Nie przejmowałbym się egzaminem, pracą, czy problemami osobistymi.
Poszedłbym na spacer. Albo na piwo. Albo na piwo i spacer.
Spacer po brzegu Warty albo po Malcie.
Zimne piwo z kija.
Żarcie z Maka.
Z uśmiechem na ustach opowiedział po raz setny ten sam zestaw słów "na pierwsze spotkanie". Że takie a takie doświadczenia. Ze lubię polską muzykę, a nie przepadam za dubstepem. Że moje doświadczenia z coming - outem nie są takie złe. Że umiem robić pyszną zapiekankę ze szpinakiem i że nie lubię mieszkać sam.
Poszedłbym na randkę.
Chłonąłbym słoneczną pogodę, rozłożył się na trawie i pomilczał, słuchając jego głosu.
Poszedłbym na randkę.
Ktoś chętny?
ojtam ojtam - to się trzeba spiąć i poszukać chętnego - na pewno znajdziesz ;-)
OdpowiedzUsuńJa na ostatniej randce (z moim obecnym chłopakiem) byłem jakoś w grudniu 2011 i w sumie dochodzę do wniosku że wcześniej ciągłe randkowanie, poznawanie nowych facetów, smsy, romansy, kina etc były męczące - zwłaszcza że większości zależało i tak tylko na jedynym. Teraz to wiem że żyję z jednym i jedynym ;-) Polecam i pozdrawiam.
Z chęcią zamieniłbym sto randek na tą jedną jedyną :)
OdpowiedzUsuń