Moderowanie postów czasowo włączone

Moderowanie postów czasowo włączone

sobota, 1 maja 2010

284)-285) maj 2010

285) Młodość ucieka!

O ja pierdolę.
Nie było mnie tutaj prawie trzy tygodnie!
Ale to nie dlatego, że znudziła mi się ta ekshibicjonistyczna metoda uzewnętrzniania swoich uczuć, jaką jest blog. Po prostu, nie było czasu, nie było weny. Standard.
————————————————–
U mnie ostatnio Morasko-Nauka 3:0. Byłem na wielkim grillowaniu, byłem na Morasku Nocą. Uwielbiam takie eventy. Pokazują, jak brać studencka jest fajna i otwarta, poza pojedynczymi przypadkami.
A nauka? Poczeka. Młodość już jakby mniej.
————————————————–
Tak BTW, to zawsze mi było trochę żal tych wszystkich kujonoprymusów, bo wiecie, fajnie by było mieć średnią 5.0 i stypendium naukowe… Ale to nie wszystko.
Mam 22 lata, zostały mi tylko cztery semestry studiów. Na piątym roku będę już pracował, więc zostają dwa. A później? Praca od 8 do 18, od poniedziałku do piątku. Koniec studiów. Koniec młodości.
Wiecie, przez te kilka lat studiów zmieniłem się. Z prymusa ze średnią 5.0, outsidera i nieśmiałego faceta zmieniłem się w kogoś innego. Otwartego, wyluzowanego człowieka, który nie przegapi fajnych wydarzeń, pobawi się, wypije, wskoczy do fontanny, pojedzie na drugi koniec miasta o trzeciej w nocy, bo ktoś zadzwoni, że jest mu źle samemu i fajnie by było pogadać…
————————————————–
Za dwadzieścia lat, kiedy młodsze pokolenie będzie szło na studia, a my, 40-kilkuletni ludzie z siwizną na skroniach spotkamy się gdzieś na ulicy, przypadkiem, oni powiedzą: „A pamiętasz jak dostałem piątkę z psychologii?” a ja: „A pamiętacie jak na drugim roku na juwenaliach zrobiliśmy alternatywną scenę koło budek z piwem? Zamiast słuchać koncertu jakiegoś hiphopowca, ludzie przychodzili do nas, żeby po śpiewać przy akompaniamencie gitar i bębnów. Zajebiście było, co nie?”
;-)
http://www.youtube.com/watch?v=85Vb4tyzWCI (to tak a propos mojego tragicznego gustu muzycznego, Greed ;-) )

284 ) Weekend, sreekend

Wróciłem na długi weekend do rodzinnego domu. Gdybym na przykład nie palił, nie zrobił imprezy urodzinowej albo nie kupił kilku nowych książek to zapewne pojechałbym sobie z Młodym nad jezioro.
No ale dupa.
Siedzę sobie w Zapiździajewie, odkrywam nowe muzyczne propozycje*, gadam na gg z ludźmi, którzy mieli podobnego pecha i sieję kwiatki w ogrodzie (zupełnie mi odjebało, pojechałem z Tatą kupić nasiona i niczym Ogrodniczka kopię, wsadzam nasiona i podlewam różową konewką). Szał kurwa ciał.
—————————–
Zdałem egzamin. Dst w indeksie już jest (moja wydmuchana, wychuchana, zajebista średnia drastycznie zmalała, ale pierdolić), teraz powinienem się uczyć na następny termin i kolejny egzamin. Kocham moje studia, kocham moje życie.
—————————–
Rodzicielka jednak nie przyjęła wesołej nowiny tak zajebiście. Poszperała po necie zagadnień z zakresu homoseksualizmu i biedna się przestraszyła, że może pedałuję przez nią. Bo wiecie, jest taka teoria,wg której gejami są ci chłopcy, którzy w dzieciństwie mieli nadopiekuńczą matkę i nieobecnego ojca.
Przytuliłem się do niej i powiedziałem, że to pierdoły są. Bo gdyby to była prawda, to wszyscy jej synowie odczuwaliby pociąg do włosów na klacie. A odczuwam tylko ja.
Wiecie, boi się o mnie. Boi się, że zranią mnie ludzie, że nie zaakceptują mojej orientacji w pracy, że na starość zostanę sam i będę nieszczęśliwy.
No ale matki to tak chyba już mają.
*) http://www.youtube.com/watch?v=38nRFafXIn0

czwartek, 1 kwietnia 2010

280)-283) kwiecień 2010

283) Wewnętrzne demony, czyli „Mamo, jestem gejem”

