Ale jak to? Przecież dopiero się zaczął sierpień.
O ja naiwny, sierpień się kończy. Jeszcze miesiąc i znów zawita jesień, żadnych tajskich lodów, spacerów, wypadów nad jezioro z panem ząbkiem, żeby na słońcu opalić swoją, z braku lepszego określenia, muskulaturę.
Ale z drugiej strony będę miał wymówkę, żeby zostać w domu, owinąć się kocem i oglądać wszystkie reality show świata.
"No bo misiu, przecież znowu pada".
By the way, Mima mi się zaręczyła a i Młody coraz bliżej tego. Świat się kończy, wszyscy śluby biorą.
Jeszcze trochę i żadna koleżanka nie będzie mogła pójść ze mną na wesele...