301)Porobiło się…
Ostatnio się pogubiłem.
Moje życie potoczyło się nie tak, jak kiedyś zaplanowałem. Przez ostatnie wydarzenia, nieudane randki i samotność, która coraz bardziej mi doskwiera, przez nieudane randki i słyszane po raz któryś: „przepraszam, ale nie jesteś tym, kogo szukam” lub: „to nie jest to, wybacz”, złamałem jedną z moich zasad.
Poszedłem w tango. Nie raz, nie dwa.
Mój kumpel kiedyś mi powiedział, że każdy w życiu ma taki etap. Rezygnacji, zwątpienia w to, czy kiedykolwiek trafi się na bratnią duszę, zastąpienia poszukiwań partnera życiowego poszukiwaniem partnerów seksualnych. Bo tak jest łatwiej. Wygodniej.
———————————————————-
O tych przygodach nie będę pisał. Bo trochę mi wstyd. Okazało się, że Aniołek wcale święty nie jest, pisze jedno, robi drugie.
Miło było poprzytulać się, poczuć smak mężczyzny, jego zapach. Ale po wszystkim przypominałem sobie, że to smak i zapach obcego mężczyzny, którego praktycznie nie znam. I zamiast polepszyć sobie humor, naprawić poczucie własnej wartości, stało się odwrotnie.
———————————————————-
Pewnego wieczoru Młody przeczytał jednego maila. Zawołał mnie i powiedział, że to moje życie. Mogę robić z nim co chcę. Ale że myślał, że jestem inny, że mam jakieś zasady, którymi się kieruję. Że chciałbym mieć kogoś na stałe, przecież tyle o tym mówiłem…
Taki mały opierdol mną trochę wywrócił, później Młody pojechał do dziewczyny, ja zostałem sam z miastemmuzyki w tle, grającym najlepsze przeboje PRLu. I wtedy poleciał z głośników jeden z moich ulubionych kawałków tamtego okresu. Urszula Sipińska zaśpiewała o waniliowych lodach, pustym porcie, kinach, gołębiach, samotności i poszukiwaniach.
http://www.youtube.com/watch?v=JfqRdxw4abU
———————————————————-
A ja? Uzmysłowiłem sobie po dosyć długim czasie, że też bym chciał znaleźć kogoś, kogoś na stałe, na życie całe, na wspólny śmiech i żal. Ale teraz chyba zrobie sobie chwilę przerwy, skasuję konta na fellow i romku i pójdę na odwyk od gejowskiego świata.
Chyba go potrzebuję…