Moderowanie postów czasowo włączone

Moderowanie postów czasowo włączone

niedziela, 20 lipca 2014

505) nr 73

Ostatnio, mając na uwadze fakt, że egzamin złożony i czasu jakby więcej, przez trzy tygodnie spędziłem kilka wieczorów na poznawaniu paru cyfrowo ciekawych ludzi. Jeden z nich, trzeci z kolei* powiedział mi, że w ciągu 5 lat spotkał się w realu z dziesięcioma facetami i zapytał się, z iloma ja się spotkałem. Zastanawiałem się chwilę i odpowiedziałem mu „nie wiem, nie potrafię policzyć, z kilkudziesięcioma?”. Trochę się śmiał, trochę się przekomarzał, że liczba ta jest ogromna i chyba spotkałem się z co drugim poznańskim gejem.

Określenie „cyfrowo ciekawi” jest tu zupełnie adekwatne, bo na świecie żyję nie od dziś, wiem, że przez Internet można być Adonisem z ciekawą osobowością a później zwykle okazuje się, że to wszystko jest „lekko pokolorowane”. Dlatego pierwsze spotkanie nie jest dla mnie „randką” i nie oznacza zbyt wiele. W zasadzie to ja już chyba jestem za stary na internetowe romanse i z chęcią stosuję w swoim życiu hasło „sprawdź w wirtualu, działaj w realu”. Zwykle słusznie.


Nie jestem desperatem, dlatego, zwłaszcza od końca studiów, nie wyobrażam sobie wspólnego życia po jednym, trzygodzinnym wyjściu na kawę. Bo przecież poznać człowieka jest trudno po kilku tygodniach wspólnego spotykania się, więc jedna kawa to też trochę za mało.

Z jednej strony żałuję kilku(nastu) takich spotkań, ale z drugiej – każde z nich wzbogaciło mnie o nowe doświadczenia i przemyślenia. Nawet te najgorsze, po których zniesmaczony wracałem do domu i plułem sobie w brodę, że mogłem w tym czasie obejrzeć sobie jakiś serial. Mimo wszystko, pamiętam każdego z tych kilkudziesięciu. I nawet jak by ich było, nie wiem, 72, to jest to tak naprawdę jeden kolo na miesiąc mojego poznańskiego życia, więc tak źle też chyba nie jest.

Wracając do trzeciego z kolei, Stefka, mimo śmiania się z tego, że jest 73 gejem z kolei, to jednak trochę zaiskrzyło, po pierwszym spotkaniu było drugie (które zwykle jest tym rozczarowującym a w tym przypadku nie rozczarowało), później trzecie i niedługo (jak wróci z zawodowych wojaży) będzie też czwarte – prawdziwa randka, z kolacją, kinem, spacerem do domu w gwiaździstą noc. Naprawdę rzadko jestem tak zainteresowany Kimś, jak w jego przypadku.


Ale spokojnie, Anioł, baby steps.


4 komentarze:

  1. Każdy ma na swoim koncie jakieś tam spotkania, jedne mniej drugie bardziej udane.
    Ja tam również wolę poznawać ludzi w realu niż na portalach. Nie lubię niepewności, a ta jest duża przy kontaktach wirtualnych.

    OdpowiedzUsuń
  2. I udanego czwartego spotkania życzę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bierz go, tygrysie :P! *z cyklu: nie mam własnego życia, więc jaram się życiem innych ludzi xD* // obrazek taki prawdziwy...

    OdpowiedzUsuń
  4. Serdecznie Ci życzę, by tym razem iskry wielki i trwały płomień wznieciły :-)
    and

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad ;-)