Moderowanie postów czasowo włączone

Moderowanie postów czasowo włączone

wtorek, 26 lutego 2013

413) Coś słodkiego.

Leżę w swoim Zapiździajełkowym łóżeczku, pani doktor ("-o, mój ulubiony pacjent w końcu do mnie zawitał! Co u Pana ciekawego się dzieje? -blablablabla, ale Pani Doktor, w poczekalni tłum osób, może zrobimy co mamy zrobić jak najszybciej żeby nie przedłużać? -O tam, najwyżej poczekają trochę dłużej, no ale dobrze, to niech Pan Anioł ściąga koszulę i mi poopowiada w trakcie badania. W Poznaniu jest jeszcze ten klub taki a taki? Wie Pan, tam poznałam swojego męża! Na takiej imprezie z okazji (...)) powiedziała, że mam leżeć i nie wychodzić z domu, więc leżę i nudzę się niemiłosiernie. Seriali już nie oglądam, bo mnie nudzą, kwejk za wolno uploaduje, jak żyć, moi drodzy, jak żyć?!

-Mamoooooooooooooooooooooooooo, jest w domu coś słodkiego?
-Aniołku, tam jest Twój ulubiony batonik a jutro chciałam zrobić muffiny...
-Juuutro? :(
-No, jutro... Zjedz jogurt z lodówki, zdrowszy jest.
-Błe, jogurt?!


SMS do Młodego:
-Młody kup mi dużo słodkich rzeczy.
-looool
-No kup mi dużo słodkich i dobrych rzeczy.
-Myślisz, że tak dużo zarabiam, żeby Ci cukrzycę fundować?
-No, tak właśnie myślę.

Młody przyjechał z wieloma słodkimi rzeczami w kieszeniach. Oddał mi nawet ulubiony batonik, który dostał od Rodzicielki.


Mówiłem kiedyś, że kocham moją rodzinę?



niedziela, 24 lutego 2013

412)Urlop

Nie tak miało to wyglądać.

Miałem odpoczywać, bawić się w gotowanie, przypomnieć sobie język Szekspira, robić piesze 6-10 kilometrowe wycieczki z Rodzicielką po mej lewicy i zregenerować siły do kolejnych miesięcy w pracy.

Zamiast tego jest kapusta kiszona, czosnek, jogurt naturalny, pot, kaszel, mierzenie temperatury co godzinę i leżenie w łóżku, które bardzo lubię, jeśli ktoś leży ze mną, ale samemu jest całkiem chujowiutko.

Przeżywam pierwsze schody w mojej walce z uzależnieniem od ciotoportali - nie mam co robić i z chęcią popatrzyłbym na przystojnych młodzian w województwie wielkopolskim. Ale nie, jestem twardy! Nie będzie fellow kierował moim życiem!

wtorek, 19 lutego 2013

411) Same Love

W sumie miałem napisać, że już tydzień nie mam fellow i że mi z tego powodu cudownie, że nie siedzę jak ta dupa przy lapku i nie obczajam profili, że mam czas na swoje pasje i w ogóle polecam serdecznie, Anioł Diabelny, ale Młody wysłał mi linka do jednego takiego filmiku na youtube i znów myślę, że jednak miłość jest możliwa, chcę się zakochać i zestarzeć w moim gejowym, jednoosobowym towarzystwie.


