Moderowanie postów czasowo włączone

Moderowanie postów czasowo włączone

niedziela, 7 grudnia 2014

521) Chodźmy w tango.

... to poszedłem.
W weekend miał być: obiad u mamy, wyspanie się za wszystkie czasy, spacer, Gwiezdne Wojny IV, książka i kubek ciepłej herbaty z rodzicielką.

Było zupełnie inaczej, plany pokomplikowała mi naprawdę kiepska randka (swoją drogą, pierwszy raz po pół godziny wstałem i powiedziałem "ej sorry, idę do domu, jest beznadziejnie"), Mima, która zdała koncertowo egzamin, obiad na mieście, kulturalne drinki w Bunubie i mniej kulturalne shoty w Piwko Naprzeciwko, krótki i przerywany sen, mycie okien, wódka z Narzeczonym Wyzwolonej i Młodym (dużo wódki), spontaniczne słowa Pana Doskonałego "Ej, chodźmy do Voliery" "Nie idę, Panie Doskonały" "No chodź" "No dobra" (w chuj nie jestem asertywny po alkoholu), Druga Maryla (boże, widzisz i nie grzmisz!), spontaniczne spotkanie z Volierze z pewnym uroczym Mario, piwo za piwem i "ojej, już piąta, czas do domu", spacer po Starym mieście o 5.30 i pokazywanie "swoich ulubionych miejsc", krótki i przerywany sen, poranna pobudka w wykonaniu Młodego "wstawaj, Anioł, wczoraj mi obiecałeś, że odprowadzisz na dworzec, jest już dziewiąta!" (głowę daję, ze nic takiego nie obiecywałem, obiad z Młodym, telefon od Mario "czujesz się na siłach, żeby spotkać się ze mną na kawie", kawa, która zamieniła się w spacer i spacer, który zamienił się w kolację, pożegnanie z Mario, bo wraca do smutnego i szarego Londynu, powrót do domu, gorąca herbata, łóżko i myśl, że lubię takie weekendy jak ten.

Najgorsze w nich jest to, że w poniedziałek nie budzisz się wcale wypoczęty i pełni sił na nadchodzący tydzień. I że w sumie strach wejść na konto (przed chwilą wszedłem i nie polecam).
Najlepsze, że znów czujesz, że żyjesz.

idę daleko
daleko przed siebie
czekając co los nam da
idę daleko
i nie wiem
czy cokolwiek nam da
w tym śnie
boisz się
że gdy się zbudzisz
zostaniesz już tylko sam

choć jesteśmy od siebie setki kilometrów
w końcu się dogonimy
choć jesteśmy od siebie setki kilometrów

2 komentarze:

  1. zazdroszczę szalonego weekendu, mój ten i poprzedni to była jakieś nieporozumienie

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i szary o tej porze roku, ale z pewnością nie smutny Londyn ten! ;P

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad ;-)