W każdym razie wyszedłem z Mimą na piwo i całkiem przytomnie stwierdziliśmy, że w sumie nie dość, że weekend, to jeszcze ostatki, więc pójść gdzieś po prostu wypada.
Po kilku piwach, kilku(nastu?) shotach i niespodziewanej wizycie w klubie starych znajomych urwał mi się film. Pamiętam tylko, jak Mima spakowała mnie do taksówki ("Ani mi się waż wracać do domu nocnym, zgubisz się i będę musiała Cię szukać!"), wpadnięcie o 4 w nocy do mieszkania, i otworzenie drzwi do pokoju Młodego, żeby tak jak w amerykańskich filmach cichutko zerknąć czy Młody już śpi (a tak naprawdę rano się dowiedziałem, że te drzwi to ja otworzyłem z rozmachem, po czym głośno i niezbyt kulturalnie pochwaliłem się Młodemu "Kurwa, ale się najebałem w chuj) i moment jak rzuciłem się na łóżko.
Wcześnie rano, koło 14 Młody obudził mnie i powiedział, że idziemy na zakupy, bo musi sobie kupić nowe spodnie. Zakupy na kacu to nic przyjemnego, nie polecam, zwłaszcza, że wtedy wszystko się podoba i raptem okazuje się, że przepierdoliło się połowę wypłaty na trzy koszule, dwie pary spodni i dwa swetry. Matko, kiedy ja to wszystko ubiorę?
-------------
Dzisiaj już nigdzie nie wyszedłem. Leżę na łóżku, obok mnie suszy się pachnące pranie a ja nadrabiam zaległości serialowe. Obejrzałem nawet nowy gejowski serial Looking. I powiem szczerze, że uczucia mam mieszane. Z jednej strony fajnie, że taki serial został w ogóle nakręcony, ale z drugiej, jest on straszliwie nudny. Więc potraktuję go jako zapełniacz czasu, bez zbędnej ekscytacji. Aczkolwiek dla Russela Tovey'ego obejrzę cały sezon.
Przez "konsolę" masz na myśli "penisa"? Tovey ma ten typ urody, którzy Anglosasi nazywają "adorkarble". Też bym z nim "pograł" na "konsoli".
OdpowiedzUsuńCiesz się życiem! Ja, mężaty, już nie pamiętam kiedy na porządną imprezę wyszedłem :P