Minął czerwiec, lipiec i sierpień. Wakacje spędziłem oszczędnie, praca, dom, kilka dni nad polskim morzem. I tak wyszło, że kończy się wrzesień a ja nadal mam do wykorzystania 80 procent mojego rocznego urlopu. Myślimy z Ząbkiem jak wykorzystać ten czas, bo nie uśmiecha mi się spędzać dwóch tygodni w środku mojej corocznej jesiennej depresji w czterech ścianach. Dotychczas twierdziłem, ze w obecnej sytuacji podróż zagraniczna to spore ryzyko, ale...
Dzisiaj w Polsce prawie 1600 zdiagnozowanych przypadków covid a w Polsce coraz więcej osób ma wyjebane na covid. Bolciarze i Uberowcy maski schowali do kieszeni, ludzie już zapomnieli jak się myje ręce. Na siłowni dystans społeczny nie obowiązuje. W centrach handlowych ludzie noszą maseczki na brodzie. I tak sobie myśle, ze może listopad zagranica gdzie ludzi jest dużo mniej niż w kebabie w piątkowy wieczór to nie jest taki zły pomysł?