Moderowanie postów czasowo włączone

Moderowanie postów czasowo włączone

piątek, 28 września 2012

374) NIGDY nie zostawiaj włączonego telefonu przed egzaminem.

Nie uczę się już od czwartku.

Zasmarkany Anioł dostał reprymendę od Rodzicieli, że siedzi po nocach zamiast spać, więc wziął od babci jakieś prochy na sen i poszedł spać o 11.

Dzisiaj wylądowałem w Poznaniu, wyskoczyłem na lekkostrawnego kebaba na obiad a później wpadłem do Starego, żeby w ramach odstresowania pograć w Diablo 3 (na moim netbooku mogę odpalić co najwyżej pasjansa).

Tak więc siedziałem przez 4 godziny ze słuchawkami na uszach, zostawiłem telefon w kurtce w trybie "nie odzywaj się, ja gram w grę". Okazało się, że Stary ze swoją dziewczyną zrobili małą posiadówę ze znajomymi, oglądali jakiś film i gadali o życiu a 2 metry od nich ja siedziałem jak nołlajf i rozpierdalałem kościotrupy <3

Właśnie wypadłem od nich, chwyciłem telefon a tam 6 nieodebranych i 5 smsów od moich uroczych przyjaciół i znajomych, którzy piszą, że strasznie się boją.

Może to kwestia tego, że uczyłem się o wiele mniej niż oni (bo nie stać mnie było na rzucenie pracy i siedzenie 3 miesiące na dupie na garnuszków rodziców i wkuwanie ustaw), ale po mnie to spływało. Do momentu, w którym nie oddzwoniłem do przyjaciółki i nie zaczęła mi mówić przez telefon, że z testów miała po 80-90% i żebym się nie denerwował (znajdujecie jakiś logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy?).

Czekam na Młodego, który ma przyjść z kolejnym kebabem (w ramach kosztowania wszystkich specjałów w Poznaniu, tym razem ten z KFC) obejrzę jeszcze raz 3 odcinek glee (Blaine, czemu nie jesteś ciut wyższy, nosisz te brzydkie sweterki, masz pół kilo żelu na głowie i nie mieszkasz w Poznaniu? Byłyby większe, jakby bardziej realne szanse, żebyś nie rzucił na mnie nawet wzrokiem!) i spróbuję zasnąć.

Wszystkim podchodzącym jutro do egzaminu życzę powodzenia (obojętnie, czy to LEP, egzamin na aplikację, prawo jazdy czy ten z "Wierzę w Boga" na bierzmowanie) reszcie życzę spokojnej soboty (ponoć ma być ładna) i proszę nieśmiało o jakieś kciuki, czy coś.

Bo mimo moich ostatnich rozterek - fajnie by było zdać ten egzamin.

Inaczej żałowałbym, że za te 750 zł nie kupiłem sobie pięknej, skórzanej kurtki oraz starego Komara i nie wyjechałem sobie w siną w dal, choćby do Zielonej Góry!

niedziela, 23 września 2012

373) Zasmarkane pytanie.

Pięć dni z hakiem do Bardzo Ważnego Egzaminu, a ja powtarzam sobie materię i smarkam w rytm powtarzania jak mantry materiału.
Smarkam i kaszlę, a obręby mojego Zapiździajowego łoża usłane są zużytymi chusteczkami, jakby ktoś urządził sobie 24godzinny maraton masturbacji.

I w tych niesamowicie wręcz sprzyjających warunkach przyrody zadaję sobie jedno ważne, naprawdę ważne pytanie.

Czy ja naprawdę chcę zostać radcą prawnym?




wtorek, 18 września 2012

372) Związek we trzech, The New Normal, i "Boże, czemu nie jestem kobietą!"


Ostatnio na fellow wyskakuje mi informacja o tym, że dwóch średniolatków z północy Polski szuka trzeciego. Nie do seksu (na zasadzie "trójkąt to nie zdrada, tylko użycie ciepłej i żyjącej seks zabawki"), tylko do "związku-układu".
I choć zapewnienia, że zapewniają oni stabilizację, uczucia, miłość i to, że wracając do domu ktoś będzie na Ciebie czekał i zawsze będziesz miał się do kogo przytulić są całkiem miłe, to raczej nie skorzystam. ;-)
Bo wolę pary, nie tercety. Taka ze mnie konserwa.

---------------------------

Choć zawsze wzbraniałem się rękoma i nogami przed oglądaniem branżowych filmów i branżowych seriali (serio, ani L, ani QaF mnie nie wkręciły  a filmy o gejach zawsze mi się kojarzyły z fabułą pod tytułem "mam osiemnaście lat i zakochałem się w moim koledze z klasy ale rodzice nakryli nas w łóżku i zamknęli mnie w piwnicy"), to z ciekawości (i żeby nie uczyć się na egzamin), obejrzałem nowość - The New Normal.