piątek, 15 lutego 2013

410) Weltshmerz

Tak, Ogarnij się ogarnął się do mojego komputera i uwiecznił nasz pijańczy stan. To może ja nie będę zdawał relacji z naszego antywalentynkowego spotkania, bowiem jestem dżentelmenem a dżentelmeni o grupowych alkoholowych orgiach, wijących się w wysiłku ciałach na kolorach tęczy w rytm gorących przebojów nie rozmawiają.
2 KC działa, polecam serdecznie, teraz tylko czekam na dzień, w którym wynajdą substytut snu w różowych tabletkach.
Znów pociąg relacji Poznań Główny - Zapiździajewo. Wyładowany po brzegi studentami ze swoimi wielkimi torbami , jest idealnym zakończeniem ostatniego dnia tego beznadziejnego tygodnia.
Strasznie nie lubię niekompetencji. Ale jeszcze bardziej od niekompetencji (każdy może przecież czasem dać plamę) nienawidzę niekompetentnych osób, które, mimo upomnień i całkiem logicznej argumentacji, idą w zaparte. Nie znam się to się wypowiem. I chuj Wam wszystkim, uczonym w piśmie, nie potrafiącym odróżnić ustawy od regulaminu i mówiącym "nie bo nie, co mnie jakaś ustawa obchodzi, jak ja mam tu regulamin a regulamin jest ważniejszy, niech Pan nawet głowy nie zawraca" w cyce. Dzisiaj nie byłem miły i chuj obchodzi mnie, że znów "gówniarz będzie pouczał". Wkurwiony Diabeł po 3 godzinach snu ma na to wyjebanane.

I czuję się ostatnio, jakby otaczali mnie sami debile. A przecież skasowałem fellow, czyli, że tak powiem, ograniczyłem do minimum kontakt z takowymi. Czy jest na to jakaś magiczna tabletka, tak jak ten boski dar na kaca?
Okazuje się, że jest. Załatwiłem sobie urlop, w przyszłym tygodniu jadę do Zapiździajewa, bunkruję się u Rodzicieli, wyłączam telefon i zasypiam na tydzień.
Tako rzekę ja, Anioł, ostatnio znów bardziej diabelski, niż anielski.

PS. Dupy blogowe są naprawdę ładne, ale ja się akurat na facetach wcale a wcale nie znam, więc się nie wypowiem.


czwartek, 14 lutego 2013

Do abordażu!

Siema, tu  Ogarnij się (szejmles plag)! Siedzimy sobie w Walentynki u Anioła z Blow Jobem (alias Brianem Jonesem), chlejemy wódę i gadamy o seksie. Przejmujemy bloga! :D
Szczęśliwych Walentynek wszystkim tym, którzy mają kogoś, kto im łóżko grzeje i tym, którzy spędzają samotne, zimne noce z własną prawą ręką. Miłość dla wszystkich (ewentualnie wódka)

wtorek, 12 lutego 2013

408) Papa

Więc tak.
Jak nie 17 latkowie z Lublina czy innego Rzeszowa, to 48latkowie z dalszych okolic Poznania.
Taki jeden do mnie napisał, że jestem fajny, blablablabla i chciałby mnie poznać - ale jest trochę starszy niż moje wiekowe widełki. Dokładnie 15 lat starszy. Więcej mi o sobie nie powie, bo jest osobą publiczną i nie chce na razie o sobie za dużo mówić. Ale szuka tak jak ja - miłości! Partnerstwa! Przyjaźni na dobre i złe! 
Ale foto prześle. Na maila. A, że 48letni dziadkowie nie za bardzo potrafią obsługiwać wysyłanie zdjęć z telefonu na maila, to dostałem w treści maila oprócz średnio urodziwej facjaty też jego imię i nazwisko.
Tak więc szybciutki google research i już widzę, że "Ojcze" mógłbym mu mówić nie tylko ze względu na jego metrykę, ale także ze względu na jego w chuj tajemniczą branżę.

Bo jest proboszczem jednej z większych parafii w jednym z większych miast Wielkopolski.

------------------------------

Pierdolę to wszystko, pierdolę ciotoportale, gdzie mordy wszędzie te same, fałszywie uśmiechnięte i kurewsko zakłamane. Fellow, kumpello, gayromeo. Robię sobie urlop. Może jednodniowy, może miesięczny, może roczny. Chuj wie, w każdym razie ogłaszam mój internet miejscem bezpedałowym. Nie licząc bloga i pornoli (bo chociaż sobie obejrzę jak ludzie się kochają).