      Każdy człowiek gości w sobie jakieś demony. O różnych formach. Czasem ktoś zamarzy o czymś, czego później się wstydzi. Szczęśliwemu żonkosiowi i ojcu trójki dzieci raz na jakiś przyśni się seks z innym mężczyzną. Miła, pulchna i nieśmiała 20-latka po kilku kieliszkach wódki staje się nimfomanką.
Są również demony przybierające formę najgorszych koszmarów, takich, o których człowiek boi się nawet myśleć, bo to dla niego za trudne.
Najgorsze są chyba te ostatnie, bo o ile nad sennymi przygodami nie można zapanować a marzenia każdy posiada (niektóre są społecznie akceptowalne, inne mniej), to strach przed nieznanym, albo tak przerażającym, że ciężko o tym nawet myśleć, jest najgorszy.
Ja osobiście mam kilka w sobie takich demonów.
     Jednym z nich, oprócz strachu przed śmiercią osób najbliższych, choroby przyjaciół,czy samotnej starości była zawsze myśl o tym, jak zareaguje moja mama, kiedy dowie się w końcu, że jestem gejem. Czy zacznie na mnie wrzeszczeć i mówić, że nie ma już syna? Czy pośle do specjalisty, „bo przecież TO można wyleczyć”? Czy rozpłacze się i powie, że to wszystko jej wina, że źle mnie wychowała? Przecież ja tak nie lubię, jak ona płacze.
——————
Dzisiaj wieczorem pojechałem z mamą po mojego brata na dworzec. Po drodze wstąpiłem na stację po papierosy. Wróciłem do samochodu, zapaliłem fajkę…
Mama: Aniołku, znów palisz! Powiedz szczerze, od ilu lat palisz?
Ja: Od maturalnej klasy. W sumie zacząłem palić przed próbną maturą.
M: …Aniołku, dlaczego w ogóle palisz to świństwo?
Ja: Bo pomagają mi się zrelaksować.
M: Czym się tak denerwujesz? Na studiach Ci idzie*, w domu też jakoś strasznie źle nie jest, wszyscy zdrowi…
Ja: A, bo wiesz, mam trochę problemów, nie o wszystkich rzeczach musisz wiedzieć, o niektórych wręcz chyba nie chciałabyś.
M: Teraz to ja się przestraszyłam.
J: Nie masz czego się bać.
(po chwili)
M: Aniołku, mi możesz powiedzieć wszystko. Bierzesz narkotyki?
J: Nie, mamo, co Ty, nie jestem głupi.
M: A może jakaś dziewczyna jest z Tobą w ciąży?
J: Nie, nie dopytuj się.
M: Masz jakąś dużo starszą dziewczynę? To dlatego nigdy nie mówisz o swoim życiu uczuciowym?
J: Nie, skończ, proszę.
M: To może jakaś dziewczyna Ci się podoba, a Ty jej nie?
J: Mamo, ja nie mam problemów jak 15latka! Naprawdę, skończ…
(po chwili)
M: Aniołku, a może Ty wolisz chłopców?
J: (ciszej) … przestań… (jeszcze ciszej) tak, mamo, chodzi o to, że jestem gejem.
M: Naprawdę?
J: Tak…
(Mama popatrzyła się na mnie takim wzrokiem… wzrokiem prawdziwej matki, jakby się przez chwilę zmartwiła, ale nie o siebie, tylko o mnie)
M: Synku, kocham Cię, zawsze będę Cię kochała, obojętnie kim będziesz, obojętnie kogo będziesz miał.
J: Wiem.
M: To dlaczego bałeś się mi o tym powiedzieć?
J: Bo nie wiedziałem jak zareagujesz.
M: Jak zareaguję? Nie znasz mnie? To trochę szok, ale przecież nie wyrzucę Cię z samochodu i nie powiem, że nie jesteś już moim synem. Zawsze nim będziesz.
J:
(po chwili)
J: Mamo, jesteś na mnie zła? Jesteś zawiedziona?
M: Dlaczego miałabym być na Ciebie zła?
J: Że nie dam Ci wnuka, że nie będziesz miała tych wymarzonych niedzielnych obiadów z całą rodziną wokół stołu…
M: Wnuki? O nie zatroszczą się Twoi bracia. A obiady przecież będą! Zawsze będziesz u mnie mile widziany. Powiem Ci szczerze, że nie jestem bardzo zaskoczona. Zawsze byłeś tajemniczy, jeśli chodziło o dziewczyny. Wokół siebie miałeś ich pełno, ale żadna nie była Twoja. Teraz już wiem, dlaczego chcesz zostać w Poznaniu, kupić sobie mieszkanie w bloku. Ludzie tacy jak Ty źle by się czuli w małych miastach, gdzie wszyscy się znają… Tylko wiesz, nie mów wszystkim, że jesteś gejem, bo nie przeżyłabym, gdyby ktoś kiedyś Ci zrobił krzywdę… Bo tak strasznie Cię kocham.
———————
   Tak, każdy z nas ma jakieś demony, rzeczy, których się boi tak bardzo, że nie chce o nich rozmyślać. Czasami jednak życie nas zaskakuje pozytywnie, bo te demony sami trochę demonizujemy. W końcu okazuje się, że są straszne tylko w naszych głowach.
Gdy człowiek stanie z nimi twarzą w twarz, to wygrywa tę potyczkę.
Z uśmiechem na ustach.