Serial ów jest w zamierzeniu strasznie kontrowersyjny, bo opowiada o parze gejów z Los Angeles, którzy chcą mieć dziecko i wybierają formę zapłodnienia in vitro przy pomocy surogatki, którą zgodziła się być pewna blondynka z Ohio. Smaczku temu serialowi dodaje fakt, że nawet w Stanach Zjednoczonych (dokładnie w stanie Utah) jedna stacja odmówiła emisji tej pozycji gdyż, wg jej szefów, jest ona "nieodpowiednia".

I powiem Wam, że oglądało się na tyle przyjemnie, że chyba wrócę do tego serialu. Tylko tyle ich ostatnio oglądam a tak mało czasu!


---------------------------

Dziś po raz kolejny okazało się, że gdybym miał cycki (ale takie ładne, okrągłe, bez włosów), to bym dostał pracę, a że nie mam, to mogę się w tyłek cmoknąć. Bo niby z facetami się gorzej pracuje, dziewczyny są bardziej skrupulatne i niezawodne. A najśmieszniejsze, że uzmysłowiło mi to dwóch facetów, szefów pewnej firmy.
Może, myśląc przyszłościowo, warto by było zmienić płeć? No ale kiepsko by wyglądała kobieta, która ma 193 cm wzrostu, co nie?
I do tego z krzywymi nogami.

 

Chociaż - ten Pan w sukience wygląda całkiem seksualnie!


czwartek, 13 września 2012

371) O kartach i bardzo brzydkim podsłuchiwaniu w Starym Browarze

Wiecie co?

Przypomniało mi się wczoraj, jak to po pierwszym roku studiów, w wakacje, przyjechałem na jeden dzień do Poznania, żeby się spotkać z całą paczką znajomych i pogadać. Oczywiście, jak to czasem bywa, z całej paczki przyszła tylko Mima i jeszcze jeden chłopak, więc sobie siedzieliśmy w Starym Browarze i, pijąc herbatę, graliśmy w 3-5-8 (które to ostatecznie przegrałem, ku uciesze Mimy).

W każdym razie, siedzimy sobie i gramy w karty, rozmawiając o naszych wakacyjnych romansach (tzn oni rozmawiali, ja nie miałem o czym... no i jeszcze wtedy żadne z nich nie wiedziało, że jestem gejem) a kilka stolików dalej siedział sobie jakiś 25-30 letni brunet z parką hetero w wieku podobnym.

W pewnym momencie (chociaż nie mam w zwyczaju podsłuchiwać czyichś rozmów, to siedziałem akurat sam bo Mima z kumplem wyszli do toalet) zacząłem słyszeć ich dyskusję. O homoseksualizmie. Że jakiś znajomy owej parki jest zniewieściałą ciotką i go nie lubią blablabla. Spojrzałem na nich i zauważyłem, że ów brunet się czerwieni, jakby miał coś bardzo ważnego do powiedzenia i nie mógł wytrzymać (albo miał zatwardzenie, kolor twarzy podobny).

No i w końcu nie wytrzymał. Rzucił w ich stronę, że nie każdy gej jest zniewieściałą ciotą i że znają go od dobrych kilku lat i jakoś go lubią. Na widok ich zszokowanych min odrzekł tylko "No, bo w sumie znam Was na tyle długo, że mogę Wam coś powiedzieć". Pewnie już się domyślacie, co.

Jego wyznanie przyjęli ze stoickim spokojem. Choć miny mieli nietęgie. W tym momencie zakończyłem bezczelnie podsłuchiwać, bo przyszła Mima z kolegą i zapytali się mnie, czy potasowałem karty.

Wtedy, choć byłem już po czterech coming outach, ta scena wywarła na mnie całkiem mocne wrażenie. Ja, 20 letni dzieciak, który miał zupełnie inne poglądy na wiele różnych tematów, niż teraz, po prostu zamknąłem się w sobie i przez dłuższą chwilę biernie brałem udział w dyskusji przy naszym stole. Zauważyłem po jakimś czasie, że chłopak siedzi już sam, lekko zmieszany, kończąc swoją kawę. Choć podejrzewam, że moje doświadczenie w tego typu rozmowach było o wiele większe, niż tamtego chłopaka, to wtedy chyba nawet go podziwiałem. Bo w sumie to te moje pierwsze przypadki wyjścia z szafy poprzedzone były głębokim researchem światopoglądowym osób, którym chciałem o sobie powiedzieć. I ostatecznie wybrałem trzy dziewczyny, które wielokrotnie mówiły mi, że geje są fajni i że marzą o kumplu geju.

