Moderowanie postów czasowo włączone

Moderowanie postów czasowo włączone

piątek, 20 lutego 2015

533) Razem zestarzejmy się

Kolejna depesza z pociągu relacji Poznań – Zapiździajewo.
Dziś byłem świadkiem oświadczyn. Jeden koleś na środku poznańskiego dworca zapytał się swojej kobiety, czy chce spędzić z nim resztę swojego życia. Wokół nich koleś z kamerą, drugi z aparatem fotograficznym. Oklaski, wiwaty, wzruszone nastolatki wzdychające „Boże, jakie to romantyczne!”. Przeszedłem obok nich, niewzruszony, podszedłem do biletomatu, żeby zapłacić za czekającą na mnie podróż i zacząłem się zastanawiać jak ja bym rozegrał kwestię swoich oświadczyn.

Co prawda do ich czasu upłynie jeszcze trochę wody w Warcie. Bo ustawodawca musiałby wprowadzić odpowiednie zmiany w polskim systemie prawnym, żebym miał możliwość wzięcia ślubu (bo sorki memorki, ale ceremonia dla ceremonii, bez żadnych konsekwencji prawnych mnie nie jara). No i przede wszystkim najpierw musiałbym się zakochać i takie tam sratytaty.

A co bym zrobił, gdybym stwierdził, że chcę spędzić z tym Zbyszkiem czy Andrzejem resztę życia?
Kolacje ze złotymi sztućcami nie są dla mnie. Tak samo jak flesze i zapewnianie o swojej wielkiej miłości w otoczeniu obcych osób, które miały szczęście/nieszczęście znaleźć się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Raczej nie zaprosiłbym na wydarzenie całej mojej (i Jego) rodziny i przyjaciół, bo ze stresu bym się zaciął i zapytał się „czy chcesz zrobić mi dobrze i wyjść za mnie?” i mógłby moje przejęzyczenie nieopatrznie zrozumieć.

Miłość jest uczuciem bardzo intymnym. Nie trzeba się całować ze sobą non stop, nawet jadąc tramwajem do Biedronki (choć czasem pocałunek na środku miasta jest magiczny), nie trzeba o niej trąbić każdemu przechodniowi . A zaręczyny to dla mnie obligacja takiej miłości na całe życie, zapewnienia, że ten jeden facet będzie ze mną do końca moich dni.


Oczyma duszy mojej widzę taki obrazek. Mała piękna plaża przy jakiejś hiszpańskiej wioseczce. Pijemy wino. Leżymy i oglądamy zachód Słońca, na kocu leży talia kart, bo graliśmy w makao, wokół nas nie ma żywej duszy. Tylko ja i On. Łapię go za rękę, przytulam się do Niego. Jest miło, jak zawsze z Nim. „Idziemy popływać, Anioł?”. „Za chwilę, najpierw muszę się Ciebie o coś zapytać...”


5 komentarzy:

  1. najsłynniejszym ślubnym przejęzyczeniem i podobno częstym jest "i nie dopuszczę cię aż do śmierci". Coś się ostatnio tu za romantycznie robi ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś się szykuje, albo Anioł się pomału starzej...
    Aro

    OdpowiedzUsuń
  3. W czasach pluralizmu moralnego możesz zawrzeć białe małżeństwo. w odcieniu ecru.

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz
    Oto
    Kocha
    Inaczej

    OdpowiedzUsuń
  5. No zesz .... Dawno nie spedzilem calego popoludnia na lektorze . A Twoj blog przeczytalem od pierwszego do ostatniego wpisu. Niesamowity zapis dojrzewania i dorastania.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad ;-)