282) Ojej, nie pisałem od trzech tygodni!

Dzień dobry, cześć, czołem!

Uprzedzam, że dzisiejsza notka będzie w stylu „Jezu, jakijestem zalatany, moje życie jest takie krejzi, że aż tynki ze ścian spadają!”.

Ostatnie trzy tygodnie upłynęły mi pod znakiem:

  1. Tragedii w Smoleńsku (nie napiszę tutaj o tym wydarzeniu nic, bo to nie blog publicystyczny, napiszę tylko, że było mi przykro, ale nie dlatego, że „Jezu! Elita narodu nie żyje, Jezu! Nasz Prezydent umarł, trzeba wstawiać nawias kwadratowy, gwiazdkę i nawias kwadratowy ([*])na portalach społecznościowych”. Po prostu zginęło sporo osób, w tym parę wartościowych, które ceniłem. Zamiast zapisywać się na facebooku do fanklubów w stylu „ku pamięci ofiar tragedii 10.04.2010” ruszyłem tyłek sprzed komputera i poszedłem na Fredry ze zniczem, takim prawdziwym, szklanym, z knotem).

  1. Nauki – tak, drodzy czytelnicy, Aniołek się uczył! Siedział do 4 przy książkach, pił Tangery i palił fajki, jak to zwykle robi w czasie sesji. To znaczy, aż tak intensywnie to nie było, zdążył obejrzeć trzy sezony Hotelu Babylon (swoją drogą, zajebisty serial) i przejść pokemony na gameboya.

Jakiś czas temu miał egzamin iteraz cierpliwie czeka na wyniki, czy ma spokój z dziedziną, której nie lubi,do końca studiów, czy tylko do września.

  1. Spotkałem się z torunianinem. Było zajebiście, jedenastogodzinnie, łaziliśmy po mieście a potem dostałem zajebisty urodzinowy prezent. Mam nadzieję na miły rozwój znajomości.

  1. Rodzinnych problemów, o których pisać tutaj nie będę, bo nie wszystko warto wywlekać do Internetu.

  1. Poszukiwania pracy (bo znowu stwierdziłem, że fajnie by było znowu sobie popracować, zwłaszcza, że ja już w połowie studiów jestem!)

Teraz wszystko na jakiś czas się uspokoiło, więc mogłemznowu tutaj napisać :)

No ale dość już o mnie! Co u Was?

280) Wesołego!

