Moderowanie postów czasowo włączone

Moderowanie postów czasowo włączone

wtorek, 27 maja 2014

497) Trochę kultury.

Każdy z nas był kiedyś dzieciakiem. Takim trochę cwaniackim, chciejącym się upodobać innym kumplom, robiąc różne rzeczy. Czasem tą rzeczą była pyskówka z nauczycielem, czasem ucieczka z lekcji, czasem jeżdżenie na rowerze na jednym kółku po ruchliwej ulicy. Czasem podchodziło się do jakiejś zakompleksionej i nieśmiałej dziewczyny, żeby powiedzieć "ale jesteś pasztetem". Gimnazjalny lans i uznanie wśród 'elit' wymagało wiele poświęceń. Nigdy tego nie robiłem.

Na szczęście większość z nas już dawno z tego wyrosła. Ja przyznam szczerze, zakończyłem ten epizod po pierwszym razie, kiedy miałem 14 lat i jedna dziewczyna obdarowała mnie głośnym i mocnym liściem w twarz. A ja upokorzony powiedziałem "no dobra, przepraszzam". I przestałem. Na wieki.

Do dzisiaj nie lubię robić nikomu przykrości,  nie z obawy przed wirtualnymi i realnymi plaskaczami, a po prostu - wiem, że po drugiej stronie konwersacji też jest człowiek, który czuje i przeżywa. Sam mam trochę kompleksów i choć do prawidłowego BMI brakuje mi już tylko 3 kilogramy, to jednak coś jest w tym powiedzeniu, że raz gruby zawsze w swojej głowie będzie gruby. 

Zwykle jak ktoś mi się nie podoba to mówię to na okrętkę, "słuchaj, nie jesteś w moim typie, dzięki za maila, trzymaj się, powodzenia w poszukiwaniach" używam w ostateczności i z bólem serca, bo empatię wyssałem z mlekiem matki. 

Ale zawsze znajdzie się jakiś wieczny gimnazjalista, który nie wyrósł z dokuczania innym. Samozwańczy Adonis, który chyba masturbuje się swoją atletyczną budową i napisze Ci w pierwszym mailu "Ej, ale jesteś spasionym, otyłym wieprzem, fuj". A Tobie, choć w głębi duszy sam dobrze wiesz, że pisze głupoty, to i tak dochodzi do Ciebie myśl "a może ma rację?". I zajebiście przykro jest. 



środa, 21 maja 2014

496) Prosty Anioł

Na dworze gorące 27 stopni, w biurze pierwszy raz w tym roku odpaliłem klimatyzację.
Powiem Wam, że moim zdaniem ten, kto klimatyzację wymyślił, powinien dostać pokojową nagrodę Nobla. Jak Wałęsa!

A tymczasem dostałem wirtualnego kosza.
Facet fajny wizualnie, rozmowa nawet sie kleiła do momentu, kiedy zaczęliśmy nawijać o tym, co robimy w wolnym czasie. I okazało się, że nie wpasowuję się w jego intelektualny ideał. Bo nie słucham bałkańskiej muzyki indie czy Beethovena, nie czytam książek dokumentalnych i reportaży o budowaniu studni w Sudanie, nie wyjebałem przez okno telewizora i nie zacząłem latać do Kina Muza by kontemplować rosyjskie melodramaty. Więc nie będziemy mieli o czym rozmawiać, siema!

No siema, siema, miał rację. Nie będziemy.

Ja jestem prostym Aniołem. Właśnie skończyłem czytać książkę, w maju przeczytałem ich 8 (ale "tylko" przygodowych - saga o Percym Jacksonie, polecam serdecznie), na moim komputerze czekają na mnie gigabajty odcinków moich ulubionych seriali, w tle leci moja ukochana Nosowska, wzdychając, że wszyscy umrzemy, wszyscy. Lubię mało ambitne rzeczy, nie gram w golfa - wolę rolki, od szachów wolę Boże Igrzysko a od płakania nad francuskim dramatem wolę wyjście z przyjaciółmi na piwo czy szybką sesję RPG. I mi z tym wszystkim jest bardzo dobrze.