------------------------------

Jeśli ktoś będzie przypadkiem w Poznaniu i ma wolny czwartkowy wieczór, to zapraszam do mnie. Wódka we własnym zakresie, najebiemy się, pośpiewamy, pójdziemy zrobić wiochę w Heaven and Hell a później, po 3-4 godzinach snu pójdę mega skacowany do roboty, której aktualnie znów nie znoszę, żeby później wsiąść w pociąg i pojechać do Zapiździajewa. 
Tam przynajmniej nie usłyszę, że jestem gówniarzem, który lubi rządzić.




środa, 6 lutego 2013

406) Ogłoszenia duszpaszterskie

Czołem jałowe dupy!

1. Przeżyłem wczoraj swój pierwszy raz. Na spontanie, nieprzygotowany i zestresowany w chuj. Pierwszy raz byłem na imieninach pracowniczych, kawunia, ciastunie i niezdrowo sztywna atmosfera. No ale jaka miała być, skoro byłem najmłodszym współpracownikiem a zaraz po mnie jest dosyć żywiołowa 40latka?
No ale przynajmniej dowiedziałem się, która ma jaki znak zodiaku i dlaczego pasuje do mnie mój. W chuj ważna i istotna kwestia.
W ogóle mam wrażenie, że każda obecna kobieta traktowała mnie jako obiekt seksualno-rozrodczy. Nie, nie dla siebie, menopauza nie poprzestawiała im zwojów mózgowych w głowie. Dla swoich córek/młodszych sióstr/sąsiadek czy chuj wie kogo. Zaczęło się niewinnie, że wygadałem się kiedyś na fajce, że mieszkam sam. I lawina ruszyła. Aktualnie mam do wyboru trzy córki trzech współpracowniczek. I się licytują, która fajniejsza. Reflektuje ktoś? Odstąpię swoje prawa za dobrą wódkę. Okej, nie jestem wybredny, za każdą wódkę.

2. Stało się. Co rano nie budzi mnie już bezduszny dzwonek, tylko Słoneczko za oknem. Czuję wiosnę i (w końcu!) czuję w sobie chuci wiatr. Bo z tym było ostatnio różnie... Ale ta chuć też nie byle jaka, bo nie chcę seksu - seksu, tylko miłego spotkania, spaceru o zmroku i pytania "fajnie było, wpadniesz do mnie na kawę?". Bo ja taki jestem. Jak oglądam pornole, to te z fabułą. Jak chcę się ruchać, to z fajnym preludium i z konwenansową grą wstępną. Romantyk ze mnie. Po prostu.

3. Nie wiem co wszyscy kurwa chcą od ostatniego sezonu Glee. Że niby nowe postacie są jałowe i tęsknią za starymi? To co, mieli przez dziesięć lat chodzić do liceum? Ja to pierdolę i zakochuję się po kolei we wszystkich bohaterach płci owłosionopięknej.

4. Tak sobie od pewnego czasu chodziłem wkurwiony na sejm, p-osłów i resztę ekipy, że nie pozwolą mi zawrzeć związku partnerskiego i być szczęśliwym tugewerforewer, do momentu, kiedy sobie nie pomyślałem, że kurwa nawet jakbym mógł, to i tak nie mam z kim się partnersko związać. A za trochę ponad tydzień znów Walentynki. Nie lubię tego 'święta', ale z tym 'świętem' mam tak samo jak ze związkami. Czyli jestem w chuj zajebistym teoretykiem. A jak by przyszło co do czego, to pewnie byłbym pierwszy po serduszkowy tort i różowe obustronne dildo ("przyjemność dla obu partnerów"). Tak więc się nie wypowiadam, tralalala.

