Półtora miesiąca od śmierci mojego Rodziciela a ja nadal mam wrażenie, że gdzieś jest. Albo w domu razem z Rodzicielką oglądają kolejny sezon Sprawiedliwi, wydział kryminalny zaznaczając skrzętnie w swoim Zeszycie Od Odcinków Seriali, Które Wspólnie Razem Oglądali, albo w szpitalu na Szamarzewskiego, czekając na kolejne badania. Tylko czasem, kiedy sobie przypominam, że Go z nami nie ma, robi mi się okrutnie przykro. Jak na przykład w zaszłym tygodniu, kiedy sobie pomyślałem, że trzeba wypełnić PIT a przecież Rodziciel robił to dla mnie od zawsze, albo jak kiedy wczoraj zrobiłem w ogrodzie kolejny inspekt i chciałem się pochwalić Rodzicielowi, bo był zapalonym działkowcem, albo dzisiaj, kiedy Rodzicielka wysłała zdjęcie, że na cmentarzu już stawiają Mu pomnik.
W pracy jak zwykle staram się być spoko wyluzowanym Pracownikiem, zresztą mam tyle do roboty, że nie mam kiedy myśleć. I nawet jak mam dobry dzień, bo dostałem spoko podwyżkę i ogarnąłem koncertowo jeden temat, to wracam do domu, przypominam sobie „O Rodziciel ma imieniny” i że nie mogę zadzwonić, złożyć mu życzeń i powiedzieć: „żyj nam sto lat”. I wtedy bateria w moim ciele pokazuje 0% a ja się wyłączam i leżę, i leżę, aż nie zasnę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad ;-)