wybacz mi, że ostatni raz pisałem do Ciebie rok temu. Jak ten czas zleciał! Mam nadzieję, że nie gniewasz się na mnie za bardzo za tę przerwę w łączności, ale sam wiesz, praca magisterska, obrona, Bardzo Ważny Egzamin... Trochę tego było.
Zastanawiałem się w ogóle, czy do Ciebie napisać. Bo pewnie jesteś jak zwykle zajęty (taki okres - rozumiem), nie chciałem przeszkadzać. Poza tym, w tym roku nie byłem zbyt grzeczny, więc mogłeś się na mnie pogniewać, ale gdzieś ostatnio wyczytałem, że jesteś patronem prostytutek (to by się w sumie zgadzało, przecież Ty też lubisz dawać), więc moje kilka one-night-standów w porównaniu z tym nie brzmi zbyt tragicznie.
Piszę do Ciebie, po ponoć spełniasz marzenia. Mam kilka małych, więc w wolnej chwili spróbuj zrobić te swoje Czary Mary i pomóż mi je spełnić. Nie jestem już dwunastolatkiem, dlatego moje życzenia też będą bardziej dojrzałe, niż kiedyś (chociaż cały czas czekam na paczkę od Ciebie z Furby w środku, dochodzi do mnie już trzynasty rok. Pewnie znów wysyłałeś paczki Siódemką...).
Przede wszystkim poproszę o nowy kieszonkowy kalendarz. Taki, w którym doba ma 28 godzin, a od 8.00 do 16.00 czas płynie dziesięć razy szybciej. Bo lekko nie wyrabiam z życiem towarzyskim. Spraw też, żeby Poznań trochę zmieścił, bo czuję, że chwilowo znów dla mnie jest dużo za duży (jak kiedyś o Warszawie śpiewała Kaśka Groniec).
Daj mi też, jeśli będziesz tak miły, awans/inną pracę i podwyżkę, bo mam ostatnio całkiem sporo wydatków. Chciałbym kupić tablet, nie sobie, tylko Rodzicielce, bo jej komputer umarł śmiercią tragiczną i nie może wchodzić tak często, jak chce, na Pudelka i Facebooka, Stary potrzebuje do pracy nowego laptopa, a Młodemu przydał by się własny samochód. W końcu mamy ze sobą coś wspólnego - obaj lubimy dawać (fuj, świntuchu, nie w tym sensie).
Poza tym marzę o talonach na szczęście. Z piętnaście by wystarczyło. Poczekaj, policzę... dla Rodzicielki, Rodziciela, Młodego, Starego, Aniołkowych Dziadków, Mimy, Wyzwolonej, Pedagożki, Dżoany, Pary Doskonałej, Calineczki, Modelki... no i dla mnie. Ale nie chcę takich zwykłych talonów na szczęście z Biedronki, co działają dwadzieścia minut i trzeba je wyrzucić. No bo, wybacz dosadność, ale "jak kraść, to miliony, jak ruchać, to bez gaci".
No i w końcu fajnie by było, gdybym w końcu znalazł pod choinką Faceta. Nie żadnego księcia, czy coś, bo mdli mnie, jak widzę takiego ĄĘ bułkę przez bibułkę. Fajny byłby taki Max z Happy Endings, albo Kevin z Brothers and Sisters. Lekko misiowaty brunet bez złamanych nadgarstków, co wódki się napije, na X-Boxie pogra i na spacer wyjdzie, przytuli, jak w telewizji będzie straszny fragment The Walking Dead i powie "kurde, Anioł, kocham Cię". No a poza tym ja tak nie lubię spać sam!
Jak widzisz, powyższa lista jakaś szczególnie wymagająca nie jest, wystarczą tylko dobre chęci. Tak więc do roboty, pamiętaj, że masz u mnie dług, bo w dzieciństwie broniłem Cię w czasie szkolnych przerw, jak głupie dzieciaki mówiły, że nie istniejesz.
Z serdecznymi uściskami
Anioł Diabelny
PS. Wybaczam Ci to, że musiałem sobie kupić sam prezent na Mikołajki. Przecież każdy popełnia błędy, wszyscy jesteśmy ludźmi (chociaż tak do końca nie jestem pewien).
sweeeeet
OdpowiedzUsuńAniele, chcesz wiedzieć, komu patronuje święta Usnuta?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że chcę - a nuż przyda się do 1 z 10, w którym niewątpliwie wezmę kiedyś udział? :)
UsuńMiędzy innymi strażakom, Aniołu. :)
UsuńWzruszyłem się, jak to czytałem. :(
OdpowiedzUsuńA czytałem wczoraj w nocy przez telefon, tyle że tam jakoś nie mogę dodawać komentarzy z wpisaniem nazwy.
Swoją drogą, naprawdę uwielbiam Twój styl pisania! :)
Oj Flossy, chłopaky nie płaczą!
UsuńI dziękuję, dziękuję, na przyszłość się polecam!
Wzruszyłem się w sensie, który podaje sjp: http://sjp.pwn.pl/slownik/2541579/wzruszy%C4%87_si%C4%99
OdpowiedzUsuńSpokojnie, nie płakałem. :P
Wybacz podawanie źródeł, kolejne zboczenie zawodowe. :P
pravnikowi piszesz, ze podawanie zrodel jest zboczeniem zawodowym? :D
OdpowiedzUsuńjakby Ci zostało tych talonów na szczęście to ten, daj znać, chętnie odkupię;)
OdpowiedzUsuńMikołaj nie istnieje, o!
OdpowiedzUsuń