Tak jak mówiłem, przez 4 lata zmieniłem się dość znacznie. Nie boję się takich wyznań, bo wiem, że prawdziwi przyjaciele od Ciebie nie odejdą po tej informacji. Mima, która jeszcze 3 lata temu powiedziała, że brzydzi się gejów, Calineczka, która w sumie nigdy nie brała udziału w dyskusjach, czy jeden z największych prawicowców w moim otoczeniu, pijący na pohybel pedałom, nie odwrócili się ode mnie, wręcz przeciwnie, nasze więzi się zacieśniły.

Gdyby więcrzecz się działa wczoraj, pewnie bym podszedł do tego chłopaka i powiedział "nie martw się, czasem ludzie potrzebują trochę więcej czasu, żeby się z tym oswoić. Mój młodszy brat przez dwa tygodnie nie mógł utrzymać ze mną kontaktu wzrokowego. A teraz jest moim najlepszym przyjacielem. A tak w ogóle to jestem Anioł, miło mi Cię poznać".




poniedziałek, 10 września 2012

370) Czym jest starość?

Dzisiaj, kiedy wchodziłem do Zapiździajowego mieszkania moich Rodzicieli, sąsiad z naprzeciwka, którego znam 12 lat, powiedział do mnie po raz pierwszy w życiu "Panie Aniele". Zapytał się mnie, bowiem: "Jak tam Pana przygotowania do Wielkiego Egzaminu?".

I powiem Wam szczerze, Drodzy Czytelnicy, że doświadczenie to było... dziwne.

Facet, który nie tak dawno temu przeganiał nas z jego ogródka, kiedy podkradaliśmy z kolegami maliny, który zrobił mi zdjęcie, kiedy szedłem na pierwszy poważny bal w życiu, ubrany w garnitur z niedopasowanym krawatem (moja wina, chciałem być dorosły i sam sobie go dobrałem), który nie raz pił z moim Rodzicielem piwo w słoneczny dzień i podziwiał, jak z Młodym gramy w siatkówkę przez trzepak, zaczął mnie traktować zupełnie inaczej. Jak dorosłego. Jak starego?

Kiedy zaczyna się starość? W rozumieniu zupełnie niepejoratywnym, odróżniając to określenie od prawnej definicji dorosłości, którą to osiąga się po przekroczeniu 18 lat.

Dla każdego "starość" zaczyna się od czegoś innego.
A czym jest "starość" dla mnie?

---------------------------------

Starość zaczyna się, kiedy mieszkasz sam.

Kiedy zamiast wyjść na imprezę, wolisz posiedzieć w domu, a jak już gdzieś wychodzisz, to starasz się wrócić do domu ostatnim dziennym tramwajem, bo przecież nazajutrz trzeba iść do pracy.

Kiedy dzwoni do Ciebie babcia i prosi o to, żebyś załatwił za nią pewien problem z telefonem komórkowym (bo obecne, automatyczne infolinie są zbyt skomplikowane).

Kiedy Młody idzie spać przed 23, bo musi wstać przed siódmą, żeby zdążyć do pracy. I kiedy opowiada, jak było na delegacji pod Karpaczem.

Kiedy nie potrafisz zarwać nocy, żeby nauczyć się czegoś na egzamin i w konsekwencji zaczynasz się uczyć o wiele wcześniej.

Kiedy zaczynasz myśleć o cesji swojego telefonu komórkowego i chcesz być abonentem, nie głównym użytkownikiem telefonu.

Gdy Rodzicielka w Rossmanie kupuje Ci krem przeciwzmarszczkowy dla mężczyzn, "bo masz Anioł 24 lata i czas pomyśleć o skórze".

Gdy odwiedzając rodzinę wolisz siedzieć przy stole ze Starszymi, zamiast bawić się z młodszym kuzynostwem. I kiedy 10letnia kuzynka obraża się, i mówi z wyrzutem: "Wiem Anioł że jesteś stary, ale mógłbyś się z nami pobawić choć 5 minut!"

Gdy na fejsbuku pojawia się status jakiejś Ani Iksińskiej i przez chwilę zastanawiasz się, kim ona jest, zanim nie zauważysz, że to Twoja kolejna koleżanka, która wyszła ostatnio za mąż

Kiedy zamiast wpaść do Przyjaciół o 23 wieczorem bez zaproszenia na ciacho
i ploty, musisz się umówić z nimi z dwudniowym wyprzedzeniem.

Gdy idziesz do sklepu po koszulę i sweter, nie po t-shirt ze śmiesznym nadrukiem i hawajskie spodenki.

Gdy zaczynasz myśleć o tym, że Twoich Rodzicieli może kiedyś zabraknąć na świecie i zastanawiasz się, z kim wtedy spędzisz Święta.


---------------------------------
A czym według Was jest starość?

I czy jestem Anioł, czy Pan Anioł?


piątek, 7 września 2012

369) Zagraj ze mną w grę.

