Po tygodniowej poznańskiej absencji spowodowanej urlopem wypoczynkowym, spędzonym w Zapiździajewie, wróciłem do Aniołowego mieszkania, wypakowałem Aniołowe ciuchy do Aniołowej komody, walnąłem się na Aniołowym łóżku i myślę o tym, ile ton dokumentów do obrobienia zobaczę jutro z rana na Aniołowym biurku w Aniołowej pracy.
I sobie nucę po cichu, że trzeba było zostać dresiarzem, mieć żonę Dagmarę i synka Sebka.
Ile mniej nerwów!
A co u typowego dresiarza, żony Dagmary i synka Sebka jest takiego łatwiejszego?
OdpowiedzUsuń