Czyli zaczęła się najgorsza i najbardziej dołująca pora roku.
Ale ja się nie poddaję, zakładam różowe okulary i dumnie prężę swoją coraz większą klatę, kładąc laskę na przeciwności losu.
W tym roku jesienno-zimowego doła nie przewiduję.
Nie mam na to czasu.
A teraz idę sprzątać, bo Młody pod moją nieobecność zrobił popijawę, po której 'zapomnial' posprzątać. (I MNIE NIE ZAPROSIŁ!)
ciekawe kiedy w końcu terminy zgramy żeby na kawę iść pracusiu!
OdpowiedzUsuńpoza tym jak mógł Cię nie zaprosić do Twojego własnego mieszkania? :P
normalnie, wyjechałem na weekend - kotow nie ma to myszy harcują ;p
UsuńI tak trzymaj. Doły, jakie doły? Masz tylu przyjaciół. Uśmiechaj się. Pogoda ducha przedłuża życie, a zatem zwiększa też szanse na poznanie i doznanie fajnych ludzi.
OdpowiedzUsuńand
każdy ma jakieś powody do dołów, nawet najbardziej uśmiechnięty Anioł :)
UsuńAnioł ;) ja już mam doła nic mi nie pasuje
OdpowiedzUsuńNie. Cierpię. Zimy.
OdpowiedzUsuńNajchętniej to bym się zakopał w pierzynę i zapadł w sen zimowy.
A brat jest bezczelny, nie zaprosić nawet.
świetne podejście do sprawy ;-)
OdpowiedzUsuńAniołku, chciałbym się podpiąć pod świeższy wpis, ale go nie ma. Przyzwyczaiłem się śledzić Twój blog, nie rób takich długich przerw bo napiszę do Ciebie bezpośrednio :-)
OdpowiedzUsuńand