Właśnie, ktoś chętny na piwo czyli wódkę 14 lutego? Palec pod cukierka bo za minutkę zamykamy budkę.


niedziela, 3 lutego 2013

405) Rodziciele Rodzicielki

Mam ja dziadków. Tzn Rodzicielkę Rodzicielki i Rodziciela Rodzicielki, lat 70+.
Rodziciele Rodzicielki są jednymi z tych tzw. Skarbów Narodowych dla Aniołka. Stereotypowi do bólu - dziadek za każdym razem jak do nich przyjeżdżam  opowiada o czasach młodości, babcia za każdym razem nalewa mi kieliszek wina i robi pyszności a później obraża się, że nie chcę piątej dokładki obiadu, czy nie mogę zjeść kolejnego kawałka ciasta. Prości ludzie ze wsi, żyją sobie razem już lat pięćdziesiąt z hakiem i kochają się (na swój sposób, babcia wyzywa dziadka, że odśnieża podwórko a przecież go brzuch boli, dziadek ucieka, kiedy tylko babcia chce go pocałować w jego łyse czółko, ale oddaliby za siebie życie) tak, że im tego naprawdę zazdroszczę. 

Kłopot w tym, że dziadkowie, jak to dziadkowie, kochają mnie (ba, jestem ich ulubionym wnukiem, choć głośno tego nigdy nie powiedzieli), ale pewnych rzeczy nie rozumieją. 
Wczoraj opowiadałem im, na czym polega kupowanie rzeczy przez internet. Że jest coś takiego, jak internetowe konto, że mogę kupić do nich bilet kolejowy bez wychodzenia z domu a później wydrukować do na zwykłej kartce papieru. Pokazałem im, na czym polega bankowość elektroniczna i wytłumaczyłem, że żaden bandyta nie wejdzie mi na konto i nie przeleje na swoje konto całego dorobku mojego życia. 
Po wszystkim babcia popatrzyła na mnie (dziadek uciekł jak tylko zacząłem wyjaśniać, że mogę kupić bułki przykładając plastikową kartę do czytnika mówiąc "Boże, plastikowe pieniądze, jakich czasów dożyłem!") i powiedziała "Aniołeczku, wnusiu kochany, my żyliśmy w innych czasach i czasem sobie myślę, że ja Twojego świata nigdy nie zrozumiem. Nawet jak do mnie dzwonisz wkurzony po pracy i tłumaczysz jakieś Twoje Aniołkowopoważne sprawy, to czasem tylko mówię "tak, tak, tak, ale głupio, nie przejmuj się", nie wiedząc, co Ty w ogóle do mnie mówisz. Ale wiem, że chcesz się wygadać, to słucham. Od tego jest babcia".

Babcia i dziadek są od kochania. Od wysłuchania. Od wspierania.

----------

Nie zrozumieją niektórych rzeczy, to pewne. Tak samo, jak mojego życia zawodowego, nie zrozumieją też życia prywatnego. Tego, że natura obdarzyła mnie pociągiem do facetów i że w przyszłości chcę założyć rodzinę. Bardzo niestandardową, ale jednak rodzinę.
Ale czy muszą o tym wiedzieć? W Poznaniu jestem sobą, mam przyjaciół i znajomych, którzy wiedzą, że jestem, jaki jestem. W Zapiździajewie zawsze czeka na mnie moja Rodzicielka i Młody, którzy wspierają mnie w dążeniu do bycia szczęśliwym.
A czy dla dziadków też muszę być Aniołem - Gejem? 

Może część z czytelników posądzi mnie o bycie hipokrytą, ale wiem, że nigdy nie powiem im, że jestem gejem. Będę im opowiadał o swoim życiu, pomijając tę kwestię, bo wiem, że tego, tak samo jak bankowości elektronicznej, nie zrozumieją. Oczywiście, nie zerwaliby ze mną kontaktów, bo to nie ten tym człowieka. Ale czy muszą wszystko zrozumieć? Czy nie byłbym samolubny, przygniatając ich tą wiedzą? 

 Oni są też moimi ukochanymi dziadkami. A ja, jak na najlepszego wnuka przystało, chciałbym przysparzać im jak najmniej zmartwień. Bo nie oszukujmy się.
Są już starsi.
Chciałbym, żeby jesień ich życia była słoneczna i beztroska. Dlatego wczoraj przywiozłem im ich ulubione czekoladki i wino. Zjadłem ciasto, wysłuchałem historii ich życia i streściłem im mój ostatni miesiąc, ostrożnie omijając moje ostatnie randki.