Comiesięczne płacenie rachunków jest dla mnie doświadczeniem bardzo bolesnym.
Bo jak to jest że najpierw pieniędzy ma się tak dużo, a po spłaceniu wszystkich zobowiązań jest ich tak mało? Na szczęście w przyszłym tygodniu spływa pierwsza większa wypłata a na dniach mają mi zwrócić podatek.
Nie mogę się doczekać. Bo kolejka rzeczy 'to buy' rośnie i rośnie...
Tymczasem Jacek śpiewa mi, że mam uderzać w drogę, bo w sumie jest sobota a ja leżę na moim łóżku z laptopem na brzuchu i nie mam siły ruszyć dupy nawet po wodę. Taki sobotni leniuch się we mnie obudził i nie może zasnąć. Pewnie powinienem, bo skoro nawet Młody skończył okres żałoby po swojej byłej dziewczynie i zaczął się w końcu bawić i poznawać innych ludzi (wreszcie!), to może i ja muszę?
Plan na przyszły tydzień: dwie imprezy i trzy randki.
Te randki to z przyjaciółmi, którzy ostatnio zasugerowali mi, że mam ich w dupie, bo ani nie dzwonię ani nie piszę. To zadzwoniłem, napisałem i włala!
cholera jasna, szkoda że nie zadzwoniłem i nie urządziłem sporego focha miałbym randkę ;)
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=gqVw-XpV5WM ;)
OdpowiedzUsuńno, obudź się, czas pożyć :P
OdpowiedzUsuńWypłaty są tak skonstruowane, aby wystarczały na wszystkie opłaty, a za resztę to już byle przeżyć. Wszystkich gadżetów produkuje się coraz więcej, więc biedak z iPhonem to nic dziwnego, a nasza polska norma :)
OdpowiedzUsuń