Moderowanie postów czasowo włączone

Moderowanie postów czasowo włączone

środa, 17 kwietnia 2013

423) Teoria ewolucji według Anioła

Na  początku nie było nic.
A później zdania były podzielone. 

Niektórzy uważają, że wszystko, łącznie z kamykiem pod stopami, mchem na kamieniu i wścibską sąsiadką z naprzeciwka zostało stworzone przez Kogoś w sześć długich dni, inni znów twierdzą, że człowiek pochodzi od pierwotniaka, który po wielu perturbacjach, podziałach, mutacjach i chuj wie czym jeszcze stał się mną, Rodzicielką, Młodym, Przystojnym Warszawiakiem albo kimś innym z ponad 7miliardowego skupiska istot zwanych ludzkością.

Ja się nie znam. I choć czasem tak sobie myślę, że jestem jedynym człowiekiem, który nie pochodzi od małpy, tylko leniwca, bo najchętniej zamiast zapierdalać w firmie zwisałbym sobie rozkosznie na gałęzi zastanawiając się, czy jestem na tyle głodny, by przesunąć się te 15 centymetrów do najbliższego liścia (i to by była moja jedyna życiowa rozterka), to rozważania światopoglądowe zostawiam naukowcom i nawiedzonym bezdzietnym katechetkom.

W każdym razie, ewolucja Anioła trwa o wiele dłużej niż sześć mitycznych dni i nocy. Na razie jest na takim etapie, który można porównać z tym okresem podczas wykańczania mieszkania, w którym jest już zamontowany kibel, w salonie walają się na wpół skręcone meble z Ikei i porozkładane w różnych miejscach kartony z dobytkiem całego życia a w sypialni, zamiast ogromnego łóżka jest nadmuchiwany materac.

Pracuję i jest dobrze. Może nie zarabiam kokosów, ale stać mnie na utrzymanie się w stolicy Wielkopolski, na drobne wydatki i jeszcze drobniejsze przyjemności. Tak samo jest, jeśli chodzi o zawodowe spełnienie - niby jakieś jest, ale to nie to, o czym marzyłem na początku studiów, o karierze przez duże K i przychodzeniu do pracy z przeświadczeniem, że jestem bardzo ważnym ogniwem korporacyjnego łańcucha a nie małym trybikiem w bezdusznej machinie. W życiu osobistym też nie lepiej - mam niby wszystko, przyjaciół i rodzinę, ale z drugiej strony przyjaciele mają swoje życie i choć bardzo się starają, nie mają dla mnie tyle czasu co kiedyś a życie rodzinne jest czasem zbyt przytłaczające.

I powiem Wam, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, a ja bardzo lubię jeść. Dlatego postanowiłem coś ze sobą zrobić. Po pierwsze, zmienić otoczenie i pracę. CV i list motywacyjny wysłane, czekam na kolejne możliwości. Po drugie - poznać nowych ludzi, bo brakuje mi trochę szalonych nocy w klubach i wstawania na kacu, odpalania kompa, i zastanawiania się, co to za dziwna laska wysłała mi zaproszenie na fejsie. 

W moim życiu nie jest źle, jestem małym szczęściarzem, ale nie chcę siedzieć w miejscu. Chcę rozwijać się. Ewoluować. I tak pokierować swoją historią by tego metaforycznego siódmego dnia wstać z królewskiego łoża umiejscowionego w moim wyremontowanym apartamencie, popatrzeć na to wszystko i stwierdzić "no, jest już zajebiście, dzisiaj nic nie robię".


8 komentarzy:

  1. Anioł z diablęcym zacięciem. Miałeś nosa wymyślając ten nick. Kto ująłby to lepiej. Na pewno w tą stronę chcesz się "rozwijać"? Czy to jeszcze furia po osiągnięciu ćwierćwiecza miota Cię między połówkami?
    and

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, zawsze miałem problemy z wymyśleniem nicka, czy to na ciotoportale, czy wlasnie na bloga:-) tym bardziej ciesze się, ze mimo wszystko zgrywa sie z tym o czym pisze i z tym jaki jestem:-)
      Ze strona w ktora chce sie rozwijac nie jest tak prosto. Bo jak o tym mysle to zmieniam zdanie co piec minut, wiec zamiast myslec, musze cos zrobic. Tyle:-)

      Usuń
  2. No więc działaj, Panie Anioł.
    A jakbyś potrzebował zajebistych znajomych, to służę :)
    Filip

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pffff kolejny znajomy z Warszawy:-D

      Usuń
    2. Wypraszam sobie. Nie jestem z Warszawy, tu tylko mieszkam, pochodzę z gór.
      I nie jestem też kolejny, raczej wyjątkowy.
      (Jak można jednym krótkim zdaniem, sprawić tyle przykrości?:)
      F.

      Usuń
  3. hmm... przy najbliższej okazji musisz mi koniecznie rozwinąć te wątki przy jakiejś kawie

    OdpowiedzUsuń
  4. za dużo boskiej analogii... siódmy dzień to mit! mimo wszystko powodzenia w realizacji boskiego planu. no i najlepszej pracy wszak bez niej jesteśmy nikim, nawet jeśli mówią Ci, że ona nie jest wszystkim. kłamią w żywe oczy.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad ;-)