Dosyć poważny jestem w pracy. Tam zadowalam erudycją klientów, piszę bardzo konkretne  pisma i nie staram się nie dać plamy na spotkaniach biznesowych. Po całym dniu spędzonym w pracy mam ochotę zająć się czymś innym, nawet jak to jest nowy odcinek Top Chefa na Polsacie.

Taki jestem i takiego faceta szukam. Nie przeegzaltowanego chłopaka, który patrzy się na wszystko ironicznie. Z którym mógłbym wyjść do teatru na dobrą sztukę (bo do teatru też chodzę :O), ale i emocjonować się finałem Eurowizji w TVP.

Pospacerować na Cytadeli po ciężkim dniu w robocie i śmiać się z nim do rozpuku z tego, gdzie Ewelina z Warsaw Shore zgubiła tipsa.

Bo życie nie jest tak całkiem poważne i nie opłaca się go brać zupełnie na serio.



środa, 14 maja 2014

495) Słowo na dziś.


Prokastynacja. Patologiczna tendencja do nieustannego przekładania pewnych czynności na później, ujawniająca się w różnych dziedzinach życia.
Jedno ze słów, które niestety mnie opisuje. Już od szkoły miałem problem z zaplanowaniem nauki i ostatecznie książkę otwierałem na ostatnią chwilę. Do dziś nie nauczyłem się tego robić. Tak więc od kilku dni w robocie wypycham wszystko co ma wyjść, później wracam do domu i napierdzielam dodatkowe zadania, w związku z moją Dalszą Edukacją. Dodatkowo weekend spędziłem przytulając się do muszli klozetowej, że aż zaniepokojony Młody się zastanawiał, czy przypadkiem nie popadłem w bulimię. A ja popadłem w grypę żołądkową i nieświeży kebab.
Życie. Trzeba napierdalać.

------------------------------------------------

Dzisiaj podczas rozmowy telefonicznej, Mima powiedziała mi, że nie zdawała sobie sprawy z tego, jak mało singli jest w naszym zawodowo-studencko-towarzyskim środowisku. Bo wcześniej sama świetnie się bawiła na imprezach, nie przeszkadzało jej to, a jak ja z nią gdzieś wyszedłem, to nie potrzebowała żadnego innego samca. A teraz klops. Ma zaproszenie na ślub, na który bardzo by nie chciała pójść sama a ja jak na złość mam zaplanowany wyjazd weekendowy. Wszyscy jej pozostali koledzy i znajomi jak na złość kochają się i mają cudowne związki.

"I co teraz, Anioł!?"

Tak sobie pomyślałem, że chyba każda samotna dziewczyna powinna mieć dwóch przyjaciół gejów. Tak, żeby miała w zapasie drugiego. Just in case.


poniedziałek, 5 maja 2014

494) Ładowanie baterii

Po weekendzie, który faktycznie trwał u mnie 9 dni, w który chodziłem spać o w miarę przyzwoitej porze i przesypiałem ustawowe 8 godzin, dzisiaj znów dopadła mnie bezsenność. A jutro pora przecież po raz kolejny ubrać koszulę oraz spodnie na kant i poczłapać się do roboty.

Podczas kolejnych odwiedzin u Rodzicieli Rodzicielki (nie wiem, co jest w ich domu takiego magicznego, Internetu brak, zasięg w telefonie chujowy, wieś i pole a jednak zawsze znajdzie się tam coś do roboty, i nawet Anioł, który zwykle brudzić się nie lubi, ubierze robocze ciuchy i pójdzie popielić grządki, rozłożyć otulinę, pobawić się z podwórkowym psiakiem, czy pójść ze swoim kuzynostwem na długi spacer po lasach i łąkach.
Naprawdę, odpocząłem.


A maj zimnyyyy.