Wiecie co?
Przypomniało mi się wczoraj, jak to po pierwszym roku studiów, w wakacje, przyjechałem na jeden dzień do Poznania, żeby się spotkać z całą paczką znajomych i pogadać. Oczywiście, jak to czasem bywa, z całej paczki przyszła tylko Mima i jeszcze jeden chłopak, więc sobie siedzieliśmy w Starym Browarze i, pijąc herbatę, graliśmy w 3-5-8 (które to ostatecznie przegrałem, ku uciesze Mimy).
W każdym razie, siedzimy sobie i gramy w karty, rozmawiając o naszych wakacyjnych romansach (tzn oni rozmawiali, ja nie miałem o czym... no i jeszcze wtedy żadne z nich nie wiedziało, że jestem gejem) a kilka stolików dalej siedział sobie jakiś 25-30 letni brunet z parką hetero w wieku podobnym.
W pewnym momencie (chociaż nie mam w zwyczaju podsłuchiwać czyichś rozmów, to siedziałem akurat sam bo Mima z kumplem wyszli do toalet) zacząłem słyszeć ich dyskusję. O homoseksualizmie. Że jakiś znajomy owej parki jest zniewieściałą ciotką i go nie lubią blablabla. Spojrzałem na nich i zauważyłem, że ów brunet się czerwieni, jakby miał coś bardzo ważnego do powiedzenia i nie mógł wytrzymać (albo miał zatwardzenie, kolor twarzy podobny).
No i w końcu nie wytrzymał. Rzucił w ich stronę, że nie każdy gej jest zniewieściałą ciotą i że znają go od dobrych kilku lat i jakoś go lubią. Na widok ich zszokowanych min odrzekł tylko "No, bo w sumie znam Was na tyle długo, że mogę Wam coś powiedzieć". Pewnie już się domyślacie, co.
Jego wyznanie przyjęli ze stoickim spokojem. Choć miny mieli nietęgie. W tym momencie zakończyłem bezczelnie podsłuchiwać, bo przyszła Mima z kolegą i zapytali się mnie, czy potasowałem karty.
Wtedy, choć byłem już po czterech coming outach, ta scena wywarła na mnie całkiem mocne wrażenie. Ja, 20 letni dzieciak, który miał zupełnie inne poglądy na wiele różnych tematów, niż teraz, po prostu zamknąłem się w sobie i przez dłuższą chwilę biernie brałem udział w dyskusji przy naszym stole. Zauważyłem po jakimś czasie, że chłopak siedzi już sam, lekko zmieszany, kończąc swoją kawę. Choć podejrzewam, że moje doświadczenie w tego typu rozmowach było o wiele większe, niż tamtego chłopaka, to wtedy chyba nawet go podziwiałem. Bo w sumie to te moje pierwsze przypadki wyjścia z szafy poprzedzone były głębokim researchem światopoglądowym osób, którym chciałem o sobie powiedzieć. I ostatecznie wybrałem trzy dziewczyny, które wielokrotnie mówiły mi, że geje są fajni i że marzą o kumplu geju.
Tak jak mówiłem, przez 4 lata zmieniłem się dość znacznie. Nie boję się takich wyznań, bo wiem, że prawdziwi przyjaciele od Ciebie nie odejdą po tej informacji. Mima, która jeszcze 3 lata temu powiedziała, że brzydzi się gejów, Calineczka, która w sumie nigdy nie brała udziału w dyskusjach, czy jeden z największych prawicowców w moim otoczeniu, pijący na pohybel pedałom, nie odwrócili się ode mnie, wręcz przeciwnie, nasze więzi się zacieśniły.
Gdyby więcrzecz się działa wczoraj, pewnie bym podszedł do tego chłopaka i powiedział "nie martw się, czasem ludzie potrzebują trochę więcej czasu, żeby się z tym oswoić. Mój młodszy brat przez dwa tygodnie nie mógł utrzymać ze mną kontaktu wzrokowego. A teraz jest moim najlepszym przyjacielem. A tak w ogóle to jestem Anioł, miło mi Cię poznać".
skąd ja to znam :]
OdpowiedzUsuńdobra historia, tylko dlaczego tego nie robimy i nie pomagamy innym ludziom stanąć do pionu
OdpowiedzUsuńAtlu, bo po prostu wtedy byłem na podobnym etapie, co on. Najpierw musiałem uporządkować swoje życie, by móc pomagać innym :)
OdpowiedzUsuńTakie spontany jak u tego chłopaka z historii wydają mi się zdecydowanie lepsze, niż planowanie kiedy, komu i czy w ogóle. Sam miałem kilka takich za sobą i nawet jeśli po fakcie przez moment się wahałem, czy nie lepiej było trzymać paszczy zamkniętej, to szybko ta wątpliwość ustępowała. Zawsze można było wypić później z dedykacją na pohybel temu, czy owemu. W sumie, to nie ja traciłem więcej.
OdpowiedzUsuń