogę. A szkoda, bo
rodzicielka ma będzie miałacholernie dużo roboty. Już teraz dzwoni do
mnie podenerwowana i pyta się„ANIOŁ! A PIERNIKI TO JAKIE CHCECIE ŻEBYM
ZROBIŁA?”. Kocham ją.
W tym tygodniu każdy wieczór mam zajęty. W
poniedziałek,wtorek i środę się UCZĘ (bo egzaminy za pasem i trochę
chujowo uczyć się wświęta), w czwartek Wigilia z przyjaciółmi u
Wyzwolonej, w piątek kolejna, zeznajomymi z roku, w sobotę przyjeżdża
Eliza, żeby się ze mną przedświąteczniespotkać (zajebiście się cieszę,
bo nie widzieliśmy się od września), wniedzielę sprzątam (bo trzeba!). A
we wtorek do Zapiździajewa, pobawić się wGwiazdora* i miło spędzić
święta!!!
*)Bo w wielkopolsce prezenty przynosi gwiazdor a nie tenkomercyjny Santa Klałs