319) Święto Rodzicielki
Cierpię na syndrom ostatniej sesji egzaminacyjnej.
Zostały mi 3 egzaminy i za cholerę nie mogę zmusić się, do przysiedzenia nad książkami i zdania tego cholerstwa.
Dlatego siedzę w wolnym czasie w rodzinnym domu i tutaj staram się wytworzyć aurę sprzyjającą nauce. Nie idę nawet na Juwenalia, tak się zaparłem!
—————————
W związku z powyższym, dzisiaj rano zrobiłem rodzicielce śniadanie do łóżka. Niby nic takiego, kwiaty, herbata, kanapki pokrojone w kawałki „na raz do buzi”, żeby się łatwiej jadło na łóżku. Wstałem nawet o szóstej czterdzieści (!) żeby to wszystko przygotować, a warto nadmienić, że to mój „day off”, w którym wstaję póóóóóóóóóóóźniej.
Mama się ucieszyła, zjadła, podziękowała, ja poszedłem spać.
—————————
Można powiedzieć, że nigdy nie doceniałem mojej mamy. Przynajmniej do czasu, kiedy mieszkałem jeszcze z rodzicami. Bo wiecie, młodemu Ani0łowi wydawało się, że to nic takiego, wstawać rano godzinę przed wszystkimi, zrobić śniadanie, zapakować drugie do pojemników. Nigdy nie zastanawiał się, jak to jest, że kiedy wraca ZMĘCZONY po SZEŚCIU godzinach lekcji, to na łóżku leżą czyste ciuchy ułożone w kosteczkę, mieszkanie jest poodkurzane, na talerzach obiad.
Teraz jakoś tak z większym sentymentem wspomina się te czasy. Bo śniadania do pracy nie ma, bo po ośmiu godzinach w biurze człowiek jest tak zmęczony, że ojejku, a tu jeszcze trzeba śniadanie wyczarować, posprzątać mieszkanie, pouczyć się.
Dorosłość, taa.
————————-
Wszystkiego najlepszego z okazji dnia Rodzicielki. Każdej mamie, młodej i starej, jedynaka i pięcioosobowej bandy nieletnich.
I pamiętajcie Czytelnicy o swoich Rodzicielkach. W końcu nikt Was nie zrozumie tak, jak one
Zostały mi 3 egzaminy i za cholerę nie mogę zmusić się, do przysiedzenia nad książkami i zdania tego cholerstwa.
Dlatego siedzę w wolnym czasie w rodzinnym domu i tutaj staram się wytworzyć aurę sprzyjającą nauce. Nie idę nawet na Juwenalia, tak się zaparłem!
—————————
W związku z powyższym, dzisiaj rano zrobiłem rodzicielce śniadanie do łóżka. Niby nic takiego, kwiaty, herbata, kanapki pokrojone w kawałki „na raz do buzi”, żeby się łatwiej jadło na łóżku. Wstałem nawet o szóstej czterdzieści (!) żeby to wszystko przygotować, a warto nadmienić, że to mój „day off”, w którym wstaję póóóóóóóóóóóźniej.
Mama się ucieszyła, zjadła, podziękowała, ja poszedłem spać.
—————————
Można powiedzieć, że nigdy nie doceniałem mojej mamy. Przynajmniej do czasu, kiedy mieszkałem jeszcze z rodzicami. Bo wiecie, młodemu Ani0łowi wydawało się, że to nic takiego, wstawać rano godzinę przed wszystkimi, zrobić śniadanie, zapakować drugie do pojemników. Nigdy nie zastanawiał się, jak to jest, że kiedy wraca ZMĘCZONY po SZEŚCIU godzinach lekcji, to na łóżku leżą czyste ciuchy ułożone w kosteczkę, mieszkanie jest poodkurzane, na talerzach obiad.
Teraz jakoś tak z większym sentymentem wspomina się te czasy. Bo śniadania do pracy nie ma, bo po ośmiu godzinach w biurze człowiek jest tak zmęczony, że ojejku, a tu jeszcze trzeba śniadanie wyczarować, posprzątać mieszkanie, pouczyć się.