Wiecie, jak to jest, kiedy człowiek ma tyle roboty, że nie wie, za co się zabrać?
Ja mam tak ostatnio. Powinienem się uczyć, powinienem poszukać pracy na wakacje, powinienem przejrzeć dokumenty mojego ojca, żeby Cośtam, posprzątać mieszkanie, napisać opinię i milion innych mniej ważnych rzeczy.
Stwierdziłem, że tego jest tak dużo, że zastanowię się, od czego zacząć, siedząc przy kompie, słuchając męskiej muzyki i pisząc maila do torunianina (dobrze, homoviatorze? :P ).
Jutro wyjeżdżam do dziadków na wieś. Na święta, najeść się babki, ponarzekać na to, że za komuny było lepiej i pobawić się z kuzynami (bo mają takie fajne zabawki, że aż żal dupę ściska, że nie urodziło się 10 lat później).
U dziadków internetu nie ma, tak więc chujnia z grzybnią i do zobaczenia/przeczytania po świętach!
A, i wesołego jajka, czy czego to się życzy na Wielkanoc!

poniedziałek, 1 marca 2010

275)-279) marzec 2010

279) Prezent (przed)urodzinowy

Tak jak pisałem wcześniej, po dniach posuchy w kontaktach z najbliższymi ludźmi w Poznaniu, nastały dni obfite w towarzyskie spotkania.
Od czwartku lawiruję między kolejnymi spotkaniami, to Modelka zaprasza mnie na kawę to Pedagożka chce się na gwałt spotkać (ale ja nie mogę, bo już się umówiłem z kimś innym), to wychodzę na urodzinowe piwo do koleżanki, która jest tylko niecały miesiąc starsza ode mnie (co nie przeszkadza mi w złożeniu życzeń pod tytułem „sto lat, stara dupo”).
W przerwach staram się wpaść na czas jakiś do globalnej sieci, żeby zatracać się w rozmowie z Torunianinem (i chuj, nadal nie wiem, czy ta forma jest poprawna, Word mi nie podkreślił na czerwono). Pan z Torunia zabawia mnie konwersacją w tym stopniu, że dzisiaj na przykład prawie spóźniłem się na zajęcia – zarwałem noc a później zapomniało mi się, że przestawiłem wszystkie zegarki o godzinę do przodu. To znaczy wszystkie, prócz budzika.
———————————–
Modelka stwierdziła, że pierwsza da mi prezent urodzinowy. Dostałem książkę. Fantasy. Pilipiuka. Stwierdziłem, że ma dziewczyna gust. I szczęście, bo trudno wybrać książkę, która mi się będzie podobała. I której jeszcze nie przeczytałem. Skubana zna mnie lepiej niż myślała. Wie, że najlepszym sposobem na spędzanie wolnego czasu w zimne, wiosenne wieczory jest kubek gorącej kawy, nastrojowa muzyka, koc i ciekawa książka.

278) Nie rozumiem

Naprawdę, nie rozumiem.
Dlaczego jak już znajduję konkretnego i ciekawego faceta, który wyglądem przyciąga, a nie odstrasza, to okazuje się że mieszka kilkaset kilometrów od Poznania? To znaczy, nie wiem ile kilometrów od Poznania jest Toruń, ale wg mnie w chuj daleko.
Pociągi są drogie a ja leniwy.
————————————
Rodzicielka robi najazd na mieszkanie i o godzinie 23.40 zaczynam ogarniać moją norę. Powinienem się wyrobić na tą dziewiątą rano.
Mam taką nadzieję
————————————
Wszyscy moi przyjaciele zdali sobie o mnie przypomnieć. Wychodzi na to, że dzisiaj byłem z Wyzwoloną na spacerze, jutro Pani Doskonała chciała ze mną pojechać na rolki a w niedzielę od rana mam na głowie Pana Doskonałego, a potem Pedagożkę.
A egzamin niedługo.

277) „Wiosenne porządki”