Każdy mój uświadomiony heteroznajomyfacet co najmniej raz w życiu powiedział do mnie"ej, kurwa, zazdroszczę Ci w sumie, bo z laskami są same problemy, a z facetem pogracie na konsoli a seks nie będzie poprzedzony żadnymi podchodami w stylu kupowanie kwiatów czy posprzątanie mieszkania", ale do końca też tak nie jest.

--------------------------------

Można z pewnością powiedzieć, że to zbytnie uproszczenie. Bo oprócz seksu (i grania na konsoli), dwóch facetów łączy też milion innych rzeczy. Tak jak w tradycyjnych, akceptowalnych społecznie, związkach damsko-męskich. Ale co tam zwykli faceci, bez ciągot do seksu z facetem, kiedy trzyma się w ręku pada (albo ukrywający te pragnienia, chui ich tam wie), wiedzą o relacjach męsko-męskich z podtekstem romantycznym? 
Z drugiej strony jednak, załóżmy, że chodzi w gejowskich związkach o radość płynącą z seksu i grania na konsoli.

No ale nawet żeby pograć na konsoli i zrobić pauzę na seks, trzeba najpierw kogoś z kim ten seks (i oczywiście granie na konsoli!) byłby wydarzeniem miłym i wartym powtórzenia.
W przypadku tych heteroznajomychfacetów tego kwiata jest pół świata, wyjdziesz na imprezę i bum! dziewczyny. Idziesz do biblioteki i bam! dziewczyny. Jedziesz tramwajem i bom! Dziewczyny i 80letnie staruszki (dla każdego coś miłego). 

--------------------------------

Po raz kolejny, z żalem, bo o wiele chętniej poznałbym mojego przyszłego partnera do gry na konsoli (i seksu!) w kolejce do warzywniaka, kupując na przykład brokuła i pyry, założyłem profil na ciotonaszejklasie (czyt. fellow). Zauważył to zresztą rzutem na taśmę Ogrodnik, podpisujący się pod komentarzami jako anonimowy B. 
Wrzuciłem fotę, opis i czekałem na pierwszą falę wiadomości.

Aktualnie użeram  się z natłokiem wiadomości w stylu "spotkamy się dzisiaj" (18 letni Warszawiak), "seks dzisiaj" (26letni byczek z okolic Poznania), czy "sprzedaj twoje smierdzace adiki" (40letni Poznaniak). Tak więc seksu można mieć faktycznie na pęczki. Co dzień to inny. Ale czy oprócz seksu, fajnie by się z nimi grało na konsoli?

----------------------------------------

I czekam jak zwykle na tego jedynego i wymarzonego mesejdża, najlepiej o treści:

"Siema Anioł. Ładnie się przedstawiłeś. Widzę, że lubisz grać na konsoli. Ja też. Co z tym fantem zrobimy?"

Bo tak na serio to w życiu nie liczy się tylko seks. Liczą się też między innymi wspólne zainteresowania.

Na przykład granie na konsoli.

poniedziałek, 3 września 2012

368) Na Dachu Tesco



Sprzątanie na kacu w niedzielę nie jest największą przyjemnością na świecie.
Zwłaszcza po kilku godzinach snu, na szybkiego, bo w perspektywie była podróż do rodzinnego Zapiździajewa na truskawkową tartę i półtora tygodnia wakacji.

No ale nikt nie kazał mi się spotkać w sobotę z Kolegą z Bloga (fajnie tak poznać się w realu po kilku latach wzajemnego czytania. "No i wiesz, jak Młody się dowiedział, że jestem gejem, co nie?" "Wiem, czytałem" :P), po kilku piwach wyskoczyć do Pary Doskonałej na winko, o 23 stwierdzić, że idziemy odwiedzić Chłopaka Wyzwolonej, wypić kilka shotów i popijać Somersby a później wyskoczyć na dach Tesco z gitarami.

Czułem się jak na studiach. ;-)

-------------------------------

Wiecie, co  jest śmiesznego w coming outach? Że ludzie naprawdę czasem pod wpływem tej wiadomości się zmieniają.
I tak Chłopak Wyzwolonej zapytał się mnie "Ej, Diabeł, będzie Ci przeszkadzało, jak czasem mi się wymsknie słowo "Pedalski? Bo nie chcę tym urazić gejów, tylko kiepski gust", albo po kilku głębszych zaczął bronić homoseksualistów w trakcie Mega Poważnej Rozmowy Poalkoholowej Na Dachu Tesco o wpływie mediów na postrzeganie różnych grup społecznych.

Ten sam człowiek, który na pierwszym roku studiów pierwszy wznosił toasty "Na pohybel pedałom".

Ludzie dorastają.

-------------------------------

Siedzę w Zapiździajewie. Mieszkanie Poznańskie wypucowane na glanc.
Podjąłem radykalne kroki i skasowałem profile na portalach randkowych.
Miłością mą nauka!