Dorosłość, taa.
————————-
Wszystkiego najlepszego z okazji dnia Rodzicielki. Każdej mamie, młodej i starej, jedynaka i pięcioosobowej bandy nieletnich.
I pamiętajcie Czytelnicy o swoich Rodzicielkach. W końcu nikt Was nie zrozumie tak, jak one
318)Koniec studiów
Wiecie, co Wam powiem?
Okazało się, że Aniołek gdyby chciał, to mógłby skończyć studia po 4 latach.
Taki psikus od losu – bo na początku studiów stwierdził, że o, tu weźmie sobie dodatkowy fakultet, tu zda jeden egzamin z przedmiotu, który powinien mieć dopiero za rok, tu stwierdził, że będzie się nudził i weźmie jeszcze dwa dodatkowe przedmioty w semestrze. I tak oto, gdyby Aniołek ogarnął się wcześniej, to mógłby za miesiąc się bronić.
Ale Aniołek nie chce, bo po co?
Żeby popracować rok dłużej? Żeby pozbyć się zniżek studenckich? Żeby skrócić sobie labę?
Nołłej
—————————————————-
Hamerykanin od tygodnia w Hameryce się Hamerykani. A ja w Polsce siedzę, i też się Chamerykanię, tylko przez inne „ch”. I tak na przykład w czwartek chamerykaniłem się przy wódce i piwie na Agronaliach. Dzisiaj się chamerykanię na grillu. A jutro z piwem w łapie będę się chamerykanił ucząc na jeden z ostatnich egzaminów w życiu.
Jeszcze miesiąc i całe trzy miesiące chamerykanienia się, ostatnie wakacje w Aniołkowym życiu.
Smutek trochę.
Okazało się, że Aniołek gdyby chciał, to mógłby skończyć studia po 4 latach.
Taki psikus od losu – bo na początku studiów stwierdził, że o, tu weźmie sobie dodatkowy fakultet, tu zda jeden egzamin z przedmiotu, który powinien mieć dopiero za rok, tu stwierdził, że będzie się nudził i weźmie jeszcze dwa dodatkowe przedmioty w semestrze. I tak oto, gdyby Aniołek ogarnął się wcześniej, to mógłby za miesiąc się bronić.
Ale Aniołek nie chce, bo po co?
Żeby popracować rok dłużej? Żeby pozbyć się zniżek studenckich? Żeby skrócić sobie labę?
Nołłej
—————————————————-
Hamerykanin od tygodnia w Hameryce się Hamerykani. A ja w Polsce siedzę, i też się Chamerykanię, tylko przez inne „ch”. I tak na przykład w czwartek chamerykaniłem się przy wódce i piwie na Agronaliach. Dzisiaj się chamerykanię na grillu. A jutro z piwem w łapie będę się chamerykanił ucząc na jeden z ostatnich egzaminów w życiu.
Jeszcze miesiąc i całe trzy miesiące chamerykanienia się, ostatnie wakacje w Aniołkowym życiu.
Smutek trochę.
317) Ekhm
Odpocząć, zaoszczędzić kasę, spotkać się z Rodzicielką, wyjść na spacer, pospać.
Ostatni tydzień był strasznie intensywny – tak intensywny, że w Aniołkowym mieszkaniu tak naprawdę tylko spałem.
Bo trzeba było spotkać się z Hamerykaninem, pójść do pracy, spotkać się z Hamerykaninem, pójść na obiad do Mimy, spotkać się z Hamerykaninem, wyjść na spacer z Wyzwoloną, spotkać się z Hamerykaninem, pójść na grilla, spotkać sięz Hamerykaninem, pojechać nad jezioro. Spotkać się z Hamerykaninem.
Hamerykanin jest na wyjeździe zagranicznym. Takie preludium przed wizytą w Hameryce, która, jak się wczoraj okazało, nie potrwa 2, lecz 4 miesiące.
Tak więc mam pecha.
Jak zwykle zresztą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad ;-)