Stało się – do Poznania zawitała wiosna.
Dzisiaj na pestkowym termometrze (tzn termometrze wiszącym na każdym przystanku Poznańskiego Szybkiego Tramwaju) było +14, jutro ma być +18, w piątek +20.
Rzekłbym – zajebiście. Przecież każdemu przydadzą się promienie słoneczne… to w końcu taka miła odmiana od tego, co pogoda serwowała nam przez ostatnie kilka miesięcy. Z drugiej jednak strony to, że przyroda budzi się ze snu zimowego, praszki ćwierkają a trawa robi się coraz bardziej zielona  powoduje u mnie szereg myśli, które można zebrać pod jednym wspólnym mianownikiem: Wiosenne porządki.
I bynajmniej nie chodzi mi tylko o wypucowanie okien, wytrzepanie dywanu, czy wyszorowanie zlewu detergentem. Wiosenne porządki muszę zrobić też wewnątrz mnie – w sercu i w mózgu.
Boże, jak zabrzmiało pompatycznie i mdło, zupełnie nie moja stylistyka pisania.
1. Trochę zapuściłem moje kontakty z przyjaciółmi. Wyzwolona spędza teraz całe dnie u swojego chłopaka, są wręcz nierozłączni, trudno się z nią spotkać w cztery oczy. Przeżywają razem kolejny „miesiąc miodowy” i choć naprawdę cieszę się, że jest szczęśliwa, to jest mi źle z tego powodu, że nie widujemy się już tak często. Modelka żyje egzaminami i narzeczonym, ostatni raz widzieliśmy się w 4 oczy jakiś miesiąc temu i to dlatego, że potrzebowała korepetycji z przedmiotu, który mi przychodził z łatwością. Pedagożka też się nie odzywa… Pani Doskonała pracuje i uczy się, ale mimo wszystko znajdzie od czasu do czasu chwilę na jakiś spacer, czy kawę. Tylko z Panem Doskonałym kontakt nie osłabł…
Może to strasznie samolubne, ale chciałbym mieć ich dostępnych tak łatwo, jak jeszcze rok temu, kiedy byli na telefon.  Chciałbym do nich zadzwonić, powiedzieć „Ej, dzisiaj wieczorem u mnie. Piwko i jakaś gra planszowa, ok?” i usłyszeć „tak jest Aniołku! Będziemy!”
Boję się, że już nigdy tak nie będzie.
2. Dużo myślałem nad pewną sprawą, której Wy, czytelnicy, raczej nie znacie, ale ciążyła mi od jakiegoś czasu. Chodziło o to, że czasem jestem zbyt empatyczny i chcąc dobrze, ranię ludzi, których lubię. Jakiś rok temu swoim postępowaniem zraniłem trzy osoby.
Chciałbym, żeby było tak jak kiedyś, żeby spotykając się z nimi nie pogarszać atmosfery… Bo w końcu należą do paczki moich znajomych ze studiów i to widać bylo jak na dłoni, że przez konflikt między nami obrywały osoby trzecie. Najbardziej chyba Wyzwolona, której było pewnie ciężko, że dwie najbliższe jej sercu osoby nie mogły przebywać dłużej w jednym pomieszczeniu.
Pierwsze bariery zostały przełamane tydzień temu, na jednej z imprez. Poszliśmy we czworo, ja o Oni, na papierosa i było tak jak dawniej.
 Lody pękają, może za jakiś czas znikną?
3.
Za jakiś czas będę świętował swoje 22 urodziny. Coraz ciężej być 22letnią dziewicą. To znaczy nie dziewicą sensu stricte, tylko dziewicą uczuciową. Przez te 22 lata ani razu się nie zakochałem. Seks był, było czasem jakieś gorętsze uczucie, ale nie była to miłość. Sumując ten fakt z tym, że zaczęła się wiosna i znowu na świecie zaroi się od par (już się w sumie zaroiło, wystarczy wyjść na spacer do parku, polecam osobiście Cytadelę, jest piękna), dopadła mnie wiosenna chandra związana z tym, że nikogo nie mam przy sobie.
No bo kurwa nawet na zaprzyjaźnionych blogach ludzie piszą o wiosennych zauroczeniach, bezdechach i motylach w brzuchu!
A jak na złość w moim życiu nikt się nie trafia. A może Poznań jest strefą zupełnie niemiłosną? Jeśli zobaczycie w jakimś miejscu w Polsce Kupidyna, to dajcie mu kopa w dupę i skierujcie do Poznania. Albo nie, niech się pofatyguje bezpośrednio do mnie. Adres z pewnością znajdzie.
—————————————-
Do głowy przychodzą mi jeszcze inne problemy, które wypadałoby rozwiązać i od których włosy siwieją mi w zatrważającym tempie. Ale nie będę o nich pisał.
Zastanowię się nad nimi w trakcie mycia okien, trzepania dywanu i niszczenia sobie rąk tanim detergentem.

