Ściągnąłem sobie pełną wersję Sims 2 ze wszyściutkimi dodatkami.
Postać pierwsza, Anioł Diabołowski, młody absolwent studiów, przeprowadzający się "na swoje", żeby zrobić wielką karierę. Z Aniołem przeprowadził się też jego najwierniejszy przyjaciel, Pieseł, którego jednak zabrały odpowiednie służby w związku z tym, że konał z głodu (nie wiedziałem jak i gdzie kupić mu miskę do jedzenia). No ale wracając do Anioła, to jego największym życiowym celem nie jest jednak zrobienie kariery, ale stworzenie stałego związku, rodziny i ciepłego domu.
To w sumie w Simsach nie jest aż tak trudne. Przed domem przechadzał się sąsiad, Janek (w Simsach każdy jest trochę gejem), wystarczyło klikać "przywitaj się" "powiedz komplement" "uściskaj" "rozmawiaj" "łaskocz" "rozmawiaj" "powiedz komplement" "flirtuj" "pocałuj" (...). Później trzeba było pojechać za miasto, wejść do jacuzzi, przytulić się, uprawiać seks w tym jacuzzi w towarzystwie kilku innych ludzi a później pokazać pierścionek, zapytać się "czy wyjdziesz za mnie" i voilla! Masz męża, który bezgranicznie Cię kocha.
Taaak, gdyby to wystarczyło w realnym życiu, to by ułatwiało znacznie sprawę.
Ale z drugiej strony, to chyba gdyby stworzenie udanej relacji było faktycznie tak dziecinnie łatwe, to i przyjemność z takiego "związku" też by szybko wyparowała. Nie wiem, nie znam się. Ani na Simsach, ani na relacjach męsko-męskich.
Przechodząc do meritum, Stefek napisał mi "Lubie Cie, jestes spoko gościem, ale ja nie wiem czy jestem gotów na okazanie jakis emocji" i "Ja na chwile obecna nie wiem sam czego chce ...".
Tak więc postanowienie na sierpień (i wrzesień, październik, listopad...) - nie dać się tak wkręcić po kilku pierwszych spotkaniach. Choć powiem szczerze, że miło było odkryć, że jednak jakąś zdolność do uczuć wyższych i szerszych posiadam (w co ostatnio bardzo powątpiewałem).