Mam ja dziadków. Tzn Rodzicielkę Rodzicielki i Rodziciela Rodzicielki, lat 70+.
Rodziciele Rodzicielki są jednymi z tych tzw. Skarbów Narodowych dla Aniołka. Stereotypowi do bólu - dziadek za każdym razem jak do nich przyjeżdżam opowiada o czasach młodości, babcia za każdym razem nalewa mi kieliszek wina i robi pyszności a później obraża się, że nie chcę piątej dokładki obiadu, czy nie mogę zjeść kolejnego kawałka ciasta. Prości ludzie ze wsi, żyją sobie razem już lat pięćdziesiąt z hakiem i kochają się (na swój sposób, babcia wyzywa dziadka, że odśnieża podwórko a przecież go brzuch boli, dziadek ucieka, kiedy tylko babcia chce go pocałować w jego łyse czółko, ale oddaliby za siebie życie) tak, że im tego naprawdę zazdroszczę.
Kłopot w tym, że dziadkowie, jak to dziadkowie, kochają mnie (ba, jestem ich ulubionym wnukiem, choć głośno tego nigdy nie powiedzieli), ale pewnych rzeczy nie rozumieją.
Wczoraj opowiadałem im, na czym polega kupowanie rzeczy przez internet. Że jest coś takiego, jak internetowe konto, że mogę kupić do nich bilet kolejowy bez wychodzenia z domu a później wydrukować do na zwykłej kartce papieru. Pokazałem im, na czym polega bankowość elektroniczna i wytłumaczyłem, że żaden bandyta nie wejdzie mi na konto i nie przeleje na swoje konto całego dorobku mojego życia.
Po wszystkim babcia popatrzyła na mnie (dziadek uciekł jak tylko zacząłem wyjaśniać, że mogę kupić bułki przykładając plastikową kartę do czytnika mówiąc "Boże, plastikowe pieniądze, jakich czasów dożyłem!") i powiedziała "Aniołeczku, wnusiu kochany, my żyliśmy w innych czasach i czasem sobie myślę, że ja Twojego świata nigdy nie zrozumiem. Nawet jak do mnie dzwonisz wkurzony po pracy i tłumaczysz jakieś Twoje Aniołkowopoważne sprawy, to czasem tylko mówię "tak, tak, tak, ale głupio, nie przejmuj się", nie wiedząc, co Ty w ogóle do mnie mówisz. Ale wiem, że chcesz się wygadać, to słucham. Od tego jest babcia".
Babcia i dziadek są od kochania. Od wysłuchania. Od wspierania.
----------
Nie zrozumieją niektórych rzeczy, to pewne. Tak samo, jak mojego życia zawodowego, nie zrozumieją też życia prywatnego. Tego, że natura obdarzyła mnie pociągiem do facetów i że w przyszłości chcę założyć rodzinę. Bardzo niestandardową, ale jednak rodzinę.
Ale czy muszą o tym wiedzieć? W Poznaniu jestem sobą, mam przyjaciół i znajomych, którzy wiedzą, że jestem, jaki jestem. W Zapiździajewie zawsze czeka na mnie moja Rodzicielka i Młody, którzy wspierają mnie w dążeniu do bycia szczęśliwym.
A czy dla dziadków też muszę być Aniołem - Gejem?
Może część z czytelników posądzi mnie o bycie hipokrytą, ale wiem, że nigdy nie powiem im, że jestem gejem. Będę im opowiadał o swoim życiu, pomijając tę kwestię, bo wiem, że tego, tak samo jak bankowości elektronicznej, nie zrozumieją. Oczywiście, nie zerwaliby ze mną kontaktów, bo to nie ten tym człowieka. Ale czy muszą wszystko zrozumieć? Czy nie byłbym samolubny, przygniatając ich tą wiedzą?
Oni są też moimi ukochanymi dziadkami. A ja, jak na najlepszego wnuka przystało, chciałbym przysparzać im jak najmniej zmartwień. Bo nie oszukujmy się.
Są już starsi.
Chciałbym, żeby jesień ich życia była słoneczna i beztroska. Dlatego wczoraj przywiozłem im ich ulubione czekoladki i wino. Zjadłem ciasto, wysłuchałem historii ich życia i streściłem im mój ostatni miesiąc, ostrożnie omijając moje ostatnie randki.