276) Takie tam

http://deczka.wrzuta.pl/audio/2UE4kAa8Jmw/hey_-_mehehe
Ostatnio w moim życiu jest tak nudno, że głowa boli.
To znaczy, aż tak źle nie jest, ale tak jak wcześniej wspominałem, nie o wszystkim można napisać na blogu.
———————————————
Skończyłem praktyki. Było miło i w ogóle, dostałem referencje i obietnicę, że na piątym roku mam się do nich zgłosić, jeśli będę chciał tam pracować na stałe. Zajebiście, czarownie i ojej! Tylko, że nie wiem, czy ja bym chciał tam wrócić. Mimo wszystko, miło mieć jakąś perspektywę.
———————————————
Śniłem się Pedagożce. Erotycznie! To śmieszne, ona wie, że jestem gejem a mimo wszystko  w marzeniach sennych stałe się jej kochankiem. Strasznie dziwne to, co się dzieje w ludzkim mózgu, kiedy człowiek zasypia. Seksu ponoć nie było, bo w tracie jej powiedziałem czułym szeptem „będę sobie wyobrażał, że jesteś mężczyzną”, ale za to uśmiałem się strasznie, kiedy przejęta mi o tym powiedziała ;-)
———————————————
Wszyscy wyjeżdżają na 4 roku na Erazmusa, w tym Pedagożka. Smutno mi i źle, bo niby to tylko Czechy i można się odwiedzać, ale pół roku bez niej będzie masakrą… Dobrze, że reszta przyjaciół zostaje.
Nie w głowie nam wojaże, ha!
———————————————
Na studiach nadal prymusuję, w indeksie na razie czwórki i piątki. Zajebiście.
———————————————
Faceta brak. I mi z tym niezbyt dobrze, w weekend ma być +10 stopni i słońce, przeszedłbym się na Cytadelę, tylko kompana brakuje. A może któryś z Was? :>
———————————————
Z cyklu: kącik humoru abstrakcyjnego:
Przychodzi facet do lekarza.
- Boli mnie chuj!
- Jak pan mówi?
- Nie. Jak rucham.

Z cyklu: „Listy do Anioła”

Od: Sialalalala
Data wysłania: 07.03.2010 18:29:32
Status wiadomości: Czytana wiadomość
Temat wiadomości: (Brak tematu)

Treść wiadomości:
SORKI ZE ZAWRACAM CI GLOWE
MOZE MASZ JAKIES ADIDASY, NIKE, REEBOKI, AND1, JORDANY, CONVERSY,ADIO,DC,ES, PUMA KTORE CI SIE ZNUDZILY I MOGLBYS JE ODSPRZEDAC?
JEZLEI TAK TO DAJ ZNAC.
PODAJ NR I CENE.
JAK MOZESZ TO PODESLIJ FOTO NA terefere@POCZTA.FM
DOGADAMY SIE NA 100%
PODAJ JAKI NR I ILE KESZU.
DZIEKI.
Tak się zastanawiam, co ja mam takiego w sobie, że dostaję już trzeciego takiego maila w tym miesiącu… Może to znak od pana u góry, żeby zacząć sprzedawać adidasy i dorobić na studia?

poniedziałek, 1 lutego 2010

272)-274) luty 2010

274) Takietam

Uch, dawno mnie tu nie było.
To znaczy, bywałem, ale jak chciałem, coś napisać, to nie miałem czasu, jak znajdowałem czas, to wena uciekała i wychodziło mi coś, czego sam nie mogłem czytać. Jakieś chujemuje o pracy, uczelni, o tym, że nadal jestem sam i mi z tym smutno, że zimno na dworze. Bez szału.
——————————————-
Przeczytałem ostatnio jakiś stary artykuł, który wygramoliłem z netu, szukając blogów gejów z Poznania. Było tam coś o tym, że Poznań jest najbardziej gayfriendly miastem, że ponoć 7-8 procent Poznańskiego społeczeństwa to geje i że jest nas tutaj około 40 tysięcy. Fajnie jak w kombajnie.
Wykonałem trochę podstawowej matematyki, bo coś mi nie pasowało. Na dzień dzisiejszy na fellow zarejestrowanych jest 4800 gejów ze stolicy Wielkopolski. A gdzie reszta?
Pochowali się, kurde po czatach, volierach i pokusach, siedzą w domu z żonami i dziećmi udając jedną szczęśliwą rodzinę. Ale może i też tworzą szczęśliwe związki lub nie  odczuwają potrzeby zamieszczania ogłoszeń na ciotoNK. Pierwszej grupie z całego serca współczuję, drugiej… zazdroszczę.
Zastanawiam się nad powyższym nie dlatego, że nie mam co robię (bo co robić to ja naprawdę mam :) ), ale dlatego, że znając me szczęście Mój Przyszły Facet Na Całe Życie  jest właśnie w w grupie niefellowowej i żeby go odnaleźć będę musiał chodzić po Starym Rynku i krzyczeć „Ej, Mój Przyszły Facecie Na Całe Życie, odezwij się, Aniołek prosi!” i zaciskać kciuki, żeby usłyszał, bo Poznań mały nie jest, a siła mojego głosu osłabła ostatnio przez jakąś infekcję.
———————
Ale ojtam, chuj, chuj, wiosna idzie!

273) Zimo, wypierdalaj

W nowej pracy jednak nie jest tak mega zajebiście.
To znaczy może i jest całkiem fajnie, atmosfera jest miła i w ogóle, ale po dwóch tygodniach zapieprzania coraz częściej myślę o zmianie profesji. Bo co z tego, że dostaję darmowego pączka i mam luźne piątki,  skoro ta praca mnie zupełnie nie interesuje?
Może jestem marzycielem, ale chciałbym znaleźć pracę, która sprawia, że idę do niej z radością i uśmiechem, a nie z wkurwem i zegarkiem na ręku, żeby odliczać, kiedy się kurwa skończy.
Kocham moją rodzicielkę.
Zadzwoniłem do niej i jej o wszystkim powiedziałem. Wytłumaczyła mnie, że jeszcze jestem młody, że powinienem skończyć po miesiącu te praktyki i szukać innych wrażeń. Co skoro ta praca mnie nie interesuje, to może spodoba mi się w nowej firmie, zajmującej się czymś zupełnie innym? Powiedziała mi, że mam przyjechać w piątek do domu, to mi zrobi pyszny deser na poprawę nastroju. I że nie mam się martwić, bo na pewno znajdę w końcu taką pracę, która mnie zafascynuje…
…ale czy aby na pewno?
—————————————————————–
ZIMO WYPIERDALAJ!
Mam ostatnio jakiegoś doła. Ciągle jest mi smutno, ciągle mi czegoś brakuje. To wszystko chyba wina pogody za oknem, która, jak widzicie, jest chujowa.
Chciałbym żeby była już wiosna, żebym mógł karmić sobie gołębie na ławce w parku z Modelką, która piszczy zawsze, jak gołębie znajdą się pół metra od jej stóp (a ja specjalnie rzucam na jej nogi okruszki, taki ze mnie skurwiel), żebym wyszedł na spacer z Młodym, wychodził o 19 do Pedagożki i Wyzwolonej (na PS3 i naleśniki) i żeby na dworze było jasno, żebym wracał do domu z uczelni z uśmiechem na ustach, słuchając śpiewu ptaków, a nie empetrójki.
http://gacol90.wrzuta.pl/audio/4M3o09JxhG4/marek_grechuta_-_wiosna_ach_to_ty

272) W sumie to najgorszym etapem pisania notki jest dla mnie wymyślenie tytułu

Dzień dobry/dobry wieczór (w zależności od tego, kiedy tę notkę czytacie)!
Właśnie siedzę na rozpierdalającym się i niewygodnym krześle w rodzinnym Zapiździajewie.
Przyjechałem tu na jeden dzień, bo w końcu już tak dużo czasu, jak kiedyś, nie mam (PRACUJĘ). A że rodzicielka spragniona wiedzy była, jak w Aniołkowej pracy Aniołek się odnalazł, to sobie wpadłem.
Nie będę tutaj pisał szczegółów, bo kto by chciał o tym czytać. W każdym razie tydzień minął intensywnie, ale bardzo sympatycznie. Mam swoje służbowe biurko, swój służbowy komputer, swojego służbowego maila i swój służbowy kubeczek do kawy. I jest miło, sympatycznie, choć strasznie ciężko…
Bo okazuje się, że wiedza na studiach jest jak plemniki dla geja. Niby są, wszyscy wokół mówią, że ważne i trzeba o nie dbać, ale tak naprawdę do niczego nie są przydatne.